Od meczu Polski z Estonią minęło już trochę czasu. Wydawałoby się, że wystarczająco dużo, aby zakończyć ten temat. Kto chciałby wracać do sprawy, wokół której unosi się smród największej od wielu lat wtopy polskiej kadry? Okazuje się, że robią to dziennikarze, ale przy ogromnym wkładzie piłkarzy.
– Jeśli uważają panowie, że w Tallinie zabrakło jakiegoś zawodnika, to słucham – miał powiedzieć do dziennikarzy nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Tak przynajmniej twierdzi na swoim Twitterze Roman Kołtoń, który nie omieszkał skomentować słów trenera: "Były selekcjoner Smuda przynajmniej z rok wytrzymał, zanim coś takiego palnął..." – napisał dziennikarz Polsatu Sport.
Trener nie radzi sobie z presją, którą wywierają na nim dziennikarze? Fornalik przez ostatnie lata trenował Ruch Chorzów, gdzie – z całym szacunkiem dla tego klubu – zainteresowanie jest o wiele mniejsze, niż w reprezentacji Polski. Ba, jest ono nawet mniejsze, niż w niektórych polskich klubach.
Nowy trener, nowe nadzieje? Na razie rozczarowanie
Ok, Fornalik nie radzi sobie w kontaktach z mediami. Czy to coś złego? Jego poprzednik nie radził sobie przecież przez dwa lata, a na koniec i tak wszystkich interesowało tylko to, że nie dał rady z przygotowaniem zespołu do Euro. Ważniejsze zatem, aby nowy selekcjoner dobrze dogadywał się z zawodnikami.
Ale i tutaj też nie jest najlepiej. Jeszcze przed meczem z Estonią, kapitan reprezentacji Jakub Błaszczykowski zirytował się na dziennikarza, który zadał mu – wydawałoby się – zwyczajne pytanie: "Czy chcesz być kapitanem?" Piłkarz Borussii oburzył się, potem obraził, a na koniec zapytał dziennikarzy "Jak mam z wami rozmawiać?".
Ostatecznie Błaszczykowski kapitanem pozostał. – Nie widziałem ani jednego powodu, aby nie dać mu opaski – tłumaczył swoją decyzję Fornalik. Dziwne, bo "Weszło!" widziało tych powodów nawet kilka.
Kmiecik twierdzi w swoim tekście, że Wojciech Szczęsny w Tallinie "od początku zgrupowania rozstawiał cały sztab szkoleniowy po kątach." Bramkarz Arsenalu miał też powiedzieć do obecnego trenera bramkarzy reprezentacji Polski Andrzeja Dawidziuka: – Nic do mnie nie macie. Ja byłem i zostaję pierwszym bramkarzem.
Oprócz Szczęsnego, źle swoją rolę w zespole pojmują też piłkarze z Dortmundu. O Błaszczykowskim już było. Łukasz Piszczek rzadko decyduje się na publiczne komentarze, ale już Robert Lewandowski nie daje sobie na wstrzymanie. "Pomogę mu (Fornalikowi – przyp. red.) się zaaklimatyzować" – powiedział napastnik, cytowany przez "Weszło!", które słusznie zauważa, że chyba jest to jakaś niespotykana hierarchia. "Jak tak dalej pójdzie to niewykluczone, że będzie biegał chłopakom po wódkę." – czytamy na weszlo.com.
Szanse na przyszłość
Tuż przed wyborem byłego trenera Ruchu Chorzów na sternika kadry, rozmawiałem z Janem Tomaszewskim. – Nie wiem, jaką będzie on miał koncepcje na naszą kadrę. Jeśli będzie odważnie stawiać na prawdziwych Polaków, a nie na – jak ja ich nazywam – farbowanych lisów, to nawet jeśli nic nie osiągnie, pozostawi po sobie coś na przyszłość. Jeśli tak się stanie, to powiem, że to nie była zła decyzja – twierdził Tomaszewski.
Były polski bramkarz podczas rozmowy mówił też, że ma obawy, czy trener bez wielkiego doświadczenia na arenie międzynarodowej będzie w stanie porozumieć się z piłkarzami, którzy na zachodzie grają na co dzień. W tych obawach nie był odosobniony. To był bowiem główny zarzut sceptyków Fornalika wobec jego powołania na selekcjonera reprezentacji Polski.
Czy te obawy właśnie się potwierdzają? Trudno powiedzieć. Głosy dobiegające z wewnątrz drużyny nie napawają optymizmem. Z drugiej strony Fornalik, gdy trzeba, potrafi postawić na swoim. "Przegląd Sportowy" przypomniał ostatnio historię lotu Ruchu do Kazachstanu. Cała drużyna czekała na start.
Być może niedługo podobny tekst usłyszy kilku zawodników, którzy otrzymali powołania na mecz z Estonią?
Dostałem burę od Jakuba Błaszczykowskiego poirytowanego, że śmiem pytać, czy nadal chciałby być kapitanem reprezentacji. Twierdził, że w rozmowie z selekcjonerem Waldemarem Fornalikiem przekręciłem jego słowa. Że on nie powiedział mi, że nadal chciałby być kapitanem, że to było zupełnie inaczej. CZYTAJ WIĘCEJ
Przegląd Sportowy
"Nagle Maciej Sadlok zbladł, zaczął się dusić, mówił, że nie wytrzyma. (...) W Ruchu mówią, że nigdy wcześniej ani później nie widzieli Fornalika, by był aż tak wściekły. Przeklinał na cały samolot, krzyczał, że jeżeli Sadlok nie poleci do Karagandy, może już nie przychodzić na treningi. – Co mam powiedzieć dziennikarzom – zapytał Fornalika rzecznik prasowy. – Wyp..., ch... mnie to obchodzi – odparł trener."