Wakacje marzeń w Zakopanem zamieniły się w horror. Rodzina z dwójką dzieci została wyrzucona z opłaconego apartamentu przez właścicielki, które wcześniej umiały użyć paralizatora. Powodem miało być zgłoszenie kilku drobnych usterek.
"Wstydzimy się takiego zachowania właścicielek wynajmujących apartamenty w Zakopanem i nie godzimy się na takie traktowanie turystów. Dotyczy to Tatarzanka, willa Tatarzanka. Uważamy, że jest to zwykłe naciąganie celem zarobku. Dziękujemy, że młodzi ludzie odważyli się ujawnić ten haniebny proceder" – taki post można znaleźć na Facebooku "Zakopane i piękno Tatr".
Wpis odnosi się do historii opisanej w "Tygodniku Podhalańskim". Rodzina z dwójką dzieci przyjechała na wakacje do Zakopanego z województwa zachodniopomorskiego.
Trafili do apartamentu "Tatarzanka". Jak opowiada poszkodowany ze Stargardu Szczecińskiego, po wejściu do lokalu sfotografował kilka niedociągnięć. Nie chciał budzić właścicieli lokalu nocnym SMS-em, więc listę usterek wysłał im następnego dnia rano.
Po kilku minutach dostał wiadomość zwrotną, że plama na materacu, niezamykające się drzwi do łazienki, stłuczona szyba w pokoju dla dzieci czy brak światła w kuchni – to wina rodziny, która dopiero co wprowadziła się do apartamentu.
Po kwadransie w drzwiach stanęły dwie kobiety – właścicielka wynajmowanego lokalu w towarzystwie matki. I z miejsca przystąpiły do "robienia porządków".
Za drzwi wyleciały walizki i drobne przedmioty należące do rodziny ze Stargardu. Kobiety miały paralizator, którego miały użyć wobec żony i męża.
Doszło także do rękoczynów, dzieci nazwano "bachorami", jeszcze ostrzejsze słowa padły pod adresem małżeństwa. Poszkodowana rodzina wezwała na miejsce policję. Funkcjonariusze najpierw przesłuchali kobiety, dopiero później rodzinę z zachodniopomorskiego.
Obie strony czują się poszkodowane i zapowiadają, że finał tej historii znajdzie się w sądzie. Rodzina nagrała komórką film pokazujące całe zajście. Widać agresję obu kobiet, słychać wulgarne wypowiedzi pod adresem gości. Gdy sprawę nagłośniono, okazało się, że poszkodowanych w podobny sposób w "Tatarzance" było więcej.
– Czujemy się oszukani, nie dość, że straciliśmy pieniądze, musieliśmy wynająć miejsca w hotelu. Jeszcze nikt nas nie potraktował w taki chamski sposób, a jeździmy z dziećmi po całej Polsce – stwierdził w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim" poszkodowany.
I dodał: – Byliśmy pierwszy raz w Zakopanem, więcej nasza noga tu nie postanie.