
Proboszcz powiesił się na sznurze do przepasania sutanny, wikary na klamce zawiązał pętle i dodatkowo podciął sobie żyły, jezuita strzelił do siebie z pistoletu – w ciągu ostatnich lat kilkunastu duchownych odebrało sobie życie. Często ich problemem była depresja, do której wciąż wstyd się przyznać. "Wielu duchownych głosi pogląd, iż depresja jest owocem złego życia czy głupich wyborów życiowych" – pisał na swoim blogu ojciec Grzegorz Kramer.
Czarna seria
Kilka lat temu dziennikarze rozpisywali się o "czarnej serii" samobójstw kapłanów w diecezji tarnowskiej. W 2012 roku Ewa Czaczkowska wyliczyła, że tylko w ciągu sześciu lat w tym najbardziej religijnym regionie kraju aż ośmiu księży odebrało sobie życie.
Ksiądz na Podkarpaciu nie ma lekko
Dlaczego w najbardziej religijnym regionie Polski, gdzie jest najwięcej powołań, tak często księża odbierają sobie życie? Ojciec Mądel nie ma wątpliwości, że to wynika z dysfunkcji – zwłaszcza w komunikacji emocjonalnej wyniesionej z domu. – A później w żaden sposób nieprzepracowanej w formacji seminaryjnej – mówi nam jezuita.
Tak też mogło być z 31-letnim wikariuszem Wojtkiem. W mediach szeroko opisano sprawę ze Starego Sącza. 19 kwietnia 2012 roku na plebanii znaleziono martwego księdza. Ludzie plotkowali i szukali wyjaśnienia śmierci młodego duchownego. Mówili o jego romansie z nauczycielką.
Z parafii na parafię
Nie ma żadnych oficjalnych danych – nie wiadomo, ilu duchownych w Polsce popełniło samobójstwo.
Kościół ma z problem z depresją, a niektórzy księża mają trudność, żeby szczerze przyznać się do choroby. Często przez samych wiernych, którzy zaraz przyczepią im łatkę "psychola, wariata". A jakim autorytetem dla wiernych będzie duchowny, który okazuje słabość, ksiądz, który sam ze sobą sobie nie radzi?
Od wieków ludzie tłumaczą sobie samobójstwa obecnością zła – zauważa ojciec Paweł Gużyński. I wspomina, że często "depresję próbuje się wytłumaczyć wręcz demonicznym podłożem".
Nie zawsze bierze się pod uwagę faktyczne problemy, które przyczyniają się do depresji wśród księży. A to może być związane z pustką, osamotnieniem, konfliktem wynikającym z tego, że ksiądz funkcjonuje w jakiejś schizofrenicznej sytuacji. Są także przypadki, że osoba duchowna żyje absolutnie bogobojnie i nie można mu nic zarzucić, a i tak dopada ją choroba.
