Oświadczenie Marka Kuchcińskiego wzbudziło mnóstwo emocji w sieci. Niektórzy pisali wprost, jak można odbierać słowa marszałka Sejmu. Prof. Marek Migalski nie przebierał w słowach i ostro ocenił, w jaki sposób jego zdaniem zabrzmiały przeprosiny polityka.
Marek Kuchciński przeprosił za "rodzinne loty", ale jego dymisji nie będzie. Marszałek Sejmu zasłaniał się nagromadzeniem obowiązków i tłumaczył, że częste przemieszczanie się samolotami jest konieczne, ze względu na "model pracy", jaki przyjął.
Polityk zdaje sobie sprawę, że liczba wykonywanych lotów była duża, a sprawa mogła wzbudzić społeczne kontrowersje. Już jednak wiadomo, że swoim oświadczeniem nie rozwiał wątpliwości, a przeprosiny nie dla wszystkich zabrzmiały przekonująco.
Dobitnie wytłumaczył to prof. Marek Migalski, który na Twitterze napisał, co sądzi o wypowiedzi Kuchcińskiego. "Niekiedy słowo 'przepraszam' brzmi jak 'spier...j'" – stwierdził politolog.
Migalski odniósł się również do konkretnego lotu z Rzeszowa do Warszawy, kiedy na pokładzie znalazła się tylko żona Kuchcińskiego. Marszałek został wtedy na Podkarpaciu. "Pilot zgodził się wziąć na pokład żonę MK w drodze powrotnej. I tak lepiej, niż miałaby to być koza, owca lub worek ziemniaków lub zioła" – dodał Migalski.
Profesor szerzej skomentował wystąpienie Kuchcińskiego. "Wydawałoby się, że na 70 dni przed wyborami, wyrzucenie MK jest jedynym wyjściem. Ale PiS postanowiło sprawdzić miłość swych wyborców" – pisał również. Ponadto zauważył, że polityk wszystko co miał do przekazania, przeczytał z kartki.