"Fakt": modelka mogła wrobić Bieniuka w gwałt. Zeznania kobiety różnią się od ustaleń śledczych
Bartosz Świderski
26 czerwca 2019, 09:01·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 26 czerwca 2019, 09:01
Modelka Sylwia Sz. oskarżyła Jarosława Bieniuka o brutalny gwałt, do którego miało dojść w jednym z hoteli w Sopocie. Z nowych informacji "Super Expressu" wynika, że sprawa komplikuje się, bowiem ustalenia śledczych mijają się z zeznaniami kobiety.
Reklama.
Dwa miesiące temu Jarosław Bieniuk został aresztowany po tym, jak Sylwia Sz. oskarżyła go o gwałt. Oboje potwierdzali, że doszło do spotkania w hotelowym pokoju, ale inaczej zeznali odnośnie tego, co tam się wydarzyło.
Jak podaje "Super Express", modelka oprócz wersji o brutalnym gwałcie miała podkreślać m.in., że były piłkarz podał jej narkotyki. Prokuratura ustaliła z kolei, że doszło do stosunku seksualnego, ale nie ma podstaw, by uznać, że nastąpiło to wbrew woli pokrzywdzonej.
Ponadto, pod paznokciami kobiety podobno nie znaleziono materiału genetycznego pochodzącego od Jarosława Bieniuka, co nie potwierdza jej wersji, że się przed nim broniła. Kluczowe w sprawie mogą się okazać też obrażenia, których doznała modelka. Te rzekomo mogły powstać także podczas dobrowolnego odbycia stosunku.
Z ustaleń "Super Expressu" dowiadujemy się też, że Sz. wcześniej wysyłała Bieniukowi zdjęcia i filmy erotyczne ze swoim udziałem. Z ujawnionego w toku śledztwa nagrania ma wynikać, że pokrzywdzona podczas opisywanej nocy nie była krępowana, chociaż zeznawała inaczej.
Dziennik zapytał gdyńską prokuraturę o sprawę rozbieżności zeznań. Śledczy nie odpowiedzieli jednak, czy w tym przypadku pojawi się kwestia odpowiedzialności ewentualnej wobec osoby, która ma status pokrzywdzonej. Wskazali, że przepisy przewidują, że kobieta mogłaby odpowiadać za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie (art. 238 KK) albo fałszywe oskarżenie (234 KK).