Te słowa to wyraźne odniesienie do wcześniejszych wielokrotnych wypowiedzi prezydenta Rosji. Władimir Putin parę razy stwierdzał, że rozpad Związku Radzieckiego był "największą katastrofą geopolityczną XX wieku i prawdziwym dramatem dla Rosjan". Szef Rady Europejskiej podczas wizyty w Gruzji powiedział coś zgoła odmiennego.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
W środę Donald Tusk był w Erywaniu, gdzie podkreślał, że Armenia jest integralną częścią europejskiej rodziny i europejskiej kultury.
W czwartek szef Rady Europejskiej przybył do gruzińskiego Batumi na XVI Konferencję Międzynarodową "Europejska droga Gruzji". W tym roku wydarzenie jest poświęcone 10-leciu Partnerstwa Wschodniego. Celem inicjatywy jest zacieśnienie współpracy Unii Europejskiej z Gruzją, Ukrainą, Mołdawią, Azerbejdżanem, Armenią i Białorusią.
To błogosławieństwo, nie dramat
"Upadek Związku Radzieckiego NIE był największą geopolityczną katastrofą stulecia. Dzisiaj w Gruzji chciałbym to powiedzieć głośno i wyraźnie: upadek ZSRR był błogosławieństwem dla Gruzinów, Polaków, Ukraińców i całej Europy Środkowej i Wschodniej. A także dla Rosjan" – napisał na Twitterze Donald Tusk.
Te słowa to wyraźny komentarz do wypowiedzi Władimira Putina, który nieraz z tęsknotą i rozrzewnieniem wspominał ZSRR, podkreślając, iż z żalem wspomina rozpad Związku Radzieckiego. Mocarstwowe dążenia Rosji widać było choćby w aneksji ukraińskiego Krymu czy w wojnie rosyjsko-gruzińskiej przed ponad dekadą.
Ważny moment
Tegoroczna konferencja jest istotna o tyle, że odbywa się zaledwie parę dni po wyraźnym kolejnym zaostrzeniu stosunków na linii Tbilisi-Moskwa. Gruzini wyszli na ulice, aby przypomnieć, że Rosja jest agresorem, który okupuje część gruzińskich terytoriów: Abchazję i Osetię Południową. Ich złość wywołało przemówienie rosyjskiego deputowanego, jakie wygłosił w gruzińskim parlamencie z miejsca, jakie na co dzień zajmuje przewodniczący izby.