Informacje ujawnione przez "Newsweek" o biznesowo-politycznych układach polityków PiS mogą zaskakiwać. Jarosław Kaczyński jawił się do tej pory jako człowiek, który nawet nie posiada konta w banku. Sławomir Neumann uważa jednak, że to jedynie element "od dawna przemyślanej strategii".
Z posłem PO rozmawiamy o ujawnionych przez "Newsweeka" informacjach o układzie biznesowym w PiS.
"Newsweek" ujawnia "srebrny układ" w Prawie i Sprawiedliwości. Czy te informacje Pana dziwią?
Sławomir Neumann: Trudno być zdziwionym. Zarówno PiS jak i wcześniej Porozumienie Centrum postępują w ten sposób od wielu lat. Ci ludzie od początku lat dziewięćdziesiątych organizują się gospodarczo. Korzystają ze swoich przywilejów politycznych, których odpryski trafiają później do fundacji i spółek powiązanych z partią. Odpryski te dają tym ludziom posady.
Nowością jest dla mnie to, że do przykrycia działań i powiązań, które zostaną opisane w jutrzejszym "Newsweeku", używa się pamięci Lecha Kaczyńskiego. Pamięć Lecha Kaczyńskiego jest instrumentalnie wykorzystywana przez członków PiS, z Jarosławem Kaczyńskim na czele.
Jarosław Kaczyński chciał wytropić układ rządzący Polską. Tworzenie wszelkich układów wydaje się być dalekie od linii politycznej prezentowanej przez PiS.
Tak, oni dobrze szukali układu. Znaleźli go w swoim ministerstwie sportu, gdzie aresztowano ministra Tomasza Lipca i w ministerstwie rolnictwa, gdzie aferą gruntową próbowali pogrążyć Andrzeja Leppera. To typowe dla Jarosława Kaczyńskiego, który rano wywołuje kryzys, przez cały dzień dzielnie z nim walczy, a wieczorem ogłasza, że go rozwiązał. Nie zauważa tego, kto był jego prawdziwym źródłem. Tak właśnie było z układem. Powołano służbę, która szukała patologii i je znalazła. Najpierw była to korupcja ministra Tomasza Lipca, później Andrzej Lepper, a na końcu Janusz Kaczmarek, którego Kaczyński nazwał "Agentem Śpiochem".
Jarosław Kaczyński otacza się ochroniarzami. Podobno dalej zachowuje się, jakby był premierem.
Takie zachowanie prezesa bierze się z kompleksów, a jednocześnie z manii wielkości. Kaczyński pokazuje swojemu pisowskiemu światu, że mamy dwie Polski, równolegle działające. Prezes stworzył państwo podziemne, w którym nieustannie jest premierem.
To swoisty teatr, który Jarosław Kaczyński pokazuje światu za pomocą sprzyjających mu mediów. Kreuje się na premiera na uchodźstwie. W układ równoległego państwa wpisuje się także pan Sakiewicz, który jest niezbędny, aby opisać ludziom rzeczywistość oczekiwaną przez zwolenników partii.
Czy tak naprawdę jest w tym coś złego?
Pytanie o to, czy jest coś złego w otaczaniu się przez Kaczyńskiego ochroniarzami, jest tak naprawdę pytaniem o to, na co partie wydają pieniądze, które otrzymują na swoją działalność. PiS zaciekle broni dotacji budżetowej na działalność partyjną i uważa ją za najlepszy sposób na finansowanie partii politycznych. Z artykułu Krzymowskiego wynika, że duża część z tych pieniędzy idzie choćby na takie głupoty prezesa, jak rozdmuchana ochrona.
Może Jarosław Kaczyński ma powody, aby czuć się zagrożonym?
Tak, rozumiem że może czuć się zagrożony. Powiedziałbym nawet, że jego wrogowie są zawsze blisko niego. To z jego otoczenia wyrosły choćby Solidarna Polska i Polska Jest Najważniejsza.
Mówiąc szczerze, nie wydaje mi się aby Kaczyńskiemu coś groziło. Obserwujemy schyłek jego kariery, a nie rozkwit. Komu Kaczyński miałby dziś zagrażać?
Jarosław Kaczyński jawił nam się jako człowiek, który nie posiada nawet konta w banku. Czy myśli Pan, że to on kierował siecią powiązań biznesowo – politycznych, czy ktoś zrobił to za jego niewiedzą?
Jestem przekonany, że o wszystkim decydował Kaczyński. To jest jego prywatna partia i sam o wszystkim decyduje. Wizerunek prezesa oraz działalność PiS, a jeszcze wcześniej Porozumienia Centrum, to strategia od dawna przemyślana. Trzeba gdzieś ludzi upchać, Jarosław Kaczyński ma pakiet kontrolny w tym układzie.
Czy działalność biznesowa ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością budzi jedynie wątpliwości natury moralnej, czy też mogły odbywać się na granicy prawa?
Nie mam dostępu do dokumentów. Wydaje mi się że ta działalność nie łamie prawa. Budzi wątpliwości natury estetycznej i moralnej. Szczególnie dlatego, że robią to ludzie mający usta pełne frazesów, którzy kreują się na moralnych obrońców ojczyzny. Ja akurat znam tych ludzi, wiec nie czuję się zawiedziony.
Czy jest sposób, aby uniknąć tworzenia tego typu układów?
Aby raz na zawsze skończyć z tego typu powiązaniami, potrzebna jest zmiana prawa. Wydawanie pieniędzy na fundacje, partie i instytuty musi być bardziej transparentna. Dopóki prawo się nie zmieni, nikt nie może zarzucić prezesowi, że wydawanie pieniędzy państwowych na ochroniarzy jest niezgodne z ustawą.