
"Boże ciało" to nowe dzieło Jana Komasy, które ma światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Film reżysera "Miasta 44" i "Sali samobójców" jest inspirowany prawdziwymi zdarzeniami. Historii o fałszywych duchownych uzbierała się cała masa, więc twórcy mieli w czym przebierać. Jedna z nich przypomina fabułę produkcji, która w październiku wejdzie do kin.
Młody mężczyzna przeszedł duchową przemianę w poprawczaku i zamarzył o tym, by zostać księdzem. Po odsiadce zaprzyjaźnia się z proboszczem i pod jego nieobecność zaczyna pełnić posługę kapłańską. Jego metody ewangelizacji są kontrowersyjne, ale charyzma fałszywego księdza porusza lokalną społeczność.
Nie wszyscy jednak byli zapatrzeni w księdza jak w obrazek. Były osoby, które przede wszystkim wątpiły w jego wiek. Wyglądał zdecydowanie młodziej niż na 26 lat. Widziano go też kupującego piwo i papierosy oraz kręcącego "bączki" autem. Podejrzanego wikarego zgłosił na policję jeden z mieszkańców.
Patryk był oszustem, ale nie kłamał we wszystkim - jego mama faktycznie miała raka. Zachorowała, kiedy miał 12 lat. Słabo sobie radził w szkole, skierowano go na leczenie z powodu zaburzeń zachowania. Nie stwierdzono u niego choroby, ale "wzmożony napęd psychoruchowy i wysoką pobudliwość emocjonalną, przechodzenie od wzmożonego nastroju do płaczu".
