Macho z sześciopakiem? Niekoniecznie. Współczesne kobiety coraz częściej wzdychają do... piwnych brzuchów. Ale nie byle jakich, ale takich, które sugerują, że mężczyzna i jest sprawny fizycznie, i kocha pizzę, lubi i siłownię, i Netlixa, jest i do tańca, i do różańca. Poznajcie "dad bod", czyli ciało tatuśka.
Nie Steve, nie Billy. W trzecim sezonie "Stranger Things" największą furorę wśród kobiet (i mężczyzn) zrobił Jim Hopper (grany przez Davida Harboura). Tak, gburowaty, nadużywający alkoholu i tytoniu szef policji w średnim wieku, z wąsem, piwnym brzuchem i zamiłowaniem do koszul, których nie powstydziłby się Taco Hemingway. To on – podobnie jak w dwóch poprzednich sezonach, chociaż tym razem nieporównywalnie bardziej – rozpalił internet do czerwoności.
Tak, wszyscy pragną Jima Hoppera. Niektórzy nawet nie rozumieją, dlaczego. Nie jest przystojniakiem, nie jest dwudziestokilkuletnim gorącym Hiszpanem, nie ma sześciopaku. Ale internet go... pragnie. Dosłownie. Dlaczego?
Abstrahując od jego charakteru, który oscyluje od wybuchowego tyrana do słodkiego misia, sarkazmu, któremu trudno się oprzeć oraz relacji z Eleven i Joyce, największą robotę robi tu jego sylwetka. Tak, "dad bod", czyli ciało tatuśka kręci masę kobiet. Wierzcie lub nie.
Siłownia i pizza
Termin "dad bod", który spopularyzowała w swoim humorystycznym eseju amerykańska studentka Mackenzie Pearson, jest tak popularne, że ma nawet własną stronę na Wikipedii. "To używane w slangu i kulturze popularnej pojęcie odnoszące się do figury mężczyzn w średnim wieku. (...) Ten typ męskiej sylwetki jest nietypowym skrzyżowaniem ciała umięśnionego z lekką nadwagą" – czytamy.
Z kolei sama Pearson napisała w swoim eseju, który stał się viralem: "Ciało tatuśka mówi 'Czasami chodzę na siłownię, ale jednocześnie piję na umór w weekendy i lubię czasem zjeść osiem kawałków pizzy'. To nie mężczyzna z nadwagą, ale również nie z sześciopakiem".
Czyli mówiąc wprost, połączenie piwnego brzucha i misiowatości z siłą i formą Wikinga. Przytulnie, ale sexy.
"Tatuśkowie" Hollywood
Nie tylko Jim Hopper ma oczywiście ciało tatuśka. Po wpisaniu "dad bod" w Google Grafika ukażą się nam setki zdjęć półnagich klat meżczyzn od 35 lat wzwyż. Wśród nich królują oczywiście celebryci.
Liderem wśród posiadaczy "dad bod" jest 44-letni Leonardo DiCaprio. Laureat Oscara za "Zjawę" i człowiek, którego 3/4 światowej populacji wymieni jako jednego z najlepszych aktorów wszech czasów, potrafi zmienić się do roli. Jednak na co dzień jest dumnym posiadaczem ciała tatuśka, które w internecie doczekało się tysięcy reakcji uwielbienia i zachwytu.
Di Caprio jest więc niezmiennie uważany za przystojnego i seksownego. Mimo że nie wygląda już jak śliczni jak z obrazka Romeo czy Jack Dawson, którzy w "Romeo i Julii" i "Titanicu" łamali niewieście serca. Kiedy zapytałam, dlaczego tak jest, moją znajomą i zapaloną fankę DiCapria, ta odpowiedziała stanowczo: "Kiedyś Leo podobał się dziewczynkom, teraz mamy Leonardo, który podoba się kobietom".
Podobnym przykładem jest Chris Pratt. 40-letnia gwiazda "Avengers" nie zawsze wyglądała jak umięśniony Star-Lord ze "Straników Galaktyki". W emitowanym od 2009 do 2015 roku popularnym sticomie "Parks and Recreation" Pratt grał lekko głupkowatego i poczciwego Andy'ego Dwyera, posiadacza "dad bod". Dwyer i sam Pratt nie mieli urody greckiego boga, nie przypominali Henry'ego Cavilla, ale mimo to obaj wdarli się do serc tysięcy kobiet.
Aktor był więc uważany za atrakcyjnego zarówno, mając ciało tatuśka, jak i gdy dorobił się umięśnionej klaty na potrzeby superbohaterskich filmów. Ba, gdy "dad bod" Prata kilka miesięcy temu wróciło, internet nie krył radości.
Kto jeszcze ma ciało tatuśka? Długo by wymieniać. Adam Sandler, Vince Vaughn, Jon Hamm, Seth Rogen, Simon Cowell, a ostatnio nawet Khal Drogo i Aquaman Jason Momoa.
39-letni aktor, który przez wielu jest jednogłośnie uważany za symbol seksu, ostatnio pokazał się bez koszulki. Co się okazało? Sześciopak został zastąpiony przez "dad bod". Mężczyźni zaczęli narzekać, że aktor się "spasł", a kobiety? Niektóre również kręciły nosem, ale większość uznała, że Momoa jest nadal chodzącą doskonałością.
Macho już dziękujemy
Spytałam o "dad bod" kilka moich znajomych. – Dużo bardziej podoba mi się normalne ciało, niż wyrzeźbiona klata z sześciopakiem. Uwielbiam Hoppera, seksowny jest też dla mnie Leonardo diCaprio – stwierdziła Kasia.
Aneta uznała, że nowa sylwetka Jasona Mamoi podoba jej się znacznie bardziej, niż w "Aquamanie", a Sylwia wyznała mi konspiracyjnym tonem, że marzy o mężczyźnie, jak szeryf Hopper. – Mężczyzna, który jest sprawny fizycznie, ale nie dba o tę fizyczność zbyt radykalnie, to dla mnie ideał – dodała.
Dlaczego kobiety tak lubią "ciało tatuśka"? Przecież zawsze wydawało się, że najważniejsza jest klata i sześciopak. Żyliśmy w kłamstwie? Nie do końca. "Wszyscy kochamy wyrzeźbionych mężczyzn, ale 'dad bod' sprawia, że faceci wydają się bardziej ludzcy, naturalni, atrakcyjni" – pisała popularyzatorka "ciała tatuśka" Mackenzie Pearson.
"We współczesnym świecie kobiety same się utrzymują – czasem zarabiają więcej niż mężczyźni. Dzięki swojej niezależności mogą komuś zapłacić, aby przesunął im meble albo chronił ich domy lub zrobić to same. Dużo mówi się o dekonstrukcji ról płciowych i 'upadku mężczyzn'. Ale prawa jest taka, że kobiety nadal potrzebują mężczyzn – po prostu nie potrzebują macho" – napisał dziennikarz.
Według Holleya, obecnie wiele kobiet poszukuje mężczyzn, którzy "mają dobrą pracę, kochają dzieci i posiadają miękki brzuch, na którym mogą się położyć po pracy, w której harowały ciężkiej niż my [faceci], a to wszystko oferuje 'dad bod'".
Podobnie jak Pearson, jego zdaniem "ciało tatuśka" nie jest atrakcyjne z powodu swojego wyglądu, ale tego, co obiecuje. Czyli: miłego, dojrzałego i odpowiedzialnego mężczyznę, z którym można wypić piwo, zjeść pizzę i pooglądać Netflixa, a jednocześnie dobrego partnera i ojca. Takiego, który ma stabilną pracę i nie będzie katował cię dietą i bieganiem dwa razy dziennie.
Zresztą moje koleżanki to potwierdzają. "Ciało tatuśka to dla mnie symbol dobrego i komfortowego życia z fajnym mężczyzną, który jest po prostu normalny" – stwierdziła Kasia.
Każde ciało jest ok
"Dad bod" jest pożądanym zjawiskiem w świecie, w którym coraz głośniej jest o ruchu body positive. Zaczynamy doceniać to, że każde ciało jest inne i piękne. Że nie ma jednego wzorca piękna i nikogo nie powinno oceniać się po jego aparycji.
Ciało tatuśka pokazuje więc, że nie trzeba mieć klaty, jak Thor z Avengersów (który zresztą w ostatniej części "Avengers" miał imponujące 'dad bod'), żeby być atrakcyjnym i pożądanym. A to bardzo sympatyczna i podnosząca na duchu myśl. Krok w stronę ciałopozytywności wśród mężczyzn, a nie tylko kobiet.
Oczywiście nie oznacza to, że "dad bod" jest uwielbiany przez wszystkich. "Tatuśkowie" często padają celami hejterów, jak pokazuje przykład chociażby Jasona Momoi. Niektórzy wciąż uważają, że to "zapuszczenie się", a prawdziwy mężczyzna, który o siebie dba, powinien mieć wyrzeźbione mięście. Ale kto by się przejmował hejterami? Wezmą się za każdego. Body shamingowi mówimy nie.
Przy całym szale na "dad bod", drodzy panowie, pamiętajcie jednak, że wasze ciała to wasze ciała, nikogo innego. Nie sugerujcie się nami. Chcecie mieć sześciopak, miejcie sześciopak. Marzycie o ciele tatuśka, wyhodujcie je. I tak Was lubimy.