Śmieszne to już zaczyna być. Naprawdę komedia, jak w czeskim filmie. Nikt nic nie wie. I coraz mniej rozumie, o co z tym Brexitem chodzi. Ale poważnie, brytyjska polityka tak się przez niego zagmatwała, że nawet ci, co śledzą wydarzenia zagraniczne, zaczynają się gubić. A czas goni. Za dwa miesiące Wielka Brytania powinna być już poza UE. Tymczasem znów pojawił się chaos. I kolejna niewiadoma.
Według dotychczasowych ustaleń Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską 31 października i premier Boris Johnson dążył do tego niemal po trupach. Pod koniec sierpnia wymusił na królowej rozwiązanie parlamentu. A potem nastąpiła istna lawina wydarzeń, która wywołała jeszcze większy chaos i namieszała w głowie niejednemu obserwatorowi.
Nagle Izba Gmin pokrzyżowała Johnsonowi plany. Nie tylko uniemożliwiła mu wyprowadzenie kraju z UE bez umowy, czego chciał, ale też narzuciła na niego obowiązek...szukania możliwości odroczenia Brexitu. Tak naprawdę Johnson nie może zrobić nic w tej sprawie bez zgody parlamentu.
Odrzucono też jego pomysł rozpisania przedterminowych wyborów, które miałyby odbyć się 15 października – czyli na dwa tygodnie przed Brexitem. Po co?
Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy Johnson nieoczekiwanie stracił większość w Izbie Gmin. Żeby jeszcze bardziej ją zagmatwać, nagle z rządu postanowił odejść jego młodszy brat. Jo Johnson, rocznik 1971, był ostatnio ministrem ds. uniwersytetów, nauki, badań i innowacji, ale wcześniej sprawował różne funkcje w sumie za kadencji trzech premierów, od Davida Camerona zaczynając. "W ostatnich tygodniach byłem rozdarty pomiędzy lojalnością wobec rodziny i narodowym interesem" – napisał na Twitterze. Sugerując, że jego brat tego interesu nie reprezentuje? Wiadomo, że obaj nieco różnili się w kwestii Brexitu.
"Jeśli nawet własny brat mu nie ufa, to jak ma ufać mu elektorat?" – posypały się komentarze w internecie.
W którym kierunku to zmierza
W ciemno zakładam, że wielu ma już dość Brexitu. Od trzech lat Wielka Brytania żyje tylko tym. Temat wałkowany do znudzenia pewnie obrzydł i niejednemu Brytyjczykowi, i wielu w Europie. Zwroty akcji stają się coraz bardziej zawiłe, zagmatwane i nieprzewidywalne.
Brytyjczycy narobili niezłego bałaganu i przypuszczalnie niejeden Kowalski mógł sobie w ostatnich dniach zadać pytanie, czy tak naprawdę na Wyspach chcą Brexitu, czy nie i na jakich zasadach. Czy w ogóle kiedykolwiek do niego dojdzie? Nie mówiąc o tym, o co dziś tak naprawdę w tym wszystkim chodzi i w którym kierunku zmierza. Z drugiej strony, trudno się dziwić, w końcu to historyczny, europejski eksperyment.
Oto kilka rzeczy, o których warto wiedzieć. Może nieco łatwiej będzie uporządkować brexitowski zamęt. Zacznijmy od końca.
1. Premier Johnson – jaka jest jego pozycja i na czym mu zależy
Premierem jest od 24 lipca i po tym, co zadziało się w ostatnich dniach nie brak opinii, że może przejść do historii jako najkrócej urzędujący szef brytyjskiego rządu. "Dostał w twarz", "Sądne dni Johnsona", "Poniósł klęskę" – grzmią media. Na razie jest pierwszym premierem w historii Wielkiej Brytanii, który w Izbie Gmin przegrał trzy głosowania z rzędu.
Johnson, były burmistrz Londynu i były szef brytyjskiej dyplomacji, zastąpił Theresę May, która z Brexitem sobie nie poradziła. Jest zwolennikiem wyjścia Wielkiej Brytanii z UE zgodnie z terminem, do 31 października – bez względu na to, czy uda się porozumieć z UE czy nie. Z umową lub bez.
Jak pokazały ostatnie głosowania w Izbie Gmin, nie wszystkim torysom się to podoba, w Partii Konserwatywnej wybuchła rebelia. Aż 21 posłów przeszło na stronę opozycji, za co zostali wyrzuceni z partii. A konserwatyści zostali bez większości.
2. Umowa z UE – o co chodzi
Umowa została wynegocjowana przez b. premier Theresę May pod koniec 2018 roku. Trzy razy była odrzucana przez brytyjskich parlamentarzystów. Johnson uważa, że jest nie do przyjęcia. Chodzi głównie o tzw. backstop, który zapisany jest w umowie i jego zdaniem jest niedemokratyczny i niezgodny z suwerennością Wielkiej Brytanii.
Co to backstop? Mechanizm, który daje gwarancje Irlandii, że po Brexicie, na granicy z Irlandią Północną – czyli z Wielką Brytanią – nie będzie powrotu do tzw. twardej granicy z żadnymi kontrolami. Według Johnsona zagraża to porozumieniom pokojowym w Irlandii Północnej, które w 1998 roku zakończyły 30-letni konflikt. Na wyspie zniknęła wtedy twarda granica.
Ale chodzi też o politykę celną. Backstop zakłada, że Wielka Brytania czasowo pozostałaby w granicach unijnej unii celnej, po okresie przejściowym, który kończyłby się w styczniu 2021 roku. I tu obawy przeciwników, że mechanizm przekształciłby się w stały. Artur Bartkiewicz świetnie tłumaczy te zawiłości w "Rz".
20 sierpnia Johnson napisał w tej sprawie do szefa RE Donalda Tuska – chce umowy z UE, ale bez backstopu.
Jednak UE już wcześniej nie zgadzała się na renegocjację umowy May. Również teraz zauważono, że Johnson nic konkretnego nie zaproponował w zamian. A w odpowiedzi na jego list Tusk zarzucił mu, że to on popiera przywrócenie twardej granicy z Irlandią.
3. Data – kiedy może nastąpić Brexit
Najpierw mówiono o 29 marca 2019 roku. Potem Theresa May wynegocjowała 31 października 2019. Teraz słychać o możliwości kolejnego opóźnienia – do 31 stycznia 2020 roku, czego Johnson nie chce.
Izba Gmin przyjęła ustawę, która daje rządowi czas do szczytu Rady Europejskiej 17-18 października, by doszedł z Unią do porozumienia lub by w tym czasie parlament wyraził zgodę na Brexit bez umowy.
Jeśli tak się nie stanie, ustawa zobowiązuje premiera, by prosił o odłożenie Brexitu do 31 stycznia 2020 r.
"Jeśli w dniu następującym po szczycie – czyli 19 października – żaden z tych warunków nie zostanie spełniony, premier będzie musiał wysłać list do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska z wnioskiem o odroczenie terminu wejścia w życie art. 50 Traktatu o Unii Europejskiej" – pisze "Wyborcza" w korespondencji z Londynu.
Johnson zapowiedział jednak, że nie będzie prosił Brukseli o przesunięcie październikowego terminu, bo to dałoby UE przewagę w negocjacjach. – Wolałbym leżeć martwy w rowie niż negocjować opóźnienie Brexitu – powiedział po przegranych przez siebie głosowaniach. Mówił, że kolejne przesunięcie terminu "byłoby bardzo złe dla kraju".
4. Dlaczego nie chcą wyjść z UE bez umowy
Wielu Brytyjczyków – politycy, eksperci, zwykli obywatele – boi się, że jeśli ich kraj wyjdzie z UE bez umowy - czego chce Johnson - to odbije się to na gospodarce i zakończy katastrofą. Pojawił się strach przed kolejkami i opóźnieniami na granicy, co może spowodować opóźnienia w dostawach wielu towarów, których może zabraknąć.
Jeremy Corbyn, lider Partii Pracy mówił: – Premier doskonale wie, że nie ma zgody na Brexit bez umowy, nie ma na to zgody większości obywateli tego kraju i nie ma na to zgody większości tej Izby. Wyjściem z UE bez umowy macie zamiar rzucić nas w ramiona Trumpa.
Media grzmiały o potencjalnych brakach leków, świeżej żywności, części samochodowych. "Business Insider" informował na przykład, że urzędnicy państwowi dodali jaja w stanie płynnym do wykazu żywności, której może brakować z powodu nowych kontroli granicznych.
Johnson twierdził jednak, że braki towarów są mało prawdopodobne.
Ale nie chodzi tylko o Wielką Brytanię. “Konsekwencje Brexitu bez umowy odczuwalne będą we wszystkich krajach członkowskich, w tym w Hiszpanii, gdzie należy się spodziewać likwidacji ponad 70 tys. miejsc pracy" – podał hiszpański dziennik ABC. Jak cytuje go DGP, jednym z "najbardziej dotkniętych państw będzie też Polska, w której może zniknąć blisko 123 tys. miejsc pracy".
5. Po co przedterminowe wybory
Mają pomóc wyjść z impasu. Zacytujmy premiera. Tak mówił, zanim jego wniosek został odrzucony przez Izbę Gmin:
– Uważam, że we wtorek 15 października powinny odbyć się wybory. Wyborcy muszą zdecydować, kto pojedzie do Brukseli 17 października – ja czy Jeremy Corbyn. On będzie błagał o przedłużenie Brexitu, zgodzi się na wszystko. Jeśli ja pojadę do Brukseli, będę starał się negocjować umowę. Ale jeśli Unia nie będzie chciała osiągnąć kompromisu, bez względu na okoliczności, Wielka Brytania opuści UE 31 października.
Po odrzuceniu wniosku pojawiły się informacje, że Johnson nadal będzie forsował wcześniejsze wybory w październiku, a odpowiedni wniosek ma być złożony w poniedziałek – ostatniego dnia przez zawieszeniem parlamentu na 5 tygodni.
"Premier nie chciałby jednak przedłużenia Brexitu, ponieważ byłoby ono sprzeczne z jego wcześniejszymi obietnicami – próbuje więc przekonać deputowanych do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych" – pisze "Polish Express".
Przemawiając w czwartek w West Yorkshire Johnson mówił zaś, że "jeśli UK miałaby pozostać w obrębie UE na kolejnych kilka miesięcy, to powinni o tym zdecydować ludzie w wyborach powszechnych".
Jędrzej Bielecki, były wieloletni korespondent "Rz" w Brukseli, analizuje, że Johnson ma szanse, by wygrać te wybory – konserwatyści przodują dziś w sondażach, mogą tez przyciągnąć wyborców Partii Brexitu Nigela Farage’a.
Wniosek o wcześniejsze wybory musi poprzeć 2/3 Izby Gmin. Lider Partii Pracy Jeremy Corbyn wcześniej zapowiadał, że poprze wniosek, ale dopiero po zakończeniu procedowania ustawy.
6. Czy twardy Brexit został ostatecznie zablokowany
Nie. Procedowanie ustawy, która go blokuje, jeszcze się nie zakończyło.
7. Co dalej z ustawą blokującą twardy Brexit?
"No-deal", zwana ustawą Benna (Hillary Benn, jej autor), trafi teraz do Izby Lordów. Potem będzie czekać na podpis królowej. Pojawiły się głosy, że procedowanie jej w Izbie Lordów może być opóźniane przed zawieszeniem prac parlamentu 9 września.
Jednak Lord Henry Ashton zapowiedział 5 września, że ustawa nie zostanie zablokowana przez jego izbę, a prace nad nią zostaną zakończone do godz. 18.00 czasu polskiego w piątek.
"Lord Ashton dodał, że uzyskał zapewnienie głównego whipa torysów w Izbie Gmin, że niższa izba parlamentu rozpatrzy poprawki lordów w poniedziałek, a rząd chce, aby ustawa była tego dnia gotowa na "królewską akceptację" – pisze "RZ".
To zaś oznacza, że ustawa może być przyjęta przed zawieszeniem parlamentu 9 września.
8. Oczekiwanie na poniedziałek 9 września
Nie tylko chodzi o "no deal". Wtedy może się również okazać, że parlament przegłosuje przedterminowe wybory. Zacytujmy polonijny portal "Polish Express", który przewiduje dwa scenariusze: "Jeśli posłom nie uda się mimo wszelkich starań ostatecznie zablokować twardego Brexitu, wtedy wybory najprawdopodobniej nie odbędą się przed 31 października. Ale jeśli posłowie zabezpieczą kraj przed możliwością braku umowy brexitowej bez zgody parlamentu, wtedy Partia Pracy mogłaby zmienić front i zaryzykować wybory jeszcze w październiku".
9. Krótka historia Brexitu
W 2013 roku ówczesny premier i przywódca Partii Konserwatywnej zapowiedział referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w UE. Referendum odbyło się w 2016 roku, frekwencja wyniosła 72 proc. Prawie 52 proc. Brytyjczyków opowiedziało się za opuszczeniem Unii.
Była premier Theresa May rozpoczęła negocjacje z UE na temat umowy i warunków wyjścia z UE. 14 listopada 2018 roku ogłosiła, że jej rząd przyjął projekt porozumienia z Brukselą. Mówiła, że to najlepszy projekt, "jaki można było wynegocjować".
Ale już w styczniu 2019 roku Izba Gmin odrzuciła wniosek o skierowanie umowy do prac parlamentarnych. Od tamtej pory trwa maraton zawirowań w brytyjskim parlamencie, który doprowadził też do ustąpienia Theresy May ze stanowiska. Jej następca od początku zapowiadał renegocjację warunków Brexitu oraz wyprowadzenie kraju z UE z umową lub bez.
"Backstop – Rozwiązanie, które pozwala uniknąć powrotu „twardej granicy” dzielącej Irlandię poprzez tymczasowe pozostanie Irlandii Północnej w unii celnej z UE. W praktyce oznacza to pozostanie całej Wielkiej Brytanii w unii celne". Czytaj więcej
Artur Bartkiewicz
"Rzeczpospolita"
"W praktyce oznaczałoby to, że Londyn, nie mając już wpływu na regulacje dotyczące jednolitego rynku i polityki celnej UE, byłby nimi trwale związany". Czytaj więcej
Business Insider
"Z analiz branżowych wynika, iż w scenariuszu brexitu bez porozumienia rząd spodziewał się, że nawet 60 proc. ciężarówek nie będzie miało odpowiedniej dokumentacji do przemieszczania się między Calais a Dover, a niektóre ciężarówki mogą czekać do dwóch dni przed przekroczeniem kanału La Manche". Czytaj więcej
Jędrzej Bielecki
"Rzeczpospolita"
"Johnson ma spore szanse wygrać przedterminowe wybory, a nawet uzyskać samodzielną większość, która pozwoli mu wyprowadzić kraj z Unii. A takie głosowanie nastąpi wcześniej niż później, skoro obecny rząd, jak wiemy, nie ma większości". Czytaj więcej
Polish Express
"Jeśli posłowie zdążą do poniedziałku, wtedy projekt blokujący ‘no deal’ stanie się prawem, co oznacza, że rząd będzie musiał poprosić UE o opóźnienie Brexitu przynajmniej do 31 stycznia 2020 roku". Czytaj więcej