Bezpartyjni Samorządowcy nie wystartują razem z PSL. Jak powiedział jeden z liderów BS Robert Raczyński, najbliżej im do ruchu Kukiz'15. Ludowcy mają zaś być obciążeniem wizerunkowym dla bezpartyjnych i to w każdych okolicznościach.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
O tym, że Bezpartyjni Samorządowcy nie wystartują z ludowcami powiedział w rozmowie z reporterką Radia Zet jeden z liderów listy tej formacji, prezydent Lubina Robert Raczyński. "Rozmawiamy z Pawłem Kukizem, do którego nam najbliżej. Chcemy wzmocnić państwo, które teraz jest z styropianu" – wyjaśnił.
Bezpartyjni mieli upoważnić Roberta Raczyńskiego do prowadzenia rozmów z Pawłem Kukizem w celu stworzenia wspólnego komitetu wyborczego.
To właśnie sojusz z formacją Kukiza ma dawać "stuprocentową pewność zarejestrowania list komitetu we wszystkich okręgach wyborczych" i wzrost poparcia. Tak oświadczyła Mazowiecka Wspólnota Samorządowa, która brała udział w spotkaniu BS. Współpracę z PSL na tym spotkaniu wykluczono. Rozmowy z Kukiz'15 mają trwać od wtorku od godz. 15:00.
Z zamówionych przez polityków badań ma wynikać, że PSL jest dla Bezpartyjnych "w każdych okolicznościach ciężarem i czynnikiem, który powoduje spadek poparcia". Minusem wejścia w sojusz z Kukizem ma być nieprzewidywalność lidera ugrupowania i niestabilność polityczna całego ruchu.
Wcześniej o poparcie Bezpartyjnych Samorządowców walczyli więksi niż PSL. Nic dziwnego, już wynik w wyborach samorządowych sprawił, że stali się języczkiem u wagi przy tworzeniu koalicji powyborczych.