Na razie jest ich siedemnastu. Siedmiu głównych i dziesięciu asystentów. Wszyscy podpisali kontrakty, które pozwoliły im skupić się na piłce nożnej. Już nie muszą dorabiać w tygodniu. Niemieccy sędziowie dostają do 40 tys. euro rocznie. Ale Polacy mogą liczyć na niewiele mniej, bo 12 tys. zł miesięcznie. Zbigniew Przesmycki, szef Kolegium Sędziów PZPN: – Uważam, że ich pensja nie jest wysoka.
Najpierw Niemcy. 40 tysięcy euro mogą zarobić najlepsi sędziowie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mniej doświadczeni, sędziując w pierwszej Bundeslidze, mogą liczyć na połowę tej kwoty. W niemieckiej piłce są jednak o wiele większe pieniądze niż w Polsce. Bayern kupuje właśnie zawodnika Athletic Bilbao, Javiera Martineza, za 40 milionów euro.
Zawód: sędzia piłkarski
Takie transfery w polskiej piłce to abstrakcja. Największe kwoty wydawane przez zespoły z naszej ligi oscylują wokół miliona euro. A jeśli mniejsze pieniądze są w klubach, to trudno, aby wielkie otrzymywali sędziowie. Również ci zawodowi, których historia nie jest długa.
Pierwszym zawodowcem z gwizdkiem w ręku w Polsce został w styczniu 2008 roku sędzia Grzegorz Gilewski. Niestety niespełna rok później radomskiemu arbitrowi prokuratura, przy pomocy ABW, skróciła nazwisko. Dziś próżno szukać go więc w grupie siedemnastu zawodowców, którą ogłosił PZPN. Jego przypadek nie skłonił związku do zboczenia z drogi, prowadzącej do utworzenia zawodu sędziego piłkarskiego.
– Zawodowstwo pozwala należycie przygotować się do wykonywanych obowiązków. Często zapominamy, że sędzia musi trenować tak, jak każdy sportowiec. To nie jest praca za biurkiem. Proponuję przebiec sto metrów sprintem, aby zobaczyć jakie to uczucie. A sędzia biega przez dziewięćdziesiąt minut, cały czas podejmując decyzje rozstrzygające o tym, co dzieje się na boisku – mówi naTemat Zbigniew Przesmycki, szef Kolegium Sędziów przy PZPN.
Wynagrodzenie
Polscy sędziowie nie mają prawa narzekać. Za prowadzenie meczów piłkarskiej Ekstraklasy główny sędzia dostaje miesięcznie 12 tysięcy złotych. To rocznie prawie tyle, co ich koledzy w Niemczech.
Przygotowanie się do meczu, w którym nie przeszkadza praca w tygodniu to jedno, a wysokość pensji, która na to pozwala to drugie. Okazuje się jednak, że polscy sędziowie nie mają prawa narzekać. Za prowadzenie meczów piłkarskiej Ekstraklasy główny sędzia dostaje miesięcznie 12 tysięcy złotych. To rocznie prawie tyle, co ich koledzy w Niemczech.
– To kwota, na którą mogą liczyć zawodowi sędziowie główni. Asystenci otrzymują oczywiście trochę mniej – mówi naTemat Patryk Bartnicki, sędzia piłkarski prowadzący mecze w niższych ligach. Wysokości tej kwoty nie potwierdza, ale też nie zaprzecza Przesmycki. – Proszę pamiętać, że jest to zawód, który wykonuje się mniej więcej do 40. roku życia. Trzeba przecież coś odłożyć. Gdy prestiż tego zawodu będzie rósł, sędziom będzie łatwiej znaleźć prace po zakończeniu kariery. Teraz jest z tym różnie – przekonuje szef Kolegium Sędziów.
Ale podstawowa pensja, którą w tym sezonie otrzymują sędziowie zawodowi, to nie wszystko. Ponad te 12 tysięcy otrzymują oni także dietę meczową, za każde spotkanie. – To ok. 1600-1700 zł – zdradza Bartnicki. Sędziowie niezawodowi mogą liczyć na większą dietę. – Amatorzy dostają 3600 zł za każde spotkanie – mówi Przesmycki.
To wcale nie tak dużo
12 tysięcy podstawy, a do tego prawie dwa kolejne tysiące za każdy prowadzony mecz. Dużo? Może tak, ale przecież są to stawki najlepszych sędziów, pracujących w Ekstraklasie. Wyżej awansować już nie można, więc więcej zarobić się nie da. Poza tym z tej kwoty sędziowie muszą jeszcze przygotować się do zawodu, co nie ogranicza się wcale do biegania po parku i znajomości przepisów.
– Trening to jedno. Pamiętajmy, że wymaga on odpowiedniej diety. Nie zapominajmy też o koszcie odnowy biologicznej, o ubezpieczeniu, o koszcie pogłębiania swojej wiedzy. A przecież za coś trzeba jeszcze żyć. Dlatego w mojej ocenie nie jest to duża kwota – ocenia Przesmycki.
Materiał Canal Plus o pracy sędziego. arbiter Robert Małek