Wiem, że to zdjęcie to graficzny dramat. Zupełnie realnym dramatem jest jednak to, co niedługo czeka polskich przedsiębiorców. I to kolejny rok z rzędu. ZUS właśnie podał oficjalne stawki składek na 2020 rok, a rząd odpalił swój nowy podatkowy pomysł. Jest źle, a przedsiębiorczym Polakom pozostaje jedynie zbieranie szczęki z biurka i uderzanie głową w ścianę. Po raz enty.
No i po co się starać? Jeśli macie chęć należeć do najbardziej poniewieranej i ignorowanej grupy w tym kraju, wystarczy, że założycie działalność gospodarczą i spróbujecie coś osiągnąć. Ba, nawet nie musicie próbować przenosić gór i mórz. Po prostu otwórzcie firmę, bądźcie i patrzcie, jak zostajecie zajeżdżani przez państwo. A gdy do tego jeszcze macie czelność być młodzi, dajmy na to koło 30 (plus minus parę lat), macie pewność, że będziecie w czołówce tej stawki.
I nie ma się z czego cieszyć .
Na początku chcieli zwiększać stawki podatkowe, przez co najbardziej stratni byliby ci, którzy są jednocześnie najbardziej zaradni (bo mają czelność dobrze zarabiać). Potem wpadli na pomysł, żeby "testować przedsiębiorców" i sprawdzać, kto naprawdę prowadzi działalność gospodarczą, a dla kogo to jedynie wybieg, by zarabiać więcej "na rękę" (bezczelni, chcą więcej zarabiać).
Tymczasem to rzeczywistość wypycha młodych Polaków poza świat etatów. Rzeczywistość, w której ilość składek i przepisów jest tak duża, że nagle dla obu stron korzystniejsze okazuje się zakładanie jednoosobowej działalności gospodarczej.
Gdzieś pomiędzy tym wszystkim są jeszcze ci, którzy załatwiają sobie "na lewo" część etatu w firmach u znajomych lub rodziny, byle tylko mieć ubezpieczenie, a na co dzień działają na tzw. śmieciówkach.
Ale wróćmy do "bohatera" tego tekstu.
Ledwie parę miesięcy temu pisaliśmy o wysokości składek ZUS w 2019 roku w tekście o wiele mówiącym tytule "Przecież to jakieś jaja są". I gdy polscy przedsiębiorcy ledwo co zdążyli ochłonąć po tamtej podwyżce (blisko 100 złotych miesięcznie), teraz dostają kolejny sierpowy z drugiej strony.
Nowa stawka ZUS
Otóż okazuje się, że w 2020 roku można zapomnieć o miesięcznej opłacie w wysokości 1316,97 zł. Od następnego roku będziecie musieli zapłacić niemal okrąglutkie półtora tysiąca złotych. Tak, dobrze widzicie. Blisko 1500 zł miesięcznej opłaty "czy się stoi, czy się leży". Będzie to ok. 1445 złotych, to 130 złotych więcej niż obecnie. "Około", dlatego że oficjalnie znane są na razie stawki na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne zostanie podane w styczniu 2020 roku.
Wysokość składek:
- składka emerytalna 612,19 zł (wzrost o 54,11 zł)
- składka rentowa 250,90 zł (wzrost o 22,18 zł)
- składka chorobowa 76,84 zł (wzrost o 6,79 zł)
- składka wypadkowa 52,37 zł (wzrost o 4,62 zł)
- składka na Fundusz Pracy 76,84 zł (wzrost o 6,79 zł)
- składka zdrowotna ok. 375 zł (wzrost o 32,68 zł) - ta stawka ostatecznie zostanie podana na przełomie roku Czytaj więcej
To tzw. "duży ZUS", czyli stawka, która obowiązuje każdego przedsiębiorcę prowadzącego działalność powyżej dwóch lat (wcześniej może płacić mniej więcej o połowę niższy "mały ZUS"). Stawka, którą trzeba płacić niezależnie od tego, ile się zarabia. W efekcie czasami te 1500 złotych to cholernie duża część realnych przychodów naszego Kowalskiego.
A ten poza ZUS-em musi zapłacić jeszcze podatek VAT (o ile jest VAT-owcem) i podatek dochodowy, więc jego realny zysk jest... sami sobie wyobraźcie. Nowością na szczęście jest opcja opłacania niższych składek ZUS zależnych od przychodów w poprzednim roku. Tutaj można znaleźć instrukcję, jak to zrobić.
Płacą, ale za co
– Mówi się, że w życiu pewna jest śmierć i podatki. Teraz do tej dwójki dochodzi też podwyżka ZUS-u. Jeszcze parę lat temu płaciłem 1100, teraz będzie 1500 złotych. Rozumiem, że to wynika ze wzrostu płacy minimalnej i okej, ale choć ciągle płacę więcej, nie mam absolutnie żadnego poczucia, że cokolwiek za tym idzie. I to jest problem przedsiębiorcy. Żeby było śmieszniej, poszedłem kiedyś do lekarza i okazało się, że w systemie widniałem, jakbym nie płacił składek, choć nigdy się nie spóźniłem. I ten jeden raz, gdy potrzebowałem z niego skorzystać, musiałem zapłacić 100 proc. recepty bez zniżki, która w teorii mi przysługiwała. Więc tak, czuję się "dymany" – mówi Bartek, który "na swoim" jest już od paru długich lat.
Przypomnijmy, za te 1500 złotych miesięcznie dostajecie gwarancję (hehe) emerytury i dostępu do opieki zdrowotnej. Spytajcie przeciętnego 20-30 latka, czy myśli lub liczy na państwową emeryturę. Albo wskoczcie sobie na Siepomaga.pl lub inne serwisy ze zrzutkami i zobaczcie, jak sprawnie działa ta służba zdrowia.
Mateusz, przedsiębiorca 27 lat: – Doszliśmy do czasów, w których bardziej opłacać się będzie prowadzić spółkę z o.o niż działalność gospodarczą. Obniżono CIT do 9 proc. dla małych spółek, a przecież Polacy znajdą sposób, aby obejść podatek od dywidendy i wypłacać pieniądze inaczej. No i nie płaci się ZUS-u! – mówi.
Żeby być fair, trzeba zaznaczyć, że stawki ubezpieczenia społecznego nie rosną same w sobie, ale są wyliczane na podstawie prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego na dany rok. To właśnie od tego zależy wysokość ZUS-u dla przedsiębiorców.
Zerowy podatek
I skoro przy wynagrodzeniach jesteśmy to dochodzimy do kolejnego zwrotu akcji w postaci dojeżdżania przedsiębiorców przez nasz kraj. Okazuje się, że od 1 sierpnia w życie wchodzą nowe przepisy podatkowe dotyczące tzw. "zerowego podatku" dla osób poniżej 26. roku życia.
Wynika z nich, że jeśli masz mniej niż 26 lat, pracujesz na umowę o pracę lub zlecenie i zarabiasz rocznie mniej niż 85 500 zł, wtedy twój PIT wynosi 0 złotych. Ulga ta nie zwalania z obowiązku zapłaty składek emerytalnych, rentowych i zdrowotnych do NFZ.
I teraz wyobraźcie sobie, że macie działalność gospodarczą. Zarabiacie rocznie mniej lub więcej niż te 85 500 zł. I co? No i jajco. Płacisz i ZUS (co roku wyższy), i podatek dochodowy, a pewnie i VAT (jeśli jesteś VAT-owcem)
Albo inaczej. Fajny przykład podała blogerka Kataryna. Wyobraźcie sobie, że jesteście lekarzem świeżo po studiach i macie 27 lat, czyli rok "ponad" progiem. Harujecie za dajmy na to 3000 złotych i czeka na was ulga pt. "płać i płacz", czyli żadna. Obowiązują ciebie pełne składki, żadnych zniżek i m.in. z twoich pieniędzy będą pokryte wszystkie socjale czy zniżki dla innych.
Czy młodzi na tym zaoszczędzą? Pewnie, że tak. Niektórzy. Tyle dobrego dla nich. Co z resztą? – Mam 30 lat, pracuję, radzę sobie i żaden polityk nigdy o mnie nie pomyślał. Obrywa mi się, bo... "daję radę" – napisała kilka miesięcy temu jedna z naszych dziennikarek. Wygląda na to, że w tej kwestii nic się nie zmieni, bo jedyne co dostają to podwyżki składek i konieczność zrzucania się na innych. A coś dla nich?