BMW serii 7 to flagowiec niemieckiego producenta.
BMW serii 7 to flagowiec niemieckiego producenta. Fot. naTemat
Reklama.
Niektóre modele przechodzą taki facelifting, że zmiany ledwo co widać i naprawdę trzeba się dokładnie przyglądać. BMW postanowiło pójść zupełnie inną drogą i z nowym BWM serii 7 zrobiło coś, o czym mówiło się jeszcze na długo zanim model faktycznie pojawił się na drogach.
logo
Grill nowego BMW serii 7 to najbardziej kontrowersyjny element tego modelu.
Nowa siódemka wjeżdża jak dzik w żołędzie. Jest jak gość w kapeluszu i świecącym garniturze na imprezie, na której wszyscy są ubrani na szaro. I wbrew pozorom wcale nie chodzi o kolor. Znacie to powiedzenie, że rozmiar nie ma znaczenia? W niemieckiej centrali BMW chyba go nie kojarzą, bo etap projektowania musiał wyglądać w ten sposób:
Projektant do ostatniej chwili przed spotkaniem zarządu dopracowywał szkice, które pokaże szefostwu. Wieczorem zmęczony padł głową na klawiaturę przyciskając guzik powiększający. Traf chciał, że trafiło na front auta, który z i tak dużych rozmiarów rozrósł się do kolosalnych. Biedak tego nie zauważył, wydrukował i poszedł na spotkanie.
logo
A tam? – Das ist perfekt Herr designer! – usłyszał od siwych panów.
Efekt? Grill, który pożera kilometry i auta przed sobą. Śmieją się, że za duży. Że dla kierowców z kompleksami. Że wręcz karykaturalny. A jak jest w rzeczywistości? Dla mnie doskonale. Majestatycznie. Czy jest duży? Owszem. Czy to źle? Nie. W dzisiejszych czasach trzeba się czymś wyróżnić. Być trochę jak postać z kreskówki. Trzeba być jakimś. Nie kolejnym samochodem, który praktycznie niczym się nie wyróżnia.
logo
W praktyce nerki zostały powiększone aż o 40 proc., maska uniesiona (to akurat trudno zauważyć), a logotyp nieco rozciągnięty (z 82 mm średnicy do 95 mm). Laserowe reflektory, które same w sobie są arcydziełem technologii, schodzą trochę na drugi plan, ustępując grillowi. Co ciekawe, nowy wygląd "siódemki" został opracowany na podstawie ankiet. Decydujący głos mieli użytkownicy z Chin i USA, gdzie trafia 62 proc. samochodów bawarskiego producenta. A jak wiadomo, tam lubią duże rozmiary.
logo
Ci sami klienci stwierdzili, że poprzednia wersja była nieco zbyt sportowa, a za mało luksusowa. I właśnie dlatego podczas liftingu położono nacisk właśnie na ten aspekt. Najnowsza odsłona "siódemki" wynosi luksus na zupełnie nowy poziom.
logo
Długa na pięć i szeroka na dwa metry dwutonowa limuzyna to istny król szos. A jak wiadomo król czasem budzi szacunek, a czasem strach. Pewnie dlatego kierowcy, którzy widzieli rozpędzone nerki w lusterkach zjeżdżali na prawy pas w oka mgnieniu.
logo
Zmiany naturalnie dotknęły także tył auta, ale tutaj jest już po bożemu. Zwężono reflektory i dodano pasek świetlny, a końcówki wydechów poszerzono. Dodatkowo w pakiecie ze zmianami do gamy wchodzi kilka nowych kolorów nadwozia czy wzorów felg. To jednak już kosmetyka.
Generalnie auto prezentuje się potężnie. Co ważne, ta potęga nie idzie w parze z ociężałością. BMW serii 7 jest długie i szerokie, ale nie traci nic a nic ze swojej dynamicznej sylwetki.
logo
Wsiadając do środka na pierwszy rzut oka nie zauważymy zmian. Po bliższym zapoznaniu widać jednak, że system iDrive został zaktualizowany, dzięki czemu można go personalizować i obsługiwać nie tylko dotykiem, ale także gestami i mową. Jednak w środku BMW 7 nie to jest najistotniejsze.
Chodzi o komfort jazdy, który zachwyca. I to niezależnie od tego, na którym miejscu siedzimy. To auto, którym chcesz jeździć na każdym fotelu. Jako kierowca dostajesz samochód, którego nie czujesz w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jedziesz gigantem, ale w ogóle tego nie odczuwasz. Prowadzi się delikatnie i zwinnie. I to nie tylko przy dużych prędkościach, ale także przy manewrach, gdzie system active steering z tylną skrętną osią pomaga kierowcy.
logo
Testowana wersja 745Le to przedłużona wersja tej limuzyny z hybrydowym silnikiem, na którym można przejechać ok. 50 kilometrów. Na samym prądzie możemy jechać z prędkością aż do 140 km/h (250km/h ogólnie), czyli maksymalną jaką legalnie możemy podróżować po polskich drogach.
Osobiście jednak uważam, że w tym przypadku hybryda to raczej zbytek. Lepiej już delikatnie dołożyć i zdecydować się na mocniejsze wersje benzynowe (750Li) lub dieslowe (750Ld) lub zaoszczędzić i pójść w zupełności wystarczające 740-tki.
logo
Kierowca i wszyscy pasażerowie odczują także zaskakujący komfort podróży pod względem wyciszenia. To zasługa m.in. laminowanych szyb, które dodatkowo wygłuszają odgłosy z zewnątrz. Jedziemy sobie w swoim wygodnym i zamkniętym świecie wyraźnie oddzielonym od tego, co jest za szybami. To także nieco zdradliwe, bo w takich warunkach prędkości, którą jedziemy praktycznie nie czuć. Czuć za to jakość materiałów, które są mięciutkie i przyjemne w dotyku. Definicja premium.
Jako pasażer doświadczasz tego wszystkiego i... jeszcze więcej. Zwłaszcza na tylnych kanapach, które są stworzone do jakichkolwiek podróży. Jeśli jedziesz z grupą znajomych, lepiej od razu zrób losowanie, kto siądzie z tyłu, bo gdy zobaczą, jak to wygląda, sami się będą o to zabijać.
logo
To jak miks biznes i pierwszej klasy w samolocie. Brakuje tylko stewardessy. Grube fotele, które mogą masować ciebie w każdej możliwej konfiguracji zaraz po tym jak rozłożysz się do pozycji półleżącej, a na nogi będziesz miał tyle miejsca, że możesz sobie nimi pomachać (lub położyć na podnóżku) – pozycję "prezesa" można przygotować do tego stopnia, że przedni fotel pasażera złoży się niemal całkowicie robiąc jeszcze więcej miejsca.
logo
Miękkie poduszki na zagłówkach, 10-calowe ekrany, na których można oglądać telewizję, lub tablet, którym posterujesz muzyką, nawiewem czy popatrzysz na nawigację. A gdy zgłodniejesz, możesz wyciągnąć składany stolik. To wszystko jest do dyspozycji pasażerów – poezja. Wspomnianą grupę znajomych (łącznie cztery osoby) śmiało zapakujesz do środka na długą podróż. Łącznie z bagażami.
logo
Ile kosztuje taka przyjemność? Co najmniej 450 tys. złotych za podstawową wersję diesla o mocy 265 KM. Na szczęście dokładając parę dziesiątek można znacząco podrasować silnik. Testowana wersja hybrydowa to wydatek od blisko 529 tys. złotych w górę.
Czy to będą rozsądnie wydane pieniądze? Oczywiście, że nie. Każde auto premium w cenie jednego albo nawet kilku mieszkań jest tylko fanaberią właściciela. Nie znaczy to jednak, że nie warto, w końcu czego się nie robi dla przyjemności. Na szczęście dzisiaj nic nie musimy kupować na zawsze i na własność.
Nowe BMW serii 7 to dla mnie auto kompletne. Gwarantuje "radość z jazdy", którą w swoim haśle ma producent, na najwyższym poziomie. Do tego dorzuca jeszcze nie szczyptę, ale kilka kilogramów luksusu. Efekt? Dla mnie najlepsza flagowa limuzyna premium, w której fajnie nawet być szoferem.
logo