To już koniec przygody mistrza Polski z europejskimi pucharami. Piast Gliwice przegrał w rewanżu 1:2 z FC Rygą i odpadł z eliminacji Ligi Europy. W dwumeczu ostatecznie padł wynik 4:4, ale o awansie decydowały bramki zdobyte na wyjeździe.
Człowiek się trochę łudził, ale wyszło jak zwykle. Tak w skrócie można podsumować to, co Piast Gliwice zaprezentował w walce o fazę grupową europejskich pucharów.
Wydawało się, że w rewanżu da się to wszystko naprawić, a Piast ostatecznie będzie w stanie wyszarpać awans. Zaczęło się bardzo dobrze. Zespół Waldemara Fornalika w 20. minucie objął prowadzenie, ale chwilę później rywale zadali cios na remis. Armands Petersons efektownie uderzył z dystansu i było 1:1.
Taki wynik dawał Piastowi awans, ale mistrzowie Polski za bardzo uwierzyli, że szczęśliwie dowiozą go do końcowego gwizdka.W końcówce rywale wyszli na prowadzeni po błędzie obrony gliwiczan, a na listę strzelców wpisał się Kamil Biliński, który pojawił się na boisku zaledwie trzy minuty wcześniej.
Co prawda dwumecz zakończył się wynikiem 4:4, ale to mistrz Łotwy awansował do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Decydujące okazały się bramki zdobyte na wyjeździe.
Dodajmy, że swój mecz w eliminacjach LE przegrała też Lechia. Gdańszczanie na wyjeździe ulegli Brøndby IF aż 4:1. O tym, kto zagra w kolejnej rundzie zdecydowała dogrywka.
Z kolei Legia Warszawa z wielkim trudem wywalczyła awans i wyrzuciła za burtę KuPS Kuopio. "Wojskowi" w pierwszym meczu wygrali 1:0, a na wyjeździe wystarczył im bezbramkowy remis.