Poszkodowany przez państwo obywatel często sięga po pomoc dziennikarzy. Dużą popularnością cieszą się zwłaszcza programy interwencyjne. Choć jest ich wiele, żaden na brak tematów nie narzeka.
– Programy interwencyjne są przykładem, że media potrafią spełniać swoją misję. Dają szansę, aby sprawy ludzi bezprawnie zrujnowanych przez państwo, bezpodstawnie oskarżonych, niesłusznie skazanych, ujrzały światło dzienne, a urzędnicy, którzy do tego doprowadzili, zostali publicznie napiętnowani – mówi "Rzeczpospolitej" Marcin Kołodziejczyk, jeden z założycieli i liderów ruchu społecznego Niepokonani 2012. Sam został pokrzywdzony przez państwo. Jego firma zbankrutowała z powodu decyzji urzędu skarbowego. Jego historię pokazał program interwencyjny Polsatu "Państwo w państwie".
Widzowie bardzo często zwracają się z prośbą o pomoc do dziennikarzy programów takich jak "Państwo w państwie" czy emitowana przez TVN "Uwaga". Czasem nawet to, o co walczyli latami, udaje się szybko osiągnąć dzięki interwencji mediów.
Najbardziej znanym i najstarszym programem interwencyjnym jest "Sprawa dla reportera" emitowana przez TVP od niemal 30 lat. Program wciąż ma rzeszę fanów, a prowadząca Elżbieta Jaworowicz wygrywa rankingi rozpoznawalności wśród dziennikarzy.
– Dopóki będzie tak, że państwo jest wrogie względem obywateli, dopóty my będziemy mieć pełne ręce roboty. A jest tak, że państwo i jego aparat coraz bardziej alienują się od zwykłego, szarego obywatela, który jest pozostawiony sam sobie – mówi Jaworowicz.
Zdaniem prof. Jacka Dąbały, medioznawcy z KUL, programy interwencyjne, mimo iż bywają populistyczne, pełnią bardzo ważną społecznie funkcję. – Zwiększają zaufanie i wiarę ludzi w media i dziennikarzy, co przekłada się na całą branżę. Są potrzebne i nie powinno się ich lekceważyć – stwierdza prof. Dąbała.