Jeśli kiedykolwiek zdarzyło ci się zabrnąć w ciemne zakamarki internetu, to mogłeś natknąć się na Jasną Stronę Mocy. Na czele organizacji stoi przypominający czarodzieja Gandalfa, Sanjaya. Uważa się za Króla Lehji i wierzy we wszystkie powszechne teorie spiskowe - od masonów, przez reptilian, po big pharmę i chemtrails. I rzecz jasna płaską Ziemię. Internauci go uwielbiają, a nie wszyscy robią to ironicznie.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Sanjaya funkcjonuje w sieci od kilku lat, a filmiki z nim w roli głównej (łącznie powstało ich ponad 1000!) można znaleźć na Facebooku, Wykopie, CDA czy Joe Monsterze. W szerszej świadomości zaistniał za sprawą youtubera z kanału SciFun, który demaskując płaskoziemców, powołał się na jednego z ich guru - czyli właśnie Króla Lehji. Oczywiście Sanjaya nazwał potem youtubera - illuminatim.
– Ziemia jest płaska, zawsze była. Na heliocentryzmie oszuści zarabiają ogromne ilości pieniędzy, tworząc bajeczki na temat lotów w kosmos. Kosmonauci to aktorzy. Nikt z ludzi nie był na księżycu. Bez żadnej aparatury, proste zjawiska w przyrodzie pokazują, że heliocentryzm to oszustwo tylko wystarczy trochę pomyśleć. Ludzie zostali oszukani we wszystkich ważnych rzeczach, a my przywracamy im ich właściwy porządek – mówi w rozmowie z naTemat Sanjaya, król Lehji. Zacznijmy jednak od początku...
Uniwersum teorii spiskowych
Jasna Strona Mocy jest organizacją nieformalną. Nazwa wskazuje kierunki działania. – Ciemne Siły ściemniają, a my wyjaśniamy. Toczy się odwieczna wojna ciemności z jasnością. Życie to walka, a do odważnych świat należy – wyjaśnia mój rozmówca.
– Jeśli ktoś nie zna Praw Życia, może nas utożsamiać z religią czy sektą, bo poruszamy tematy duchowości: sensu życia. Od typowych sekt i ezoteryki bardzo się różnimy. One nie mają rzetelnej wiedzy o życiu, łatwo do nich wejść ale bardzo trudno wyjść. U nas jest odwrotnie. Uczmy o Prawach Życia, wymagamy godnego postępowania, trudno się do nas dostać, ale za to bardzo łatwo jest zostać usuniętym, zależy nam na wysokiej jakości – wyjaśnia Sanjaya..
Fanpage JSM na Facebooku zgromadził 25 tysięcy osób, a oficjalna strona organizacji odnotowała już ponad 3 mln odwiedzin.
Czego tam nie znajdziemy...
Oprócz wyjaśniania i kultywowania popularnych teorii spiskowych, są też perełki nieobecne w głównym nurcie. Wystarczy chwila, by pomyśleć, że naprawdę żyjemy w matrixie kontrolowanym nie tylko przez wielkie korporacje, ale i jaszczuroludzi. JSM nie neguje Jezusa. Według nich to reptilianin, człowiek-jaszczur stworzony przez gady.
"Jest fikcją, matrycą reptiliańską bo jego nie było ale to w tym momencie nie ma znaczenia. On żyje w umysłach ludzi. A my żyjemy w wielkim Logosie, który tutaj jest umysłem, więc to działa. Reptylianie stworzyli taką ściemę i mają z tego korzyści. Dowodów na to, że za Jezusem stoją repti, czyli reptylianie jest wiele. Zacznijmy od pierwszego" – wyjaśnia Sanjaya na stronie.
Jakie ma na to dowody? W symbolice wszystkich religii występują gady, ewangelie są fikcją literacką, a reptilianie słyną z picia krwi. Tak więc suma summarum - czcząc Jezusa, czcimy reptilian reprezentujących Czarną Stronę Mocy. W sumie logiczne.
Mniej oczywistych rewelacji Jasnej Strony Mocy jest więcej. Np. "kibice to ostatnia siła, która może nas obronić Polska ciągle pod okupacją". Zachęca też do abstynencji seksualnej, bo "w naszym ciele jest reaktor jądrowy", czyli jądra, "które dają nam energię na myślenie i kreatywność".
Wisienką na torcie (a w ich mniemaniu największym sukcesem) jest film, w którym są dowody na to, że Paweł Adamowicz... żyje. Nagranie zostało usunięte, ale sam pamiętam, że trafił na youtube'ową kartę "na czasie".
– To był teatr, zabójstwa nie było – twierdzi Sanjaya. – Za zdemaskowanie tego kłamstwa, YouTube i Facebook pousuwał nam nasze filmy, a nawet usunięto nam kanały i serwery, takie jak: Vimeo, Dailymotion, MEGA i oskarżyli nas o mowę nienawiści, to tylko był dowód jaki celny strzał wykonaliśmy – dodaje.
To nie do końca prawda, bo na stronie jest straszenie m.in. iluminati. Oprócz tego, na liście wrogów JSM (i to wymienionych z nazwiska, choć pewnie sami zainteresowani o tym nie wiedzą) są m.in. Andrzej Duda, Jurek Owsiak, Mariusz Max-Kolonko, Antoni Macierewicz, Lech Wałęsa, Jarosław Kaczyński, Donald Tusk i nawet Jerzy Zięba. Generalnie każdy, kto jest po "ciemnej stronie mocy", jest "agentem".
"Wytykanie wielu wymienionym Agentom dużego brzucha, czy też piętnowanie mięsożerstwa lub ich katolicyzmu powoduje, że mamy tu do czynienia nie tyle z wysokiego lotu kabaretem, co ze zwykłym cyrkiem. Nazywanie ludzi AGENTAMI tylko dlatego, że wyznają jakąś religię i ją promują to moim zdaniem przesada, niski chwyt scenariuszowy" - czytamy na blogu Czesława Białczyńskiego.
Sanjaya - król Lehji, który pije wodę plazmowaną
Oficjalnie JSM powstało 15 lipca 2016 roku. Jednak początki organizacji sięgają 5 lat wstecz, kiedy ich działalność nazywała się San Ultra Run i poruszali tematy takie jak: zdrowy styl życia i bieganie.
I właśnie promocja zdrowego stylu życia, w tym wegetarianizmu, czy abstynencji, to prawdopodobnie jedyne pozytywne rzeczy, które rozpowszechnia Jasna Strona. Sam Sanjaya Jaraszek ma juz na karku 60 lat i wciąż jest w świetnej formie fizycznej. Jest ultramaratończykiem. Np. w 2013 roku zajął 6. miejsce w kraju w biegu 24-godzinnym, a w 2016 - 18 miejsce.
Oprócz tego Sanjaya zapewnia, że oprócz bycia sportowcem, prorokiem, wojownikiem, wodzem, mistykiem, psychologiem, teologiem i znawcą Praw Życia, jest magistrem, inżynierem, muzykiem, wegetarianinem, zielarzem, a zawodowo pracował jako ogrodnik.
A przede wszystkim jest królem Lehji.
– Zostałem oficjalnie koronowany na Króla Lehji, w lutym 2018 w Skorochowie, na wiecu słowiańskim, było 90 ludzi, wszyscy zaakceptowali, koronacja jest ważna – przyznaje. – Tam gdzie są nasi ludzie, tam jest nasza Lehja. Mamy swój symbol, mamy swoje prawa, zwyczaje, chodź żyjemy w tym systemie, tworzymy swoje królestwo, korzystając wiedzy na temat Praw Życia. Nie jesteśmy tzw. antysystemowcami, buntownikami. Mamy cel i do niego dążymy – wyjaśnia.
Organizacja cały czas się rozwija. – Najbardziej aktywnych jest ok. 30 osób. Są to Hetmani, Posłańcy, Asystenci. Ta liczba rośnie. Budujemy życie według hierarchii, bo życie jest hierarchiczne. Nas regularnie ogląda kilkadziesiąt tysięcy ludzi w Polsce i zagranicą. Mamy też kontakty z Polonią: Anglia, Australia, Niemcy, USA, Kanada – wylicza Sanjaya.
– Nasi ludzie regularnie robią akcję ulotkowe, na ulicach dużych miast i mówią też przez megafon, takie hasła jak: "Polska pod okupacją Watykanu", "Jezus to fikcja", "Ziemia jest płaska" itd. My jesteśmy Słowianami, potomkami Lehitów – dodaje.
Nie jest w ogóle zaskoczony popularnością w sieci, ponieważ 27 lat temu "dostał przekaz odnośnie tego co będzie w przyszłości i to się realizuje". Sanjaya ma wzięć udział w dużych zmianach na Ziemi. – To zresztą już widać. Ludzie potrzebują żywej, prawdziwej Idei i prawdziwego, dobrego przykładu i Wodza – wyjaśnia.
Czy Jasna Strona Mocy to sekciarze?
Ruchowi przypina się w internecie łatkę sekty, która łączy popularne teorie spiskowe i modę na słowiańskość, i którą trudną traktować poważnie. Pikanterii dodaje zwłaszcza krążący po sieci opis "zmartwychwstania". Przypomina wręcz genezę nowej religii.
W 1992 roku katoliccy aktywiści parafialnej sekty Radiomaryja z Kazimierza dolnego wtargnęli do ośrodka Ruchu Era Wodnika w Kazimierzu Dolnym i otruli Przywódcę Ruchu Sanjaya Jaraszka zmuszając go przemocą do spożycia toksycznej dawki strychniny, którą w czasach zbrodniczej katolickiej inkwizycji watykańskiego mordowania wszelkich wspólnot religijnych i kościołów powszechnietruto miliony ludzi. Trucizna katolicka, strychnina jak widać ta sama co w średniowieczu, tylko czasy całkiem współczesne i rzekomo demokratyczne. W wyniku otrucia, Sanjaya Jaraszek jak orzekli lekarze cudownie przeżył z łaski Boga New Age, aczkolwiek stracił wzrok na zawsze, za co sekta katolickich morderców nie zapłaciła jeszcze ani odszkodowania ani renty.
Użytkownicy Wykopu na bieżąco komentują poczynania "Gandalfa", fascynują się i zgłębiają tworzone przez niego uniwersum. Zdecydowana większość robi to "dla beki", ale niektórzy zauważają niebezpieczną tendencję wzrostową.
"Młody twór, ale dynamicznie się rozwijający. Zaczęło się od Miłara, później Barmir. Na ostatnim zlocie wewnętrznym już około 10 osób. Powoli Sanjaya przechodzi do ofensywy. Ugruntował sobie pozycję, ułożył dogmaty. Podejrzewam, że niedługo zacznie rozszerzać rekrutację" - napisał niemal rok temu Hand_Solo.
JSM ma zresztą według niego kilkanaście cech typowej sekty: charyzmatyczny przywódca, którego należy słuchać, członkowie posiadają spis zasad i "tajemną" wiedzę, mają szeroką siatka wrogów zewnętrznych, stosują techniki manipulacji itd.
Religia - nieważne w jakiej odmianie - to też opłacalna gałąź gospodarki. Jasna Strona Mocy już od jakiegoś czasu sprzedaje swoje koszulki, co akurat jest czymś naturalnym w internetowych "fanklubach". To jednak nie koniec, Sanjaya kompromituje w swoich filmach branżę ezoteryczną, niesławnego znachora Jerzego Ziębę, a także dystrybuuje wodę plazmowaną. Przypomina to budowanie fundamentów pod typowy alt-medowy biznes.
Reklama.
Król Lehji Sanjaya
Prorok Jasnej Strony Mocy
JSM to szkoła duchowości, nie dla każdego tylko dla najlepszych, którzy zachowali resztki duszy i chcą się uczyć, a nauka nie jest łatwa. Niczego nie obiecujemy po śmierci, tak, jak robią to religie. Wszystkie wartościowe rzeczy mają dziać się za tego naszego życia. Politycy też dużo rzeczy obiecują tak jak religie i słowa nie dotrzymują.
Słowo "sekta" pochodzi od selekcji, my szukamy kontaktu z najlepszymi, więc można powiedzieć, że jesteśmy sektą górno-biegunową, czyli tam gdzie jest światło wiedzy.
Sanjaya
W ciągu paru dni na YT film "Paweł Adamowicz żyje" obejrzało ok. 250 tys. ludzi, potem film został usunięty razem z kanałem. Przyczyniliśmy się do tego, że w mass mediach nie było już żadnych miesięcznic śmierci z Pawłem Adamowiczem, bo sprawę wyciszyli, zbyt dużo ludzi się dowiedziało o tym przekręcie. Wiele naszych filmów jest regularnie usuwanych, bo głosimy prawdę i dajemy ludziom konstruktywne rozwiązania, w przeciwieństwie do wielu tzw. alternatywnych mediów, które straszą iluminatami, satanistami i Żydami.