"Już wkrótce stołeczni twórcy, aktywiści i eksperci zajmujący się kulturą będą mogli w większym stopniu uczestniczyć w kształtowaniu polityki kulturalnej miasta" – głosi informacja na stronie Urzędu Miasta Warszawa. Brzmi świetnie, ale dlaczego nikt się nie zachwyca?
Sama wiadomość umieszczona na stronie miasta jest dość enigmatyczna. Po więcej informacji zadzwoniłem do Biura Kultury miasta, lecz pani, która odebrała telefon oznajmiła mi, że niestety jest teraz tydzień świąteczny i kompetentni ludzie powyjeżdżali. Skoro w Biurze Kultury nie ma kompetentnych ludzi to czym ono zajmuje się w tym tygodniu?
Nie pomógł również p.o. dyrektora Biura, pan Marek Kraszewski. Oznajmił mi, że jest na pilnym spotkaniu i żebym mu przesłał pytania mailem to może odpowie. Po czym rzucił słuchawką. Pytania wysłałem, odpowiedzi nie otrzymałem. Sprawa zaczęła robić się coraz bardziej ciekawa.
Katarzyna Szustow ('81) – absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze oraz Podyplomowych Studiów Zarządzania Projektami, menadżerka kulturalna związana z Teatrem Dramatycznym, Międzynarodowym Festiwalem Teatralnym WARSZAWA CENTRALNA, współzałożycielka nieheteronormatywnej Inicjatywy POMADA, współredaktorka audycji w Radiu TOK FM "Lepiej późno niż wcale", w latach 2004-2006 dyrektor artystyczna klubu Le Madame.
Społeczna Rada Kultury jest zupełnie nową strukturą zarządzania miejską kulturą. Jest wpisana w Programie Rozwoju Kultury do roku 2020 (PRK). – Harmonogram wdrażania PRK, który stanowi obecnie prawo lokalne, czyli musi być realizowany, zakłada powstanie Społecznej Rady Kultury – mówi Katarzyna Szustow, warszawska działaczka kulturalna i społeczna. – Niepowołanie jej jest wykroczeniem, z którego zostanie rozliczone PO na Radzie Warszawy – dodaje.
Przeczytaj tekst Jacka Poniedziałka o likwidacji teatrów.
PRK zakłada, że Społeczna Rada Kultury będzie powołana w tym roku, zgłoszenia można nadsyłać do 15 września. Okazuje się, że zgłosić się może praktycznie każdy, wystarczy wypełnić odpowiedni formularz, wysłać CV i rekomendacje. Kandydaci powinni się charakteryzować "zaangażowaniem w życie kulturalne stolicy, uznanym dorobek artystyczny i/lub organizatorskim oraz kompetencjami". Takie ogólniki dają nadzieję na udział w Radzie praktycznie każdemu zainteresowanemu. – Czyli w jaki sposób możemy wybrać do rady np. Agnieszką Holland lub Krystynę Jandę? Czy osoby, które znamy, szanujemy mają się same zgłosić i przynieść listy protekcyjne? – retorycznie pyta Szustow.
Inną kwestią staje się sens takiej Rady. Doświadczenia z poprzednich tego typu tworów, m.in. rady przy staraniach o Europejską Stolicę Kultury 2016 dają obraz jak to wszystko może w rzeczywistości wyglądać. – Niestety nie było dokumentu, który określałby jasno zakres praw, obowiązków jej członków, jak i strukturę hierarchii wobec innych biur miejskich. Byliśmy grupą "ciocia dobra rada", a i tak mało kto mógł wdrożyć nasze pomysły, bo nie było żadnych narzędzi – opowiada o swoim udziale w tamtej inicjatywie miasta Katarzyna Szustow. – Wielką nadzieją jest Społeczna Rada pod warunkiem, że będą respektowane zapisy w PRK – zaznacza.
Odpowiedź ministra Zdrojewskiego na zarzuty Poniedziałka.
Same zapisy w PRK również są uzależnione od dobrej woli urzędników. Tam widnieje zapis, że Rada ma "opiniować przygotowane założenia dotyczące realizacji PRK". Wydaje się, że jeśli drużyna pani prezydent nie wykaże się otwartością na ludzi kultury niewiele wyniknie ze współpracy, która jest niezbędna do budowania przemyślanego życia kulturalnego największego miasta w Polsce.
– Chyba muszę odpocząć. Ostatnie pół roku skutecznie spacyfikowały moją potrzebę walki o wspólne lepsze jutro (śmiech). Gratulacje należą się m.in. Prezydentowi Paszyńskiemu, który używając oczywiście metafory nazwał nasze prawie pięć lat ciężkiej pracy w Dramatycznym "wiadrem ze szczynami". Chyba nie mam na to wszystko siły – kwituje Szustow.