Robi podobne wrażenie, a kosztuje dużo mniej. To Porsche to naprawdę sensowny wybór
Michał Mańkowski
05 sierpnia 2019, 10:03·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 sierpnia 2019, 10:03
Kiedyś patrzyli na nie z wyższością. Że jak Porsche, to tylko 911. Że to wersja dla tych, którzy by chcieli, ale ich nie stać. Że tym nie da się jeździć na sportowo. To było kiedyś. Dzisiaj Porsche 718 Boxster to model, który potrafi rozpalić na ulicy emocje równie mocno, co kultowa 911. Wygląda bardzo dobrze, prowadzi się tak samo. No i nieco wstydliwą prawdą jest także to, że sporo osób i tak nie widzi różnicy między 911 a 718, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze. Porsche to Porsche.
Reklama.
Przyznaję szczerze, że zanim kilka lat temu pierwszy raz wsiadłem do 718-tek, też bym nie pomyślał, ile dobrego się w nich kryje. Byłem ofiarą stereotypowego myślenia, że emocje (i dla ciała, i dla ducha) może dostarczyć tylko legendarny model 911. Porsche 911 Carrera to niekwestionowana królowa sportowej motoryzacji.
Ale jeśli 911 jest królową, to – trzymając się tej monarchii – mniejszy model 718 jest odpowiednikiem bliskiego kuzyna, który w praktyce na tronie nigdy nie zasiądzie, ale w teorii jest tam któryś w niedalekiej kolejce.
718-tki to także najtańsza droga, żeby wejść do świata Porsche. Zarówno Cayman (wersja z dachem), jak i Boxster (kabriolet) w podstawowej wersji zaczynają się od niecałych 250 tysięcy złotych. Boxster jest o trzy tysiące droższy. To, że taka cena widnieje w cenniku, nie znaczy, że ostatecznie tyle zapłacicie (choć oczywiście możecie), bo ewentualne dodatki mogą wywindować cenę o kilka kolejnych dziesiątek tysięcy.
A wybierać możecie przecież jeszcze pomiędzy wersją GTS, która moim zdaniem jest najrozsądniejszym wariantem, jaki możecie wybrać kupując Porsche. Ponadto dla purystów jest także dostępna opcja "T". Wbrew pozorom "T" nie jest równoznaczne z "turbo", a ze słowem "touring". To oznaczenie zarezerwowane dla odchudzonych wersji danego modelu, tak by wrażenia z jazdy były jeszcze bardziej bezpośrednie i czyste.
Niech fakt odchudzenia was jednak nie zwiedzie, bo wbrew pozorom to wcale nie znaczy, że auto jest tańsze. Ba, wręcz odwrotnie – jest o ok. 30 tysięcy złotych droższe. Na taki marketing może pozwolić sobie tylko legendarna marka.
I właśnie taką wersję – "T" – widzicie na zdjęciach, bo to ją mieliśmy okazję testować. Największe zaskoczenie, które widać? W środku nie ma... klamek. Zamiast nich macie czerwone taśmy, którymi otwieracie drzwi. Na początku trzeba się nieco przyzwyczaić do charakterystycznego ruchu, który je otwiera, a potem nawet już nie czujecie, że coś jest tutaj inaczej.
Poza tym nie ma też systemu PCM (Porsche Communiaction Management), żeby... nie przeszkadzał w jeździe. Podobnie jak znana dwusprzęgłowa skrzynia biegów PDK, która jest dostępna opcjonalnie. Zamiast tego mamy obniżone zawieszenie, sportowe fotele i nie mniej sportową kierownicę, które mają przypominać, że tutaj wsiada się nie po to, żeby było miło i wygodnie, ale sportowo i dynamicznie.
Boxster – niezależnie od wersji – wygląda jak "baby 911". Laik nie zauważy nawet różnicy. Ba, paradoksalnie to bezdachowe 718 na niektórych zrobi większe wrażenie, bo w końcu... nie ma dachu. Ci, którzy na motoryzacji znają się nieco bardziej różnice dostrzegą, ale zapewniam, że 718 budzi takie samo uznanie w oczach przechodniów.
Jest wyraźnie mniejsze, ale wcale nie straciło uroku. Gabarytami przypomina 911-tki sprzed lat. Ma bardzo atrakcyjną, opływową i smukłą linię z charakterystycznymi "żabimi" reflektorami z przodu. Kusi, zdecydowanie kusi w takiej niskiej i szerokiej pozycji. Sportowy look z krwi i kości... to znaczy oleju i benzyny, który waży zaledwie 1380 kg.
To wszystko w połączeniu z centralnie osadzonym silnikiem (tzw. "mid-engine") sprawia, że auto zapewnia iście sportowe wrażenia. Silnik jest umiejscowiony zaledwie kilka centymetrów za plecami kierowcy (i nie macie szansy go zobaczyć), a środek ciężkości jest położony wyjątkowo nisko. I daje się to wyraźnie odczuć, zwłaszcza, gdy przesiądzie się dajmy na to z takiej 911-tki, która silnik ma z tyłu.
Jeździ nim się cudownie. I ostatnie co masz ochotę zrobić to... rozpędzanie się na prostej. Ten silnik za plecami podszeptuje ci co chwilę, żebyś zabrał go na kolejną sekwencję zakrętów. To tam w końcu rozróżnia się mężczyzn od chłopców. Auta sportowe od niesportowych.
Przy ostrych zakrętach lub wręcz dynamiczniej pokonywanych nawrotkach kierowca, który chce zachować idealny tor jazdy, odczuje przewagę samochodu z centralnie umieszczonym silnikiem. Idealnie rozłożona masa, wspomniany niski środek ciężkości, szeroki rozstaw kół i długi rozstaw osi to przepis na zwinne, przyczepne i radosne auto.
718 uzależnia. Choć pognieciesz sobie od przeciążeń nerki i być może nabawisz się siniaków od obijania kolanami o wnętrze, nawet przez chwilę nie pożałujesz.
Będąc normalnym kierowcą (rozsądnym i nie wyprawiającym na drodze nie wiadomo czego) prawie na pewno nie doprowadzisz tego auta na skraj wytrzymałości. Będziesz musiał nawet przekonywać sam siebie, żeby dodać jeszcze więcej gazu i pokonać kolejny zakręt. Albo 100 zakrętów. I gwarantuję, że to się nie znudzi. Podobne wrażenia z jazdy oferuje równie niewielkie BMW M2 Competition.
Sercem Boxstera jest 2-litrowy bokser o mocy 300 koni mechanicznych. Mało? Może wydawać się, że jak na Porsche tak, ale spokojnie – tutaj po prostu nie potrzebujesz więcej. To auto, które przewagę zyskuje w innym momencie. Pierwszą setkę osiągamy po 4,9 s (lub 4,7 s z pakietem Sport Chrono), a prędkość maksymalna to 275 km/h.
Pukając mniej lub bardziej agresywnie w pedał gazu szybko czujemy (i słyszymy) sportową charakterystykę silnika. Z łatwością wkręca się na wysokie obroty, a przełączając tryby jazdy (zwykły, sportowy, sportowy plus) tylko potęgujemy te wrażenia.
Skoro jest tak pięknie, to czy czegoś zabrakło? Moim zdaniem brzmienia. Mimo przeklikiwania się przez wszystkie możliwe tryby i opcje, dźwięk Boxstera, choć donośny, nie sprawi, że zatrzęsie się podłoga, a na rękach włosy staną wam dęba. W środku jest nieco głośno i ciasno, trochę jak w puszce. Ale to piękna i zwinna puszka!
I teraz zaskoczenie, bo Boxster okazał się dla mnie... praktycznym autem. Nie sądziłem, że coś takiego powiem, ale udało się tam zapakować dwie osoby na weekend ze sporymi bagażami, a nawet garniturem. Sytuację uratował drugi bagażnik, choć schowek byłoby lepszym określeniem. Tak czy inaczej, w 718 mamy dwa bagażniko-schowki – jeden dość pojemny i głęboki z przodu, i drugi płaski, z tyłu. W końcu ani tu, ani tu nie przeszkadza silnik.
Praktyczny wymiar tego samochodu poznałem także na koniec trasy, gdy okazało się, że przy normalnej jeździe spalił zaledwie 8l/100 km. To naprawdę zadowalający wynik, który dość łatwo powiększyć o kilka litrów wrzucając tryb sport i nieco mniej dyskretnie obchodząc się z gazem.
Werdykt? Porsche 718 Boxster to fantastyczne auto gwarantujące iście sportowe wrażenia i premium feel, zarówno jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, jak i reakcje ludzi. Bawiąc się konfiguratorem można stworzyć naprawdę sensowny model do 300 tys. złotych. To naturalnie fura pieniędzy, ale jednocześnie naprawdę tani bilet wstępu do świata Porsche.