Komfort oparty na ramie – tak SsangYong reklamuje najdroższy model ze swojej oferty. To trochę hasło na wyrost, bo w przypadku auta o tego typu konstrukcji trudno mówić o prawdziwym komforcie. Rexton to potężny SUV, którego moc ujawnia się w terenie albo w trasie. Jazdę po mieście tym kolosem raczej bym sobie darował.
Kiedy po raz pierwszy wsiadałem do Rextona, już trochę wiedziałem, czego się spodziewać. Pierwsze starcie z SsangYongiem miałem za sobą, kiedy testowałem typowo rodzinny model XLV. I była to ciekawa przygoda, bo azjatycki producent mile mnie zaskoczył, o czym więcej można przeczytać w naTemat.
Ssangyong nie jest mistrzem, jeśli chodzi o projektowanie sylwetek swoich pojazdów, ale Rexton to jednak inna bajka. Nie wygląda na kanciaste pudło, jak choćby wspomniany już XLV, i na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie masywnego auta. To nie złudzenie, w końcu waży ponad 2 tony, ale to po prostu rasowy SUV. I wygląda naprawdę dobrze. Kiedy patrzę na katalog południowokoreańskiego producenta myślę sobie, że Rexton jest najładniejszą opcją w gamie SsangYonga.
Komfort, którym tak chwali się SsangYong, można odczuć po zajęciu miejsca w środku. Mój model testowy był skonfigurowany w najbardziej "wypasionej" wersji i uwierzcie, że wnętrze tego auta robi spore wrażenie. Jest w nim po prostu WSZYSTKO.
Dwa rzędy podgrzewanych, skórzanych foteli, do tego przednie z możliwością wentylacji. Dwustrefowa automatyczna klimatyzacja, czujniki zmierzchu, parkowania. Regulacja wszystkiego, co możliwe, pod indywidualne preferencje kierowcy. Mógłbym wymieniać tak jeszcze długo, bo lista wyposażenia jest imponująca.
No i ta przestrzeń. W Rextonie nikt nie będzie narzekał na podkulone kolana, zgięty kręgosłup czy bolące pośladki. Miejsca jest tyle, że dosłownie grzech jeździć tym autem samemu. A w bagażniku (784 litry!) zmieścicie wszystko, co przyda wam się na długi, wakacyjny wyjazd.
Co najbardziej rzuca się w oczy? Bez wątpienia ogromny dotykowy ekran, czyli całe centrum dowodzenia nawigacją, multimediami czy łącznością z urządzeniami z zewnątrz. Brak polskiej wersji językowej dla niektórych może być problemem, chociaż to akurat najmniej uporczywa wada. System działa dość topornie i moim zdaniem dałoby się go uprościć.
Pod maską naszego Rextona znajdował się silnik diesla o pojemności 2,2 l, mocy 181 KM i maksymalnym momencie obrotowym 400 Nm. Do dyspozycji miałem dołączany napęd na cztery koła, ale o nim za chwilę.
Na początku wspomniałem, że tym samochodem nie polecałbym jazdy po mieście. Główny powód? Spalanie. W warszawskich korkach wyniosło ponad 12 litrów. Sorry, ale można znaleźć bardziej oszczędne auto o podobnych gabarytach. Na ekspresówce Rexton pochłaniał mi około 11 l, z kolei na normalnych drogach za miastem niecałe 9 l. W skrócie średnie spalanie na poziomie 10-11 l to w przypadku tego modelu norma. I trzeba się z tym liczyć.
Nie o samo pożeranie paliwa jednak chodzi. Ten SsangYong - choć może nie wygląda - to przede wszystkim potwór do jazdy w terenie, stąd konstrukcja oparta na ramie. Dzięki temu Rexton jest naprawdę solidny i niestraszne mu dziury w drodze. Problem w tym, że każdą nierówność odczujecie na sobie. Taka już specyfika "ramowych" aut.
Teraz już wiecie, czemu trochę naśmiewałem się na początku z hasła o komforcie. Rexton w środku jest naprawdę bardzo wygodny, jednak jak najedziecie nim na dziurę w drodze, to zachowa się inaczej niż zwykły samochód. W terenie dzięki temu przetrwa wiele, jednak normalna jazda Rextonem po mieście może stać się uciążliwa.
Ale dość narzekania i czas na konkrety. Kiedy jechałem tym ssangyongiem, czułem się trochę jak kierowca małej ciężarówki. Niektórzy powiedzą, że to porównanie na wyrost, ale naprawdę czuć rozmiary tego auta. Moc Rextona pozwala w miarę dynamiczne ruszyć na światłach, jednak przyspieszanie do setki trwa już wieczność. Dokładnie nawet nie wiadomo ile, bo producent nie podaje tych danych.
Rexton pewnie zbiera się na zakrętach i jest dobrze wyciszony, więc odgłosy silnika nie będą wam zbytnio dokuczać nawet przy większych prędkościach. Na dużego plusa zasługuje też praca skrzyni biegów, która działa szybko i pozwala optymalnie wykorzystać moc.
Pora napisać parę słów o tym, jak SsangYong spisuje się w swoim naturalnym środowisku, czyli w terenie. Żeby to sprawdzić, wybrałem się w miejsce, które po kilku dniach deszczowej pogody zamieniło się w… piaszczyste bagno. Szybko okazało się, że dołączany napęd 4x4, prześwit wynoszący 224 mm i ramowa konstrukcja to połączenie, dzięki któremu Rexton w takich warunkach zachowuje się pewnie i daje sporo przyjemności z jazdy.
Nie miałem odpowiednich opon, by zawiesić Rextonowi poprzeczkę odpowiednio wysoko, ale w miejscach, gdzie inne auta osiadłyby w ziemi, Rexton bez zawahania przejechał dalej.
Magnesem na potencjalnych nabywców tego modelu może być cena. Jest on dostępny w trzech wersjach – Crystal, Quartz oraz Sapphire. Za tą pierwszą trzeba zapłacić 134 900 zł. Z kolei ostatnia, najbardziej zaawansowana pod względem wyposażenia propozycja, kosztuje 171 900 zł.
A więc dla kogo jest ten SsangYong? Wszyscy, którzy lubią duże, masywne, bogato wyposażone "zabawki", będą nim zachwyceni. Rextonem wyjedziecie w teren, a także zaskoczycie sąsiadów, bo aut tej marki wciąż jeździ po polskich drogach jak na lekarstwo. Gdyby palił trochę mniej przekonywałbym was, że może być nawet samochodem dla rodziny. To jednak model dla znawców gatunku, którzy świadomie zaakceptują jego specyfikę, jak i oczywiste zalety.
SsangYong Rexton na plus i minus:
+ Ogromna przestrzeń w środku
+ Wnętrze jest komfortowe i dobrze wykończone
+ Praca skrzyni biegów
+ Z napędem 4x4 w terenie naprawdę daje radę
- Pali dużo. I trzeba się z tym liczyć
- Całe centrum dowodzenia multimediami działa topornie