
Trener Borussii Dortmund Juergen Klopp stwierdził, że wzorem siatkówki, czy koszykówki, w piłce nożnej powinno się wprowadzić przerwy na żądanie. Na żądanie szkoleniowców oczywiście. – Takie przerwy to dobry pomysł, ale musiałby o nich decydować sędzia, bo trenerzy wykorzystywaliby je w niewłaściwy sposób – mówi w rozmowie z naTemat trener Stefan Białas.
Takie przerwy to nic nowego, ani we Francji, ani w Polsce. Przepis, o którym wspomina Białas, był stosowany już w poprzednim sezonie w Ligue 1. Został użyty także w 30 minucie dzisiejszego meczu pierwszej ligi polskiej pomiędzy Miedzią Legnica a Zawiszą Bydgoszcz. Lepiej przecież wstrzymać mecz na dwie, trzy minuty, niż w ogóle go odwołać.
– Tak jest w siatkówce, koszykówce, piłce ręcznej i nikomu to nie przeszkadza. To na pewno bardzo przydatne, kiedy można na chwilę zebrać zawodników i coś na szybko im wytłumaczyć czy przekazać wskazówki. To mogłoby wprowadzić trochę świeżości do gry – powiedział Juergen Klopp, cytowany przez Eurosport. Głos trenera Borussii Dortmund nie może przejść bez echa, wszak Klopp drugi rok z rzędu został wybierany najlepszym trenerem w Niemczech.
Przeciwnicy pędzą na bramkę rywala, mają doskonałą akcję, ale piłka wypada za linię końcową. Dalej jednak mają przewagę liczebną, bo przeciwnicy nie zdołali wrócić na swoje pozycje w obronie. Kibice czekają na szybkie wznowienie gry z autu, fani przed telewizorami podnoszą się z foteli, a w tym czasie trener broniącej się drużyny macha tabliczką przed głową sędziego technicznego. "Przerwa na żądanie. Przerwa" – krzyczy.
Szanuję trenera Kloppa ale niech nam nie robi z futbolu siatkówki (nawet jeśli nasi piłkarze zaczną grać jak siatkarze)
Nie zmieniajmy piłki na siłę w inną dyscyplinę. Jeśli przerwa jest konieczna z powodu upału, zróbmy ją. Jednak przerwa na żądanie, to zły kierunek.
