Kiedyś czułam potrzebę wymiany myśli z tym narodem, teraz po prostu już jej nie czuję – powiedziała w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" Krystyna Janda. Artystka wyraziła swój żal z powodu kierunku, w którym zmierza Polska.
Janda w rozmowie skrytykowała kondycję polskiego kina. – Wszystko zależy od decydentów. Kino jest drogie. A to oni rozdzielają pieniądze, decydując, kto może zrobić film, a kto nie. Teraz to już w ogóle wszystko jest w jednych rękach. Za chwilę będziemy mieli tylko takie filmy, jakie zamówi sobie władza – uznała.
Jednak jeszcze bardziej krytyczna była wobec stosunków społecznych w Polsce. – Mam poczucie żalu, straconej szansy, zmarnowanej pracy, zawiedzionych nadziei. Myślałam, że wszystko dalej będzie się rozwijało w fantastyczny, otwarty kraj inteligentnych ludzi, nowocześnie i odważnie myślącą młodzież. A mamy państwo, które staje się anachroniczne i absurdalne, nagradza ludzi za to, że się nie uczą, nie pracują, nie rozwijają się – mówiła.
Aktorka podkreśliła też, że czuje się "upokorzona" tym, że żyje w kraju, w którym tak wiele osób nie interesuje się przyszłością.