
Łącznik w Powstaniu Warszawskim (ps. "Wilk"), prekursor fotoreportażu w Polsce i artysta o wielkiej wrażliwości. W Domu Spotkań z Historią możemy zobaczyć wystawę fotografii Tadeusza Rolke. To pierwsza tak duża prezentacja jego zdjęć, ukazujących historię Warszawy lat 50. i 60.
Swój pierwszy aparat kupił jako nastolatek i już wtedy poczuł, że fotografia stanie się istotnym elementem jego życia. Rolke po Powstaniu został wywieziony na roboty do Niemiec, ale gdy tylko udało mu się powrócić zajął się fotografowaniem zniszczonego walką miasta.
Kuratorkami wystawy w warszawskim Domu Spotkań z Historią są Anna Brzezińska i Małgorzata Purzyńska, którym przygotowanie jej i towarzyszącego wydarzeniu albumu zajęło intensywne cztery miesiące.
Pracował w Tygodniku "Stolica" (kilka jego egzemplarzy również mamy okazję zobaczyć na wystawie), później w miesięczniku "Polska". Współpracował również z mnóstwem innych wydawnictw, jak choćby "Przekrój", dla którego realizował zdjęcia modowe.
Tadeusz Rolke to bowiem nie tylko wielki fotograf, ale i równie interesująca osobowość. Małgorzata Purzyńska zauważyła to już wcześniej, co zaowocowało wydaniem w 2016 rok biografii artysty - "Tadeusz Rolke. Moja Namiętność".
Jest taka scena, którą sobie przywołuję w trudnych dla mnie chwilach życiowych: jest rok 1945, okolice miejscowości Woynow (obecnie Wojanowo na Pomorzu), Tadeusz Rolke został wyznaczony do kopania okopów na froncie wschodnim. Jego wojenna epopeja pełna jest przygód i niebezpieczeństw, Rolke opisuje taką chwilę zatrzymania, w tym pędzie, w wirze historii, który zmieniał losy ludzi. Na froncie napotkał grupę młodych 17- i 18-letnich młodych niemieckich żołnierzy, chłopaków prawie w swoim wieku, którzy na kilka godzin przygarnęli go i nakarmili. To dla mnie mikro historia o życiu, o tym, że trzeba żyć mimo wszystko.
