Na zdjęciu - Krystyna Janda podczas uroczystości wręczenia jej medalu "Za Mądrość Obywatelską" w Urzędzie Miasta Krakowa.
Na zdjęciu - Krystyna Janda podczas uroczystości wręczenia jej medalu "Za Mądrość Obywatelską" w Urzędzie Miasta Krakowa. Fot. Adrianna Bochenek / Agencja Gazeta
Reklama.
"W trzydziestą rocznicę narodzin wolnej Polski my, obywatele Rzeczpospolitej, pomni zła, jakim było zamordowanie Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, łączymy się w nadziei na odnowę życia publicznego w naszej Ojczyźnie" – tymi słowami rozpoczyna się "Gdańska Deklaracja Wolności i Solidarności" podpisana we wtorek w Gdańsku podczas uroczystych obchodów w rocznicę wydarzeń z 1989 r.
Deklarację odczytała ze sceny Krystyna Janda. I dla niektórych już to wystarczyło – mniej istotna była treść, ważniejsze było to, kto tę treść przekazuje. No i jak wygląda.
"Pani Janda czytająca deklarację w Gdańsku żywcem przypomina Wojciecha Jaruzelskiego czytającego dekret o stanie wojennym. Te same ciemne okulary, ta sama pogarda dla zwykłego obywatela Polska. Jak głosi wiersz Miłosza na pomniku 'Poeta pamięta (...) Spisane będą czyny i rozmowy'" – skomentował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Krystyna Janda - faktycznie - wystąpiła we wtorek w Gdańsku w ciemnych okularach. Gen. Wojciech Jaruzelski - owszem - również w ciemnych okularach występował, choć akurat stan wojenny ogłaszał dość wyjątkowo w zwykłych okularach.
Krystyna Janda w ostatnim czasie znalazła się pod obstrzałem. Z lawiną krytyki spotkał się jej rysunkowy komentarz do zwycięstwa PiS w wyborach europejskich. Aktorka zamieściła grafikę sugerującą, że głosy na PiS zostały "kupione" za 500+.
"HAŃBA! Krystyna Janda, która poniżała ostatnio osoby ubogie, teraz w Gdańsku wykorzystuje politycznie śmierć Adamowicza oraz atakuje Kościół i prawicę strasząc 'faszyzmem narodowym i religijnym'" – to jeden z komentarzy na Twitterze po odczytaniu przez aktorkę "Gdańskiej Deklaracji Wolności i Solidarności" (deklarację można podpisywać tutaj).