
– Przepłakaliśmy parę dni. Przed nami opłaty, kredyty, żniwa. Zabezpieczaliśmy się według przepisów, tak ja trzeba. I skąd się to bierze? Włosy dęba stają, skąd się to mogło wziąć? Bardzo to dotyka wszystkich rolników. Nawet na zdrowiu się to odbija, bo człowiek na okrągło o tym myśli, spać nie może – słyszę w jednym z gospodarstw dotkniętych ASF. Proszą, by nie podawać nazwy. Nie wiedzą, co będzie dalej. – Dramat – podsumowuje tylko nasz rozmówca.
Minister rolnictwa przyznał właśnie, że występowanie ASF w dużych gospodarstwach wzbudza niepokój. – Choroba nie ustępuje, upały i aktywność zwierząt, które są wektorami, dają się we znaki – mówił. Uspokajał rolników, że informuje premiera i ministrów o problemach.
Poseł PSL Piotr Zgorzelski oskarżył właśnie rząd, że nie radzi sobie z rozprzestrzenianiem ASF. Przypomniał, że gdy PiS obejmował władzę, ognisk było znacznie mniej, a teraz dotarły do województwa mazowieckiego.
"Będziemy skazani na import mięsa, co będzie tragedią dla polskiego rolnictwa, a także dla poszczególnych gospodarstw, (...) które przez zaniechania i zaniedbania rządów PiS stracą majątek swojego życia". Czytaj więcej
ASF pojawia się w mediach najczęściej w postaci suchych komunikatów o kolejnych ogniskach. Ale to dramat bardzo wielu ludzi.
Niedawno w Polsce odbył się protest weterynarzy, którzy domagali się podwyżek. Mówili, że czują się lekceważeni. Poseł Zgorzelski też wspomniał, że "masowo odchodzą z lecznic państwowych ze względu na bardzo niskie wynagrodzenie". I po prostu brakuje lekarzy.