Po niezbyt udanym dla piłkarzy Euro, trudno było podejrzewać, że PZPN może zostać jeszcze bardziej skrytykowany. A jednak – nowa uchwała Związku, o przyjmowaniu na stadionie kibiców drużyny gości, może być największą porażką PZPN-u. "To chore" – twierdzą kibice.
PZPN raczej nie chwali się uchwałą o kibicach drużyn gości, bo i nie ma czym. – Ta uchwała zmienia w sposób znaczący zasady przyjmowania kibiców drużyny gości – ocenia Mateusz Dróżdż, prawnik Gide Loyrette Nouel i wykładowca Uczelni Łazarskiego. – Kibice, z informacji jakie zostały przekazane przez kluby piłkarskie, nie zdają sobie sprawy, że ta uchwała weszła w życie – twierdzi prawnik. Zapytani przez nas kibice przyznają: – Nawet o tym jeszcze nie słyszeliśmy.
Polski Związek Piłki Nożnej nie tylko nie popisał się, jeśli chodzi o treść uchwały, ale też jej formę. – Ta uchwała jest słabo napisana prawniczo, technicznie. Nie wiem, czy została odpowiednio przemyślana. Obawiam się, że te zasady mogą doprowadzić do odwrotnego efektu, niż zamierzony – przewiduje Mateusz Dróżdż.
Mogą nie wpuścić za nic
Największe kontrowersje w uchwale budzi w niej punkt numer 3:
Punkt 3 uchwały PZPN-u o przyjmowaniu kibiców drużyn gości:
W sytuacji wyjątkowej, mającej wpływ na porządek i bezpieczeństwo uczestników, a w szczególności spowodowanej przyczynami niezależnymi od klubu, organizator zawodów może zmniejszyć liczbę miejsc przeznaczonych dla Kibiców przyjezdnych, bądź odmówić ich przyjęcia. Przyczyną (…) może być decyzja właściwego organu wydającego zezwolenie na organizację imprezy masowej lub fakt wystąpienia uprzednio poważnych zakłóceń porządku z udziałem Kibiców przyjezdnych danego zespołu, w szczególności takich, jak:
a. Zniszczenie mienia na terenie lub w obiekcie, gdzie odbywa się impreza masowa;
b. wrzucenie na płytę boiska lub w sektory przeznaczone dla widzów przedmiotu, mogącego stanowić zagrożenie dla życia, zdrowia lub bezpieczeństwa osób przebywających na terenie lub w obiekcie, gdzie odbywa się impreza masowa;
c. przerwanie zawodów na skutek jakichkolwiek działań, zawinionych przez Kibiców;
d. poważne zakłócenie porządku z udziałem zorganizowanej grupy kibiców w drodze na lub ze stadionu.
– Pod ten punkt można podciągnąć wszystko. Ta uchwała daje możliwość bardzo arbitralnego decydowania o tym, kogo na mecz wpuścić, a kogo nie – ocenia Mateusz Dróżdż. Nie trzeba być jednak prawnikiem, by to zauważyć. Dominik, zagorzały kibic Legii, któremu pokazaliśmy uchwałę, mówi: – To jest chore. Kluby niby mają obowiązek przekazać minimum 5 proc. biletów, ale później wymyśla się jakieś farmazony, żeby
jednak nie wpuszczać kibiców gości w ogóle. Można zakazać wstępu gościom pod byle pretekstem – oburza się Dominik.
Prawny bubel?
To jednak nie jedyne, co budzi w uchwale PZPN-u wątpliwości. Nieścisłości prawnych jest w niej więcej. Widnieje tam zapis o obowiązku "poinformowania o zmniejszeniu liczby miejsc na meczu bądź odmowy przyjęcia gości co do zasady na 14 dni wcześniej przed datą zawodów". – Użycie sformułowania: "co do zasady" oznaczy, że można i wysłać taką informację 2 dni przed meczem. To nieprecyzyjne – mówi Mateusz Dróżdż.
Równie nieprecyzyjny jest przepis o tym, że organizatora zawodów "zwalnia się z odpowiedzialności dyscyplinarnej w przypadku braku możliwości wejścia grupy wyjazdowej na stadion przed rozpoczęciem zawodów", jeśli grupa nie dotrzyma zasad z punktu 18 uchwały (o którym za chwilę). – Co to jest odpowiedzialność dyscyplinarna w tym przypadku, nie wiem. To przecież pojęcie typowe dla prawa pracy – wykazuje nielogiczność Mateusz Dróżdż z kancelarii Gide Loyrette Nouel.
Przyjedź wcześnie, może wejdziesz
Czym więc jest ów tajemniczy punkt 18 uchwały? Mówi on o tym, że organizator wyjazdu zobowiązany jest do zorganizowania i zaplanowania przyjazdu tak, by jego grupa mogła odpowiednio wcześnie zgłosić się na stadionie do organizatorów. W przypadku grup powyżej 400 osób – a grupy największych klubów liczą sobie nawet po
1000-1500 osób – kibice muszą zgłosić się na stadionie co najmniej 2 godziny przed meczem.
– Zgodnie z treścią uchwały, jeżeli taka grupa spóźni się nawet parę minut, to ponad 400 osób może zostać nie wpuszczonych na stadion. To będzie bardziej niebezpieczne, niż jak by na ten stadion weszli – stwierdza Mateusz Dróżdż. – Poza tym, mogą tłumaczyć, że zostali przetrzymani (np. przez policję – przyp. red.). Powstaje więc pytanie czy też wtedy nie zostaną na niego wpuszczeni? Zgodnie z językową interpretacją uchwały – tak.
Również kibice nie widzą w tym zapisie sensu: – To głupie. Jakim prawem ktoś ma rozkazywać ile godzin wcześniej trzeba być pod stadionem? – pyta nas legionista Dominik. Już teraz drużyny i tak często na wyjazdach stawiają się pod stadionem dużo wcześniej, bo ich wejście na stadion zajmuje dużo czasu. Tyle, że nawet, jeśli przyjeżdżali późno, to wchodzili na stadion – chociażby na drugą połowę. W ten sposób w finałowym meczu o Puchar Polski Legia – Ruch, rozgrywanego w Kielcach, kibice wchodzili dopiero na ostatnie 45 minut. Ale wchodzili – teraz mogą być pozbawieni tej możliwości.
– A co, jak po drodze rozp…y się pociąg albo autokar? Też nas nie wpuszczą za to? – dorzuca kolejną wątpliwość Dominik. – Przecież nie mamy wpływu na czynniki zewnętrzne.
Nielegalne zgromadzenie kibiców
W związku z tym zapisem powstaje jeszcze jeden problem. Jeśli takiej spóźnionej grupie odmówiono wejścia na stadion, czy wówczas nie jest to już nielegalne zgromadzenie? – Teoretycznie, w takiej sytuacji, policja musi nawoływać takie nielegalne zgromadzenie do rozejścia się – wyjaśnia nam Mateusz Dróżdź.
– Tylko gdzie kibice takiej drużyny mają się rozejść, w okolice stadionu? Wówczas ryzyko popełnienia czynu niedozwolonego jest większe, niż w przypadku gdyby kibice weszli na stadion – komentuje prawnik.
A wszystkiemu winni kibice!
Na PZPN-owskim torcie z prawnymi absurdami jest też wisienka na torcie: odpowiedzialność organizatora wyjazdu. Według uchwały, osoba, która całą akcję organizuje od strony kibiców, odpowiada za ich zachowanie.
Zdaniem Mateusza Dróżdża, to kolejna prawnicza nieścisłość. – Uważam, iż w polskim
Art. 6 Pkt. 1 prawa o stowarzyszeniach:
Tworzenie stowarzyszeń przyjmujących zasadę bezwzględnego posłuszeństwa ich członków wobec władz stowarzyszenia jest zakazane. CZYTAJ WIĘCEJ
prawie nie można przypisać organizatorowi wyjazdu odpowiedzialności za zachowania poszczególnych uczestników. Nie można karać pana Kowalskiego za zachowanie pana Nowaka – przypomina Dróżdż. I wskazuje: – Nawet prawo o stowarzyszeniach stanowi, że zasada bezwzględnego posłuszeństwa członków wobec władz stowarzyszenia jest zakazana.
Najwyraźniej jednak PZPN nie zważa na prawniczą poprawność. Jak już wiemy, Związek – z prawnego punktu widzenia – jest nie do ruszenia. Trudno więc łudzić się, że oburzenie kibiców i mediów będzie w stanie cokolwiek zmienić.
Politycy gdy mówią o PZPN zgadzają się co do tego, że tak dalej być nie może. Każda partia ma jednak nieco inny pomysł na uzdrowienie sytuacji w polskiej piłce. CZYTAJ WIĘCEJ
Mateusz Dróżdż
Prawnik, wykładowca Uczelni Łazarskiego
Zgodnie z treścią uchwały, jeżeli taka grupa spóźni się nawet parę minut, to ponad 400 osób może zostać nie wpuszczonych na stadion. To będzie bardziej niebezpieczne, niż jak by na ten stadion weszli.