Nie tylko ulicami Warszawy, ale też innych miast, przeszły w niedzielę Marsze dla Życia i Rodziny. Wszędzie pod hasłem: "Nie pozwól na seksedukację w szkołach". "Stop demoralizacji seksualnej", "Seksualizacja to deprawacja", "Ratujmy nasze dzieci" – niemal krzyczeli uczestnicy.
"W tym roku Marsze dla Życia i Rodziny poświęcone są problemowi edukacji seksualnej, zagrażającej prawidłowemu rozwojowi dzieci i młodzieży oraz podważającej pierwszeństwo wychowawcze rodziców, czemu musimy się wyraźnie sprzeciwić" – mówił Kamil Zwierz, prezes Fundacji Centrum Życia i Rodziny.
W Warszawie, według organizatorów, na ulice wyszło ok. 10 tys. ludzi. Uczestnicy nieśli stumetrową biało-czerwoną flagę. Do ubrań mieli przyklejone naklejki z napisem "Brońmy dzieci".
Kto wziął udział w marszu? Według katolickich mediów – rodziny z dziećmi, ale też "eksperci w dziedzinie programów wychowawczych oraz przedstawiciele organizacji rodzicielskich z krajów Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych".
Jednym z tych ekspertów była prof. Judith Reisman, amerykańska badaczka w dziedzinie edukacji seksualnej, która ostrzegała przed rosnącą liczbą aktywności seksualnej dzieci, chorób przenoszonej drogą płciową, przypadków przemocy na tle seksualnym".
– Edukacja seksualna jest dużym zagrożeniem dla dzieci – mówiła.
W całym kraju w marszach wzięło udział ponad 200 tys. Wszędzie dominowały hasła typu: "Mąż i żona - rodzina zjednoczona", "Stop demoralizacji seksualnej".