Kiedy na polskich drogach crossovery pojawiają się jak grzyby po deszczu, trudno zaskoczyć nabywców tego typu aut czymś nowym. Okazuje się, że to jeszcze możliwe, bo DS 3 Crossback nie tylko dobrze się prowadzi, ale i wygląda ciekawiej niż większość konkurentów na rynku. Tyle że do klasy "premium" jeszcze trochę mu brakuje.
Wszyscy, którzy zobaczyli mojego testowego DS-a 3 Crossback, skojarzyli go z marką Citroën. I słusznie, bo przecież jeszcze niedawno DS występował właśnie pod tym szyldem. Citroën (lub ogólnie koncern PSA) w końcu wypchnął z gniazda pełnego Citroenów DS-a i utworzył z niego samodzielny brand.
Nie jest tajemnicą, że marka aspiruje do segmentu premium. Czyli de facto chce walczyć z takimi gigantami jak Mercedes, BMW czy Audi. Wyzwanie ambitne, a patrząc na recenzowaną przez nas "trójkę" Crossback, w realizacji tego planu w praktyce, Francuzom nie wszystko się udało.
Pierwsze wrażenie
DS 3 Crossback to nie jest zwykły crossover, do którego bez zastanowienia wsiadasz i jedziesz. Auto kusi ciekawymi detalami z zewnątrz i ciężko przejść obok niego obojętnie. Weźmy choćby wysuwane klamki, które od razu skojarzyły mi się z… Range Roverem Velar. To oczywiście pojazd z innej półki, ale nie da się ukryć, że ten szczegół łączy oba modele.
Przód auta wyróżnia duży grill i reflektory, które nachodzą na zderzak. Trzeba przyznać, że te kształty wyglądają wzorowo. Kiedy spojrzymy z boku, widać zagięcia w karoserii, nadające trochę dynamiki.
Jest jednak coś, co uznałem za wielki minus. Zobaczcie na środkowy słupek i dziwaczny kształt, który nachodzi na tyle szyby. Jeśli ten detal, nawiązujący do starszego Citroëna DS3 nawet komuś się spodoba, to uwierzcie, że pasażerowie siedzący z tyłu będą go przeklinać pod nosem. Dlaczego? Bo w czasie podróży poczują się "zabunkrowani". Potwierdziło mi to kilka osób, aż w końcu sprawdziłem sam. Co kto lubi, ale to przedłużenie karoserii mnie po prostu drażniło.
Z tyłu nie miałem jednak się już do czego przyczepić więcej przynajmniej jeśli chodzi o wizualne cechy. Dominuje tam prostota, a na środku dumnie prezentuje się logo marki. Kiedy po raz pierwszy oglądałem DS-a 3 Crossback, od razu zajrzałem do bagażnika. Nie spodziewałem się wielkiego kufra na bagaże 4-osobowej rodziny, ale pojemność (350 litrów) jednak trochę mnie rozczarowała.
Szacując na szybko, bez składania tylnej kanapy zapakujemy walizki dwóch pasażerów na weekendowy wypad. Konkurencyjne Audi Q2 oferuje 5 l więcej. Niby nic, ale zawsze coś.
Wnętrze to inna bajka
Ekstrawagancki i nieoczywisty - te dwa określenia wpadły mi do głowy po zajęciu miejsca w środku. Myślę, że DS 3 Crossback z perspektywy kierowcy da się polubić. Cyfrowe zegary, intuicyjny panel środkowy i wzorowe wykończenie najmniejszych elementów - to wszystko sprawia, że auto zachęca do jazdy.
W tym modelu komfort idzie w parze z nowoczesnością. Sterowanie multimediami czy klimatyzacją na dotykowym wyświetlaczu nie jest problematyczne. Przyciski do otwierania szyb znalazły się obok skrzyni biegów, a cała stylistyka jest zdominowana przez romby, co jest nawiązaniem do logo marki. Znaczną część deski rozdzielczej i drzwi pokrywa alcantara. Niestety, nie brakuje też trochę plastików. One tak bardzo nie rażą po oczach, ale zgodnie z aspiracjami producenta, mówimy o klasie "premium", więc można się czepiać.
W moim testowym DS-ie mogłem bezprzewodowo naładować telefon, skorzystać z funkcji podgrzewanych foteli czy kamery cofania. Lista bajerów wpływających na komfort jazdy była dosyć długa.
Przejdźmy jednak do tego, co najważniejsze, czyli jak to auto się prowadzi. Tu muszę wspomnieć o światłach, na których przecież nigdy nie warto oszczędzać. DS 3 Crossback oferuje inteligentne projektory DS MATRIX LED VISION. To zaawansowany system, który umożliwia m.in. ciągłe korzystanie ze świateł drogowych bez oślepiania innych kierowców. O tym, że reflektory w samochodach w dzisiejszych czasach robią wrażenie, pisaliśmy niedawno w naTemat. Te w moim testowym aucie naprawdę dawały radę.
Pod maską miałem 3-cylindrowy benzynowy silnik 1.2 turbo o mocy 130 KM. Jest on spięty z 8-stopniową automatyczną skrzynią biegów. Maksymalny moment obrotowy w tej wersji to 230 Nm.
Wspomniany zestaw w praktyce wywołał u mnie mieszane uczucia. Bawiłem się dostępnymi trybami jazdy: "eco", "komfort" oraz "sport", ale w każdym z nich zauważyłem irytującą wadę. Przy bardziej dynamicznej jeździe skrzynia zbyt wolno reaguje, więc moc samochodu po prostu "ucieka".
W mieście DS 3 Crossback czuje się jak ryba w wodzie. Jego wymiary (4,12 m długości i 1,79 m szerokości), są dużym plusem w zatłoczonej "dżungli". To po prostu lekki (1,2 tony) i zwrotny crossover. W tych warunkach średnie spalanie wyszło mi na poziomie 9 litrów. Mógłby wypijać trochę mniej. Ale na pocieszenie - za miastem zużycie benzyny spadło mi do 6 litrów.
DS prowadzi się całkiem pewnie. Systemy wspomagające pilnowały, bym przypadkiem nie zjechał do rowu albo nie podjeżdżał zbyt blisko pojazdu z przodu. Na zakrętach nie miałem wrażenia, że coś z tyłu mi odjeżdża, chociaż wyczułem tendencję do lekkich przechyłów.
Zawieszenie udało mi się sprawdzić w trasie w różnych warunkach. I nie zgodzę się z większością opinii, że spisuje się wzorowo. Jego działanie gryzie się ze słowem "premium", a przecież z nim ma być kojarzona marka. Na większych nierównościach czasem postukiwało, chociaż podróżujący nie odczują tego w kręgosłupach. Fotele w DS-ie są na tyle miękkie i komfortowe, że i tak można przemieszczać się wygodnie.
Ile kosztuje?
161 300 zł - dokładnie tyle trzeba zapłacić za model, który miałem okazję testować. Mowa tu o bardzo bogatym egzemplarzu. Co prawda jego bazowa wersja to koszt rzędu 95 tys. zł, ale kiedy zaczniemy po kolei dokładać elementy wyposażenia dodatkowego, wychodzi nam dopłata w graniach 35 tys. zł. No cóż, to i tak mniej, niż choćby wcześniej wspomniane Audi Q2.
Tak naprawdę DS-a da się przyzwoicie skonfigurować za około 125 tys. zł. Tyle trzeba wyłożyć, by auto spełniało oczekiwania zarówno w mieście, jak i w trasie.
DS 3 Crossback to propozycja dla tych, którzy szukają czegoś zupełnie nowego. Szaleństwa, ekstrawagancji, ciekawskich spojrzeń. Albo mają dość prostoty wnętrza czy nudnych kształtów. Francuzi spisali się, jeśli chodzi o design i nowoczesne podejście. Parę wad, które opisałem wyżej, jednak trochę psują ogólny wizerunek tego auta. Więc porównywanie go do klasy "premium", mimo wszystko jest na wyrost.
DS 3 Crossback na plus i minus:
+ Wygodne fotele
+ Nowoczesne wnętrze i jakość jego wykończenia
+ Bajery sprawdzają się w praktyce. Choćby wysuwane klamki
+ Spalanie na przyzwoitym poziomie
- Jednak trochę za drogi
- Zawieszenie trzeba dopracować
- "Płetwa" nachodząca na tylną szybę mnie nie przekonuje