
Widzisz: biorę do 200 zł za godzinę treningu i cała ta kwota trafia do mojej kieszeni. Do tego współpracuję z sześcioma młodszymi kolegami po fachu – załatwiam im zlecenia, pilnuję poziomu ich usług.
Zdecydowanie. Nawet gdy mówimy o znanych klubach fitness, naprawdę wiele rzeczy odbywa się "pod stołem". Sądzę, że przynajmniej 20 procent pracowników takich miejsc pracuje całkowicie na czarno.
Bardzo, ale to bardzo rzadko. Świat trenerów personalnych wielu osobom kojarzy się właśnie z "dziką" działalnością, gdzie wręcz wygłupisz się, pytając o kasę fiskalną.