O Peugeocie 508 pozwolę wam powiedzieć wszystko poza tym, że można obok niego przejść obojętnie. Francuzom udało się stworzyć auto zupełnie unikatowe. Niestety w tej swojej pogoni za stylem jak zwykle pozwolili sobie na kilka zgniłych kompromisów. O ile w ogóle można tak mówić w przypadku auta, które aspiruje do bycia premium.
Jest piękny
Patrzysz się na niego i już wiesz, że to coś zupełnie nowego. Na pewno jest najoryginalniejszym autem w skostniałym segmencie D i... no nie sposób mu odmówić uroku. Światła do jazdy dziennej w kształcie pazurów lwa - jakby nie patrzeć zwierzaka z loga marki.
Do tego tylne światła w kształcie kocich pazurów. To naprawdę może się podobać. Do tego ich przyciemnione klosze osadzone na czarnym pasie, którego tutaj akurat nie widzicie z powodu czarnego lakieru... Mniam.
508 ma też naprawdę nietypowe wymiary. Dość powiedzieć, że jest mniejszy od swojego poprzednika. Choć w sumie to nie dość. Mierzy 4750 mm długości, 1847 mm szerokości i... 1404 mm wysokości. Jest niziutki! Przy takiej Insignii Peugeot 508 wygląda jak jakiś niewyrośnięty.
Ale to ma swoje plusy. Auto dzięki temu ma piękną, dynamiczną linię. W tym segmencie nie ma nic podobnego. Wygląda nawet trochę jak sportowe coupe, a nie sedan. Choć tak naprawdę wbrew swojemu segmentowi 508 to liftback. Tu po prostu nie było świętości dla Francuzów. Zrobili co chcieli.
Ale ludziom to się podoba. Ledwo zdążyłem odebrać samochód, a na parkingu na Pradze zaczepił mnie pan wysiadający z Mercedesa klasy C. Zaczął zachwycać się stylem, mówił, że Francuzi zrobili coś pięknego. No bo tak jest.
Futurystyczny i klaustrofobiczny środek Karoseria to tylko zapowiedź tego, co dzieje się w środku. A dzieje się dużo. Mamy tu najnowszą wersję "peżotowskiego" i-Cockpitu. Czyli jest nowocześnie i bardzo oryginalnie. Uwagę zwraca dobre wykończenie, wysoka jakość materiałów i... naprawdę nawiązania do premium.
Przez środek auta idzie gigantyczny tunel środkowy. Ale to naprawdę gigantyczny - sprawia wręcz wrażenie, że mógłby być trochę mniejszy, a byłoby trochę więcej miejsca dla kierowcy i jego pasażera.
I te detale - spójrzcie na miedziane tarcze wirtualnych zegarów. Dla mnie najładniejsze na rynku. Albo na chromowane guziki do obsługi podstawowych funkcji auta. Choć większość i tak wymaga przeklikania się przez menu, co irytuje mnie w każdym Peugeocie czy Citroenie.
W ogóle i-Cockpit, często krytykowany za zegary powyżej jajowatej, małej kierownicy, tutaj sprawdza się nad wyraz dobrze. Ten samochód i tak jest kosmiczny, więc co za różnica. Ale nie dajcie sobie wmówić, że dzięki wysokiemu osadzeniu zegarów nie będziecie musieli odrywać oczu od drogi, żeby spojrzeć choćby na prędkościomierz. To tak nie działa.
Problemy? Najpoważniejszy już zasygnalizowałem. W środku jest naprawdę ciasno. Zwłaszcza z tyłu szału nie ma, a z powodu niskiej linii dachu prawdę mówiąc są... kompakty, które dają więcej przestrzeni. A to przecież segment D! Widać, że dla projektantów najważniejsza była forma, ale po prostu przegięli.
A i taki upierdliwy detal - szyby nie opuszczają się do końca. Można sobie naprawdę poranić rękę próbując np. wyjąć bilecik od parkingu. Żeby wjechać na teren redakcji muszę przyłożyć kartę, więc już po dwóch dniach przeklinałem równo.
Wyżyłowany silnik nastawiony na komfort
Testowany model ma silnik wysokoprężny o mocy 180 koni mechanicznych z dwóch litrów pojemności. Jak jeździ? Można powiedzieć, że wystarczająco. Taki zestaw rozpędza się do 100 km/h w 8,3 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 235 km/h. Chociaż pewnie rozpędzić się do takiej wartości łatwo w tym aucie nie będzie. Ogółem osiągi są w zupełności odpowiednie dla auta z tego segmentu.
Mocniejszy silnik raczej nie przydałby się, gdyż 508 jest autem nastawionym na komfort. Fotele są wygodne i z masażem, a samochód sprawnie wybiera nierówności (i przynajmniej do pewnego "trudności" cicho) i jest w miarę miękki (a to niby wersja GT) a na dodatek jest bardzo dobrze wyciszony. Rozmowy na autostradzie w tym autku nie będą specjalnie skomplikowane. Nic tylko ruszać z całą rodziną w trasę... o ile ktoś będzie chciał usiąść z tyłu.
Z powodu komfortowego zawieszenia i ogólnego poczucia bycia zamkniętym w szczelnym kokonie wyłożonym welurem nie nastawiajcie się oczywiście na sportowe wrażenia. To nie ten samochód. Warto też podkreślić, że automatyczna, ośmiobiegowa skrzynia pracuje naprawdę żwawo. Dba o to, żeby samochód zawsze ochoczo się rozpędzał.
Natomiast spalania nie mogę ocenić rzetelnie - 508 wpadł mi w ręce na krótko, bo tak naprawdę tylko na dwa pełne dni i nie wiem o nim wiele więcej niż po pierwszej jeździe. Niemniej jednak koledzy z innych redakcji chwalą ten model z tym silnikiem.
Drogo
Jeszcze jedno w tym aucie na pewno jest premium. Jego cena. Peugeot 508 jest zwyczajnie drogim autem. Cennik zaczyna się od 124 tys. zł. To sporo, a w tej cenie... niewiele w aucie jest. Testowana wersja bez opcji startuje od niespełna 182 tysięcy złotych.
Trzeba jednak przyznać, że jest już nieźle wyposażona. Na pokładzie są m.in. światła Full LED z tyłu i z przodu, kamera cofania, czujniki, dobre nagłośnienie, wirtualne zegary czy nawigacja.Ale znowu - kilka dodatków i... testowany egzemplarz kosztuje 221 750 zł. Szału nie ma. W podobnej cenie można mieć z silnikiem 2.0TDI dobrze wyposażonego Arteona. A to przecież bardzo udane auto.
Ale i Peugeot 508 jest udany. Jest po prostu znacznie inny. Jeśli forma jest dla was istotna, to może być wasz samochód.
Peugeot 508 GT BlueHDi 180 KM na plus i minus:
+ Wygląd! + Wykończenie + Komfort jazdy + Widać, że to auto blisko premium - Klaustrofobiczna tylna kanapa - Cena