Zwykle jest tak, że kolejne generacje popularnych modeli rosną względem poprzedników, ale to, co zrobił Opel ze swoją Zafirą wydaje się już być przesadą. Auto jest ogromne i... bardzo wygodne. To świetna propozycja na auto dla całej rodziny na dalekie wyprawy.
Pamiętacie "starego" Opla Zafirę? Wyglądał jak trochę przerośnięte kombi segmentu C, był odrobinę wyższy i troszkę bardziej pakowny od kompaktowej Astry, dzięki czemu często stawał się autem pierwszego wyboru dla rodziny z dziećmi. I nic dziwnego, do takiego auta można było więcej włożyć i bez konieczności rezygnowania ze względnego komfortu przemieścić się z miejsca zamieszkania na przykład na wakacje.
Pierwsza Zafira opuściła fabrykę pod koniec zeszłego wieku. Model doczekał się trzech generacji, z których wszystkie kolejne wersje oparte były o konstrukcję Astry. Ale teraz czwarta generacja z poprzednimi dzieli jedynie nazwę. Powiedzieć, że nowa Zafira urosła, to trochę tak, jakby powiedzieć, że Robert Lewandowski od czasów gry w Varsovii trochę popchnął swoją karierę do przodu. Obecna Zafira jest przeogromna.
Samochód powstał we współpracy z koncernem PSA (Peugeot i Citroen), a podstawą, na której go zbudowano, jest dostawczy Vivaro. Ta sama płyta, ta sama bryła i te same silniki, ale w środku... jest jakby inaczej. Właściwie jest zupełnie inaczej.
Bo ktoś wpadł na pomysł, żeby przerobić auto dostawcze, w którym spokojnie mieszczą się dwie euro-palety, na limuzynę do przewozu osób. Przedział pasażerski został odpowiednio przygotowany. Pojawiły się gigantyczne przesuwane drzwi po obu stronach, a w środku wygodne fotele. Pomiędzy nimi jest dość miejsca, żeby tańczyć tango, więc miejsca na nogi nie zabraknie.
Nad fotelami rozpościera się widok na niebo widoczne w dwóch ogromnych przezroczystych panelach umieszczonych w dachu. Czemu dwóch? Dla zachowania sztywności nadwozia po środku dachu biegnie kawał blachy, a pod nim umieszczono kanały wentylacyjne, którymi płynie powietrze z układu klimatyzacji. Dzięki takiemu rozwiązaniu z tyłu jest naprawdę przyjemnie.
Za tylnymi fotelami jest bagażnik, który już w wersji minimalnej jest całkiem pokaźny, a jeszcze można dodatkowo przesuwać do przodu fotele (lub je składać, a nawet wyjąć). Wypad na plażę z nadmuchanym rekinem i piłką nie będzie żadnym wyzwaniem, powiem więcej – do środka nawet mały ponton się zmieści.
Wnętrze na zdjęciach wygląda na bardzo komfortowe i trzeba przyznać, że niewiele traci przy bliższym poznaniu. Materiały są niezłej jakości, montaż i spasowanie elementów nie pozostawia wiele do życzenia. Szczególnie spodobała mi się skórzana tapicerka, którą łatwo będzie utrzymać w czystości, co w przypadku rodzinnego auta jest nie do przecenienia.
Opel zastrzega przy tym, że Zafira kierowana jest nie tylko dla rodzin, ale też dla biznesmenów. Można zamówić wersję wyposażeniową ze stolikami pod laptopy, dzięki czemu samochód będzie można zamienić w mobilne biuro. Tylko pytanie, po co komu biuro z napędem na 4 koła?
Bo Opel przygotował też i taką wersję. Samochód, który ma gabaryty małej ciężarówki z napędem 4x4, zaprezentowano dziennikarzom na specjalnym torze, gdzie można było go sprawdzić w ekstremalnym warunkach. Był i rów z wodą, i dziura wypełniona błotem, a nawet przejazd po drewnianych kłodach nad przepaścią. Były wreszcie takie podjazdy, że człowiek by się spocił w trakcie wdrapywania na górę. Nie wierzyłem, że Zafira sobie z nimi poradzi.
I bardzo się pomyliłem. Zjazd z górki czy podjazd pod górkę to dla tego samochodu w wersji z dwulitrowym 177-konnym dieslem i automatyczną 8-stopniową skrzynią biegów była bułka z masłem. Błoto? Trochę się ślizgał tył podczas pokonywania łuku, ale ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, że samochód pokona i tę przeszkodę. Podobnie podczas jazdy z dużym przechyleniem bocznym. Auto szło jak po szynach i ani mu było w głowie jakieś przewracanie na bok czy ugrzęźnięcie.
Reasumując – Zafira z napędem 4x4 sprawdzi się w niemal każdym terenie. "Niemal", bo z powodu gabarytów auta bardzo wąskie ścieżki w gęstym lesie pozostaną dla niego niedostępne. Auto ma spory profil skrętu, więc nawet manewrowanie po wąskich uliczkach włoskich miasteczek będzie bardzo utrudnione. Ale za to będzie można oglądać budynki patrząc przez szybę w dachu.
Wspomniałem już o wielkich bocznych drzwiach bocznych umożliwiających wejście na tylne fotele. Warto więc przy okazji odnotować, że klapa bagażnika również jest ogromna. Zawiasy utrzymują otwartą klapę praktycznie zupełnie poziomo, przez co tworzy niejako dach nad osobami stojącymi przy bagażniku. Nie straszny im będzie deszcz, a w razie potrzeby można się też schronić przed słońcem.
W mieście tak wielka klapa może być problemem, zwłaszcza na wąskich parkingach. Co, jeśli staniemy przy ścianie i nie da się jej otworzyć? Na taką okoliczność w samochodzie mamy możliwość otwarcia tylko tylnej szyby. Nie jest to może rozwiązanie bardzo wygodne, jeśli trzeba sięgnąć do czegoś na dnie bagażnika, ale zawsze to jakaś opcja.
Samochód, choć bazuje na aucie dostawczym, prowadzi się bardzo przyjemnie. Nieźle zestrojone zawieszenie nie daje powodów do narzekania na wybojach, układ kierowniczy jak na taki wagon kolejowy jest zaskakująco precyzyjny i tylko myśl o wjechaniu do centrum sprawia, że ciarki chodzą po plecach. W wąskich i zakorkowanych uliczkach jazda Zafirą nie będzie ani łatwa w prowadzeniu, ani przyjemna.
Osobiście widzę ten samochód jako drugie auto w rodzinie, gdzie zwykle poruszamy się czymś bardziej kompaktowym, a do Zafiry pakujemy całą rodzinę, połowę dobytku i ruszamy w siną dal. Idealne auto na wakacje.