Nie jest ani najszybsze, ani najmocniejsze. Nie można go nazwać także najbardziej sportowym. Do miana wygodnego też mu daleko. A mimo wszystko BMW i8 Roadster to jeden z najciekawszych i najfajniejszych samochodów, jakim kiedykolwiek jeździłem. Idealne do mniej lub bardziej śpiesznego pokonywania kilometrów. Zwłaszcza przy temperaturach, jakie serwuje nam w tym roku lato.
Gdyby to był film animowany, BMW i8 musiałoby zapłakać rzewnymi łzami, gdy na rynku pojawiła się jego nowsza wersja. Dopłacając "zaledwie" 62 tysiące złotych, można stać się właścicielem BMW i8 Roadster, czyli tego samego auta, ale w wersji kabrio. A w przypadku tej dwójki wybór wydaje się być oczywisty. Przy cenie rzędu 600-700 tys. złotych te sześć dyszek wydaje się kwotą naprawdę symboliczną. W zamian dostajemy namiastkę kosmosu na Ziemi.
O BMW i8 pisaliśmy w naTemat już kilkukrotnie. Także o jej wersji roadster, czyli tej pozbawionej dachu. Dlatego tym razem nie będzie stricte o samym samochodzie (o tym przeczytacie w tekstach powyżej), a o emocjach. Emocjach, które i8 Roadster budzi na ulicy. I wśród przechodniów, i innych kierowców. A jest tego sporo.
Na początku powiedzmy sobie szczerze: to samochód do lansu. Z każdego centymetra nadwozia kipi soczyste "patrzcie na mnie". Wszystko za sprawą futurystycznej bryły, która choć ma już pięć lat, zachwyca z każdej strony: z przodu, z boku, z tyłu.
I gdy już myśli się, że nic nie zaskoczy, wtedy otwierają się drzwi. Nie w bok, a do góry. To rozwiązanie, które zawsze robi wrażenie. Typowy synonim samochodu sportowego, luksusowego, kosmicznego.
Co ważne – mimo swojego wieku – wcale się nie starzeje i nadal wygląda, jak jakiś model koncepcyjny lub co najmniej "nie z naszych czasów". Odważne i kosmiczne (tak, to słowo często tu będzie się powtarzać) kształty sprawiają, że to samochód po prostu niepodrabialny. To nie tylko jedyne BMW w swoim rodzaju, ale auto które de facto nie ma bezpośredniej konkurencji.
Bo z kim ma stawać w szranki? Z jednej strony to supersamochód, ale osiągami znacząco ustępuje Lamborghini czy McLaren'owi. Z drugiej porównywanie go do innych "zwykłych" hybryd byłoby obrazą. i8 to klasa sama w sobie, która zwraca uwagę wszędzie tam gdzie się pojawi. Jego stworzenie było irracjonalne. Równie irracjonalne może być jego kupienie, ale przecież w przypadku emocji nie o zdrowy rozsądek chodzi.
Superauta mają do siebie to, że choć robię wrażenie, nie zawsze wzbudzają pozytywne reakcje. W przypadku BMW i8 Roadster tego problemu praktycznie nie ma. To na tyle egzotyczne i nieoczywiste auto, które jednocześnie nie jest wulgarne. Tym samym wzbudza głównie pozytywne reakcje, bez zawistnych spojrzeń, reakcji czy komentarzy (raz ktoś na światłach opluł nam inny testowy samochód), które bywają częstsze w przypadku innych aut.
Oto 6 typów reakcji, których można spodziewać się za kierownicą BMW i8 Roadster.
1. Dziecięca radość i szok
To mój ulubiony typ reakcji, bo pokazuje najszczersze i najprawdziwsze emocje dzieci. "Woooow, ale fura" przeplatane są z zaczepianiem rodziców i pokazywaniem palcem na to, co właśnie zobaczyli. Nie ma tu żadnych negatywnych emocji, a jedynie pozytywne zaskoczenie, że zobaczyli coś wyjątkowego, choć sami nie do końca zdają sobie sprawę co to takiego. Ilość takich reakcji była wręcz niezliczona.
2. Metoda "na dziecko"
A skoro jesteśmy przy dzieciach, to nie można nie wspomnieć i o rodzicach. To kolejny typ pozytywnej reakcji, w której niektórzy tatusiowie "wykorzystują" swojego synka lub córkę, by samemu przyjrzeć się autu. Podchodzą, zagadują, pokazują swojemu maluchowi ten kosmiczny samochód i tłumaczą co i jak. Z jednej strony robią to w ramach atrakcji dla dziecka, z drugiej równie mocno dla siebie. W trakcie testu zaliczyliśmy co najmniej cztery takie przypadki. Wszystkie bardzo serdeczne.
3. "O ku**a, ja pie***le"
Po tych kilku dniach doszedłem do wniosku, że jazda BMW i8 Roadster jest w stanie nauczyć kierowcę czytać z ruchu warg. Może nie dokładnie, ale zapewniam, że najpopularniejsze polskie przekleństwa wyrażające zaskoczenie i aprobatę będziecie w stanie rozpoznać zza szyby samochodu. Tytułowe przekleństwa były odmieniane na wszystkie możliwe sposoby, czasem mniej, czasem bardziej donośnie. Stosowane głównie przez nastolatków lub 20-latków.
Gdy podjeżdżałem na parking i mijałem rozmawiającego przez telefon nastolatka, usłyszałem po chwili, jak mówi do kolegi. – Stary, ku**a, właśnie mija mnie i8. No poważnie, stoję obok prawdziwego i8 cabrio, jezu, ale sztos.
4. Pogadanki
Tych też było sporo, głównie na parkingach choć zdarzały się i na światłach, gdy ktoś zagadywał z drugiego auta lub chodnika. Wtedy padają pytania, które nasuwają się same. Tutaj pisaliśmy o 11 najczęstszych pytaniach o BMW i8. Co to jest, ile kosztuje, ile ma koni, jak szybko jeździ itd. Zaskakująco sporo ludzi jest świadomych, że to hybryda i podpytują właśnie o kwestie elektryczno-silnikowe.
Najdłuższą pogawędkę miałem o tym aucie z... policjantem, który na parkingu zagadał mnie na kilka minut. Rozmówcy zazwyczaj są zaskoczeni, że tak wyglądające auto ma "zaledwie" 374 konie mechaniczne. Wygląda na dużo więcej. To, czego jednak nie widać, to wrażenia z jazdy i fakt, że karbonowe auto napędzają dwa silniki (elektryczny i spalinowy), więc wrażenia są wystarczająco kosmiczne. Czego brakuje? Możliwości "zamruczenia" wydechem, o co sporo osób prosiło.
To, co mnie osobiście zaskoczyło, to fakt, jak przyjemnie jeździ się tym samochodem tylko za pomocą silnika elektrycznego. To właśnie przy niewielkich prędkościach, podczas spokojnego turlania się do przodu z charakterystycznym dla aut na prąd dźwiękiem za kierownicą BMW i8 Roadstera czuje się najfajniej. Na prądzie można pojechać do 123 km/h przy zasięgu do 50 km. Co ważne – auto może naładować się samo odzyskując energię w trybie "sport". W ten sposób możemy doładować do 30km zasięgu.
5. Paparazzi
Rzecz nieunikniona w żadnym supersamochodzie. Niemożliwością jest doliczyć się, ile razy i8 było fotografowane podczas kilkudniowego testu. Fotografów można podzielić na kilka kategorii.
Pierwsi to przechodnie, którzy szybko wyciągają telefon z kieszeni, by uwiecznić przejeżdżające i8. Drudzy to kierowcy lub pasażerowie, których można wypatrzeć w lusterku wstecznym. A właściwie charakterystyczny gest, jak pochylają się do przodu z wyciągniętym telefonem. Trzecia, najliczniejsza, grupa to wszyscy ci, którzy robią zdjęcie zaparkowanemu autu. Niektórym wystarczy fotka samego samochodu, inni pozują obok (i to niezależnie od płci lub wieku), a jeszcze inni... nagrywają filmiki.
6. "Na żyrafę"
To typ, który może być komplementarny z każdym poprzednim. Na początku jakimś cudem to rdzawe i8 umknęło ich uwadze, ale po chwili dociera do nich, co właśnie zobaczyli. Wtedy następuje szybki obrót głowy do tyłu i... idą do przodu cały czas patrząc do tyłu na auto. Czasami jest to przeplatane z "wyrazami zachwytu". i8 – zwłaszcza w tym kolorze – wygląda na tyle zjawiskowo, że patrzenie na nie najzwyczajniej w świecie sprawia przyjemność.
BMW i8 Roadster to auto wyjątkowe. Nie tylko dlatego, jak wygląda. To przykład irracjonalnego samochodu, który w dzisiejszych realiach mógłby nie istnieć (z biznesowego punktu widzenia tworzenie takiej niby sportowej hybrydy jest dyskusyjne) i nikt nie zauważyłby jego braku. A mimo to jest i wszędzie, gdzie się pojawi robi sporo zamieszania. To bez wątpienia jeden z moich ulubionych (o ile nie ulubiony) samochodów, który radość z prowadzenia i posiadania auta wynosi na zupełnie nowy poziom. No i jak na supersamochód nie kosztuje wcale tak wiele.