
Ślub kościelny to nie tylko ogromny stres, problemy z terminami i koszta. Wiele osób chce z pompą uczcić jeden z najważniejszych dni w życiu, ale nie jest im po drodze z religią. Rozwiązaniem są śluby humanistyczne, które są również zawierane w Polsce.
Nasze ceremonie są przez pary i gości traktowane w pełni poważnie, jako akt ważny społecznie, a praktycznie wszystkie pary różnopłciowe, czyli te, które w Polsce mogą zawrzeć ślub cywilny, robią to przed lub po ślubie humanistycznym. Trafiają do nas też pary międzynarodowe, jednopłciowe, osoby starsze, którym po latach udało się zejść z partnerem z młodości. To są bardzo fajne, wzruszające sytuacje.
Humanistyczna forma zawarcia małżeństwa jest szczególnie popularna na Wyspach. W Wielkiej Brytanii w 2004 roku w całym kraju odnotowano 287 takich ceremonii, w 2016 ich liczba wyniosła do 1051 - czyli wzrost o 266 procent. W Szkocji, gdzie takie śluby są zalegalizowane, już przegoniły liczbę ślubów katolickich. Również w USA, Norwegii i Szwecji mają moc prawną.
– W Warszawie nie jest tak łatwo skorelować dogodną datę dla nas i rodziny z wolnymi terminami Urzędu Stanu Cywilnego. Trzeba to robić z przynajmniej półrocznym wyprzedzeniem, a sama ceremonia trwa zbyt krótko, bo niecałe 10 minut. Aż szkoda fatygować ludzi – mówi mi 25-letnia Ola. Rozmawiałem z nią, gdy była w podróży poślubnej z 30-letnim Bartkiem. Humanistyczną ceremonię mieli w poprzedni weekend.
Ślub humanistyczny to elastyczna forma. – Oczywiście tutaj także są przysięgi, wymiana obrączek i ceremonia dla par jest w odczuciu "tą właściwą". Ale poza tym możliwości są nieograniczone – przyznaje mój rozmówca. Na zdjęciach widzimy, że pary zakładają "tradycyjne" suknie ślubne i eleganckie garnitury. To też nie jest obowiązek.
Zgodnie z nazwą ceremonii: liczą się ludzie, a nie instytucja. Nie ma też praktycznie żadnych ograniczeń, a to sprawia, że coraz więcej osób decyduje się na taki sposób powiedzenia sobie "tak". Choć z perspektywy biznesowej to wciąż nisza.
