
Nowy album zespołu Pokahontaz już na półkach. Oto idealny wręcz pretekst do rozmowy z Sebastianem "Rahimem" Salbertem i Wojciechem "Fokusem" Alszerem. Przysiądźmy więc w samym sercu Warszawy i pogadajmy o Górnym Śląsku, bezkompromisowości artystycznej (nawet jeżeli rozumie się przez nią nagrywanie duetów z Dodą), tworzeniu rapu w okolicach czterdziestki i natarczywych fanach, tudzież wszystkim, co miało wpływ na kształt krążka "REnesans".
F.: Na nowym krążku znalazł się mój jeden wers, przepuszczony przez Auto-tune. Odfajkowałem to i wystarczy (śmiech).
F.: Po wypuszczeniu kawałka "Fuck It" pojawiło się święte oburzenie, ale rzeczywiście – nie poszła za tym fala hejtu tak wielka, jak można byłoby się spodziewać.
F.: Takiej sytuacji nie było nigdy. Wycofywaliśmy się natomiast z całego mnóstwa przedsięwzięć, kierując się wiarą w pewne wartości, których nie chcemy nadwerężać zbyt mocno.
F.: Tak. Nie mówię, że chciałbym stworzyć z nią coś nowego, ale gdybym mógł cofnąć czas, to jak najbardziej nagrałbym kawałek "Fuck It". Byłem w takim, a nie innym momencie życia, chciałem tego i zrobiłem, pozostając szczerym wobec siebie.
F.: Przyszliśmy na świat i wychowaliśmy się w miejscu specyficznym, które na pewno ma wpływ na nasze charaktery. Wiesz, jedni z moich dziadków raczej odcinali się od śląskości, ale drudzy byli do tych tradycji przywiązani naprawdę mocno.
F.: No właśnie! Uszczypliwe żarty na temat sąsiadów zza miedzy – a Ślązacy mają ich całe mnóstwo – zawsze śmieszą! Gdy dowiaduję się, że ktoś jest z np. Sosnowca, nie mogę się powstrzymać od rzucenia jakąś uszczypliwością (śmiech).
