
Tak, mamy dokładnie półmetek wakacji, a rodzice już zaczynają rwać włosy z głowy. Część biega po księgarniach, inni szukają najtańszych opcji w internecie. Do tej pory przeżywali rekrutację podwójnego rocznika, teraz mają nowy problem na głowie. Zakup podręczników, które do tej pory – w szkole podstawowej i gimnazjum – ich dzieci dostawały za darmo. A patrząc na ceny, wyprawka 300+ niektórym nawet na połowę książek nie wystarczy.
– Gdy już rodzice przestali się martwić, że dziecko dostało się do szkoły, nagle wyrastają przed nimi nowe, zupełnie nieznane wyzwania. Przez ostatnie lata rodzice nowych licealistów nie musieli myśleć o podręcznikach, bo dziecko dostawało je w szkole – zarówno podstawowej jak i gimnazjum. Przywykli do tego, że za podręczniki nie płacą, dlatego ceny są dla nich szokujące. – mówi Dorota Łoboda, jedna inicjatorek ruchu Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji, od 2018 roku radna i przewodnicząca Komisji Edukacji Rady Warszawy.
"Kupiłam bez czterech sztuk (nie mam historia, WOS, polski i filozofia). Zapłaciłam już 690 zł".
"Wrzuciłam wczoraj do koszyka w (...) wszystkie podręczniki i ćwiczenia do I klasy LO mat-fiz-ang, wyszło prawie osiem stów".
"Na ten moment wydalam przeszło 500 zł na podręczniki. Część tylko – zaznaczam. Córka po podstawówce – LO".
"Brakuje mi 5 podręczników (w tym 2 do języków) i już zapłaciłam 740 zł".
Zaraz zapewne rozlegną się krzyki, że przecież jest 500+, nie mówiąc o wyprawce 300+, więc po co narzekać. Ale nie o to chodzi. Nikt nie zaprzeczy, że to zastrzyk dla wielu rodzin, choć wszyscy wiedzą, że przy takich cenach podręczników 300+ to kropla w morzu.
Tak naprawdę reforma edukacji ograniczyła 8-klasistom możliwość korzystania z tych "przywilejów". Gdyby poszli do gimnazjum, jeszcze przez rok rodzice nie odczuliby wydatków, które dziś przed nimi stoją.
Wiele przywilejów uczniowie tracą idąc do szkoły średniej. Państwo ma obowiązek dowozić ucznia szkoły podstawowej do szkoły, wcześniej również gimnazjalisty, ale licealisty już nie. Jeśli 14-latek kończy szkołę podstawową żadnego dowozu do szkoły średniej miał nie będzie. A to kolejny wydatek dla rodziców z mniejszych miejscowości, zwłaszcza z obszarów wiejskich. Wiadomo, jak wygląda sieć PKS-ów, które miały być odbudowywane.
O bezpłatne podręczniki do liceów inicjatorka ruchu Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji walczyła, gdy rząd ogłaszał program 300+. Jej zdaniem sprawa powinna być rozwiązana systemowo.
Wiadomo, że tornister, zeszyty, też dużo kosztują. Ale w momencie, gdy odchodzi największy wydatek, jakim są podręczniki, rodzicom jest zdecydowanie łatwej. A w liceum dalej trzeba kupować zeszyty, przybory geometryczne i to bardziej specjalistyczne, już nie wspomnę o technikach, plecaki, stroje na WF. Do tego dochodzą repetytoria do matury. I tu nawet 500+ nie pomoże. Bonus kończy się przecież, gdy dziecko kończy 18 lat. A ono nadal jest w liceum, a w technikum nawet dłużej.
Dorota Łoboda ma dwie córki. Jedna właśnie zaczyna naukę w liceum, druga jest w III klasie LO. Jest przyzwyczajona, że w liceum za wszystko trzeba płacić. Ale, jak mówi, starsza córka jest w lepszej sytuacji, bo do tej pory licealiści bardzo korzystali z rynku wtórnego podręczników.
Na poziomie samorządowym trwają natomiast dyskusje o wprowadzeniu bezpłatnej komunikacji dla licealistów. Tak jest w Warszawie. W Ratuszu właśnie odbyło się spotkanie wiceprezydenta Roberta Soszyńskiego z Młodzieżową Radą Miasta. Młodzież, jak zauważa Dorota Łoboda, jest bardzo zaangażowana w projekt, bardzo chcieliby, by uczniowie szkół średnich mieli bezpłatną komunikację.
