Już piąty dzień trwa akcja ratownicza w Jaskini Śnieżnej. Jednak szansa na uratowanie uwięzionych w niej grotołazów maleją i są już bliskie zera. W jaskini panują trudne warunki, na szczęście nie rośnie stężenie dwutlenku węgla.
W Jaskini Śnieżnej stale pracuje 15 ratowników, którzy próbują się dostać do dwóch uwięzionych kolegów. Mają do przejścia około 30 metrów wąskiej rozpadliny, w której nie mieści się człowiek, więc muszą rozsadzać skałę ładunkami wybuchowymi. W ten sposób pokonano już 8 metrów.
Ale to wciąż mało. Tymczasem szanse na to, że uda im się odnaleźć żywych kolegów, maleją z każdą godziną. Ratownicy mają jednak nadzieję, że zaginionym udało się schować w jakąś boczną odnogę i wystarczy im zapasów energetycznych do tego, żeby przetrwać. – Takie prawdopodobieństwo jest bardzo małe i ciągle spada – powiedział jednak portalowi polskieradio.pl naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
Jaskinia Wielka Śnieżna to najgłębszy i najdłuższy system jaskiniowy w Polskich Tatrach. Długość wszystkich korytarzy jaskini wynosi niemal 23 kilometry, a różnica poziomów to ponad 800 metrów. W czwartek do jaskini weszła grupa sześciu doświadczonych grotołazów z Wrocławskiego Klubu Grotołazów. Dwóch z nich zostało odciętych od grupy przez wodę, która zalała część korytarza w tzw. Przemkowych Partiach. Grotołazi ostatni kontakt głosowy mieli ze sobą w sobotę około godz. drugiej w nocy.