Która influncerka jest ładna? Która szpetna? Którą można "bzyknąć"? Której nie można tknąć kijem? A którą warto opluć? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znalazłam w filmie na YouTube. Najbardziej obrzydliwej i hejterskiej rzeczy w internecie, jaką ostatnio widziałam i która nigdy nie powinna się zdarzyć.
Na polskim YouTube istnieje więc niejaki TheNitroZyniak. W dowodzie Sergiusz Górski, rocznik '95, 1,5 miliona subskrypcji. Nie mało, fakt. Wyraźnie ilość "subów" i youtubowa sława tak podrasowała ego TheNitroZyniak, że poczuł się bogiem. "Czego to ja nie mogę" – to chyba obecnie motto pana Górskiego.
Bo oto youtuber wraz ze swoim kolegą po fachu Takefunem (Rafał Górniak, '97, ponad 67 tysięcy subskrypcji) postanowił publicznie ocenić polskie influencerki. Bo czemu nie? "Jesteśmy facetami, mamy tyle subów i fanów, możemy pognoić kobiety" – tak widocznie sobie pomyśleli.
Jasne, filmik miał być, chyba, żartem. Jednak to że któryś z nich uznał, że to może być zabawne, przekracza moje możliwości percepcji. Bo śmieszy to chyba tylko TheNitroZyniaka, Takefuna i ich wiernych nastoletnich fanów, którzy nie rozumieją znaczenia słowa "przyzwoitość". Za to "chamstwo", "wulgarność" i "ruchać" mają zapisane w swoich słownikach złotymi zgłoskami.
Bo film "Oceniamy polskie influencerki" to absolutnie najbardziej obrzydliwa rzecz, jaką mogłam dzisiaj zobaczyć. Albo zobaczyć w sumie kiedykolwiek. To "dzieło" wymknęło mi się jakiejkolwiek skali.
Dno dna
Powinnam teraz reportersko opisać to, co w ciągu 18 minut i 16 sekund działo się w filmie, który ma już ponad 300 tysięcy wyświetleń. Zacytować najbardziej bulwersujące komentarze, wypisać karygodne dialogi Górskiego i Górniaka. Porobić screeny.
Ale nie zrobię tego. Nawet link wstawiam z zażenowaniem, ale liczę na to, że wszyscy, którzy czytają ten artykuł, włączą ten film tylko po to, by zgłosić go, jako "treści obraźliwe lub szerzące nienawiść". A to dlatego, że nie chcę szerzyć wulgarnych i obleśnych słów, które dwóch youtuberów wypowiedziało o kobietach (i jednym mężczyźnie).
Coś jednak muszę powiedzieć, coś zacytować. Żeby nie było, że zmyślam czy przesadzam.
Oto więc dwóch młodych samców alfa w koszulkach z olbrzymimi logo Converse i Tommy Hilfiger – co by nie było wątpliwości, że kasa się zgadza – siedzi na parkowej ławeczce i ekscytuje się własną doskonałością. Ekscytują się nią tak bardzo, że postanowili zabawić się w "Marry, sex, kill" (ślub, seks, morderstwo), której uczestnikami są polskie, znane i młode influencerki. Przy tej całej "zabawie" zachowują się niemalże jak wyrocznie z Delf albo jurorzy Miss Polonia.
Jurorzy Miss Polonia nie są jednak tak chamscy i prymitywni, jak oni. Nie wybierają kobiet, które chcą "poruchać" i "wsadzić im drągala". Nie mówią o "puknięciu" i "nadzianiu na siekierę". Z ich ust nie pada uwaga, że jakaś kobieta "nie depiluje dupy", a inna "miała propozycję, żeby zagrać słonia w 'Pustyni i puszczy". Nie wypowiadają też zdania: "Skoro są kobiety, to mogą być też pi...y".
I nie śmieszy ich słowo "ruchać" w każdej konfiguracji. Jestem świadoma, że miał by to żart i ironia, ale powtórzę – w jakim wszechświecie kogokolwiek z kawałkiem mózgu może to śmieszy? "Hehehehe, mamy 10 lat, śmieszy nas słowo 'RUCHAĆ'" – to jest ten poziom.
Tak właśnie wygląda 18 minut i 16 sekund filmiku "Oceniamy polskie influencerki" TheNitroZyniaka z gościnnym udziałem Takefuna.
YouTube i wymioty
Oglądając ten film na YouTube, było mi autentycznie niedobrze.
Niedowierzanie szybko przekształciło się w prawdziwą furię. Na tych dwóch youtuberów, na internautów, którzy dają rozbawione komentarze, łapki w górę i oglądają film tak chętnie, że trafił do listy "na czasie", na YouTube, że nie zdjął tego od razu i umieścił owo dzieło w kategorii "polecane". Na internet, na społeczeństwo, na mnie, że w ogóle to włączyłam.
Naprawdę nie wiem, co muszą mieć w głowie TheNitroZyniak i Takefun, żeby wymyślić coś tak odrażającego. Żeby publicznie dać taki popis chamstwa, wulgarności, nienawiści, przemocy słownej, seksizmu i męskiego przywileju.
Zrobili to dla oglądalności? Dla pieniędzy? Dla kontrowersji? To kalkulujący wszystko cynicy zdający sobie sprawę z rozgłosu po takim nagraniu? Bo nie chcę wierzyć, że są – mówiąc wprost – głupi.
A może się mylę?
Skąd też ich przekonanie, że są jakimiś autorytetami, którzy mają prawo oceniać kobiety? Serio, sami są aż tak fantastyczni, atrakcyjni i idealni? Pomyśleli, że owe influencerki powinny być im w ogóle wdzięczne za to, że w ogóle na nie spojrzeli? Naprawdę mam nadzieję, że myślenie pod tytułem "kobietom zależy tylko na aprobacie mężczyzn i czekają na ich ocenę" w końcu się skończy.
Bo to jedna wielka nieprawda i naprawdę mamy gdzieś, kogo chcecie "puknąć" i czy wam się podobamy, czy nie. Do tego już w większości dojrzałyśmy. Albo dojrzewamy.
Nie dziękujemy więc za wasze wspaniałe opinie.
Uważaj, co mówisz
Zdaję sobie sprawę, jak to całe "youtubowanie" działa – oceniane dziewczyny, które znają często osobiście TheNitroZyniaka i Takefuna być może wiedziały o wszystkim wcześniej. A może cieszą się z rozgłosu, bo – nie ukrywajmy – to też przyniesie im lajki i suby? A te pieniądze.
A może wcale nie, może teraz ja jestem cyniczna.
Może przyniesie im to tylko (albo oprócz tego) kompleksy, wstyd i myśli samobójcze. Usłyszenie tak wulgarnych i obrzydliwych słów o sobie przez młodą dziewczynę lub chłopaka to przecież rzecz traumatyczna. Pomyśl sobie, że uważasz się za obrzydliwą grubaskę, a nagle ktoś porówna ciebie przed setkami tysiąca ludzi w internecie do słonia.
Niektóre z tych ocenianych influencerek (tak, polskich influncerów oceniały też youtuberki Beksy, ale w sposób nieporównywalnie odmienny i niewulgarny) wezmą to więc do siebie. Może nie będą umiały poradzić sobie z hejtem? Może się załamią? Może będą musiały łykać kolejne antydepresanty i iść na kolejną terapię.
Psychika i samoocena nastoletnich dziewczyn są przecież wyjątkowo kruche, sama to pamiętam. Jedna mała uwaga o wyglądzie może zaważyć na wszystkim. Nie przesadzam. Szkoda, że Górski i Górniak nie obejrzeli pierwszego sezonu "13 powodów", może by wcześniej pomyśleli. Bo w tym filmiku po prostu się nad tymi influencerkami znęcają – słownie.
Nie rozumiem, jak tak bardzo można gnoić drugiego człowieka, niszczyć dziewczyny. To jakaś frustracja seksualna? Nienawiść do kobiet? Zemsta za niepójście na studniówkę? Przerost kasy nad mózgiem? TheNitroZyniak i Takefun zachowali się przecież, jak ostatnie seksistowskie dzbany i incele.
Szacunku nie mam do nich obecnie w ogóle.
Idole dzieci
Jednak ich widzów – a w większości to dzieci i nastolatki – ta ocena kobiet pod kątem tego, którą by "puknęli" (a którą "zabili") jednak niebywale rozśmieszyła. I nie tylko chłopaków, ale również dziewczyny. W to nie mogę najbardziej uwierzyć – że istnieją kobiety, które mogą się śmiać z poniżania innych kobiet i traktowania ich jako kawałków ciała.
Co wyniosą z filmiku "Oceniamy polskie influencerki" dzieci i nastolatki? Że można śmiać się z innych i oceniać ich wygląd. Że kobieta to tylko ciało do "puknięcia". Że nie trzeba pytać o zgodę, żeby "wsadzić drągala". Że seks to przemoc. Że wulgaryzmy są fajne. Że liczy się tylko, to jak wyglądasz i jeśli nie wyglądasz idealnie, jesteś przegrany.
A potem męscy widzowie takiego filmiku klepną koleżankę w pupę, zagwiżdżą na obcą dziewczynę, wsypią jej tabletkę gwałtu albo zgwałcą. Bo przecież ich idole zasugerowali, że takie przedmiotowe zachowanie wobec kobiet jest ok. Nie każdy zrozumiał ten "żart".
Youtuberzy powinni być więc odpowiedzialni za treść, którą upubliczniają. Powinni myśleć i być świadomi konsekwencji swoich działań. Dzieciaki i nastolatki oglądają właśnie takie "śmieszne" i kontrowersyjne filmiki, bo mają do nich dostęp. Ich idolami są TheNitroZyniak albo Lord Kruszwil, a nie influncerzy mówiący o akceptacji, hejcie, ciałopozytywności czy samoakceptacji. Bo są popularniejsi i "fajni".
Dlatego apeluję o zgłaszanie filmu "Oceniajmy polskie youtuberki". Odetchnę dopiero, jak to coś zniknie z YouTube'a.