
Zdobyła najlepszy wynik spośród kandydatów KE na Podkarpaciu i dostała się do PE choć startowała z 10. miejsca. Elżbieta Łukacijewska będzie europosłanką już na trzecią kadencję, ale w PO chyba nie wierzono w jej sukces. Do tej pory jej nie podziękowano. – Słyszałam, że były zakłady, że nie dam rady – mówi naTemat. Opowiada, dlaczego jest wkurzona. – Najwyższa pora, żebyśmy podjęli decyzję, a nie klepali się po plecach, że nic się nie stało. Ktoś w PO musi mieć jaja. Może to musi być baba z Cisnej – mówi.
będzie tak jak jest, to lepiej nie będzie.
Nie poświęcono temu tak dużo emocji, uwagi i pracy, ile było potrzeba. Uznali, że wystarczy, że jesteśmy proeuropejczykami. Nie wystarczyło. Proszę przeanalizować jedynki. Nie wielu listach one w ogóle nie pracowały. Jedynka w Warszawie? Żeby nie było plakatów? Niczego? To dla mnie trochę lekceważenie ludzi. Myślę, że oni to czują i uważam, że w Warszawie powinien być dużo lepszy wynik. A nie zdobyliśmy go.
