Donald Trump chce zatrzymać napływ nielegalnych imigrantów, dlatego wprowadza cła na towary sprowadzone z Meksyku. Meksykański rząd robi co może, żeby powstrzymać tę gospodarczą dla jego kraju katastrofę.
"Wczoraj służba graniczna zatrzymała rekordową liczbę cudzoziemców: 1036 ludzi, którzy nielegalnie przekroczyli granicę w El Paso" – napisał na Twitterze prezydent Stanów Zjednoczonych. Z tego też powodu Trump postanowił zaostrzyć walkę z nielegalnym napływem imigrantów. Ogłosił, że od 10 czerwca nałoży na importowane z Meksyku towary 5 proc. cła.
Amerykański prezydent zapowiedział, że cła będą wzrastać, dopóki problem nielegalnej imigracji nie zostanie rozwiązany. – Jeżeli Meksyk nic z tym nie zrobi, cła będą rosnąć z miesiąca na miesiąc o kolejne pięć procent, aż 1 października osiągną poziom 25 proc.” – zaznaczył.
Przedstawiciel meksykańskiego resortu dyplomacji Jesus Seade nie ukrywał obaw związanych z decyzją Trumpa, nazywając ją "katastrofalną". – Jeżeli faktycznie tak się stanie, to musimy zareagować bardzo energicznie. Uważam, że prezydent Meksyku powinien odpowiedzieć odwetem – powiedział dziennikarzom.
Prezydent Andres Manuel Lopez Obrador próbował łagodzić zaistniałą sytuację. – Nie damy się sprowokować. Zachowamy się ostrożnie. Z całym szacunkiem dla decyzji Stanów Zjednoczonych i Donalda Trumpa, uważam, że każdy z tych konfliktów musi być rozwiązany w drodze rozmowy – podkreślał.
Obrador wysłał do Waszyngtonu ministra spraw zagranicznych Marcelo Ebrarda, który postara się załagodzić sytuację w Białym Domu. Jeżeli jednak plan pojednania nie powiedzie się, Meksyk będzie zmuszony nałożyć na sąsiadów cła odwetowe.
Meksyk jest, obok m.in. Kanady, jednym z głównym partnerów handlowych Stanów Zjednoczonych.