Największy rozdźwięk budzi pełniona funkcja jednego z najważniejszych polityków PiS i wymowa "Superwizjera", który pokazuje ujęcia z wnętrza pensjonatu przypominające kadry z filmu gangsterskiego. A mamy do czynienia z Marianem Banasiem, byłym ministrem finansów w rządzie Mateusza Morawieckiego i obecnym szefem Najwyższej Izby Kontroli.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
O tym, że Marian Banaś miał zarabiać na pokojach dla godziny, było już w krótkiej zapowiedzi programu. Mogliśmy się z niej wręcz dowiedzieć, że obecny prezes NIK jest – według dziennikarzy "Superwizjera" – powiązany z gangiem sutenerów. O szczegółach mieliśmy dowiedzieć się z programu w TVN24.
Ile czasu? Godzinka? 60 zł. Tak zaczyna się reportaż "Superwizjera". Dziennikarze "Superwizjera" podali się za klientów pensjonatu i weszli do jednego z pokojów w kamienicy.
Mówi się, że w PiS-ie ma przydomek "Pancerny Marian". Portal WP podał, że oświadczenia majątkowe sprawdza CBA. Powodem miała być kamienica, którą wynajmował pod usługi hotelowe. Mimo to został wybrany na stanowisko szefa NIK, na której czele powinien stać człowiek krystalicznie uczciwy. Banaś nie chciał o tym rozmawiać z reporterami TVN. – Nie mam potrzeby z panem rozmawiać – odpowiedział ówczesny minister finansów.
Do dokumentów wpisał dwa domy oraz trzy mieszkania. Tymczasem okazało się, że w niewielkim pensjonacie na krakowskim Podgórzu wynajmowane były pokoje na godziny. Wnętrze pokoju potwierdzało domysły dziennikarzy. Wewnątrz oprócz wielkiego łóżka były ściany wyłożone lustrami. Recepcjonistka nie zaksięgowała wizyty, nie było paragonów. Czy niewydanie paragonu było zgodne z prawem? Za to grozi odpowiedzialność karno-skarbowa. Według zapisów księgi wieczystej, to Marian Banaś jest właścicielem kamienicy. Chciał ją sprzedać, ale nigdy do tego nie doszło.
Dziennikarze TVN24 spotkali w kamienicy braci K., znanych przestępców, którzy prowadzili agencje towarzyskie. Brali już udział w krwawych wydarzeniach. Za pobicie policjanta obaj bracia zostali skazani przez krakowski sąd. Zdaniem dziennikarzy, Mariana Banasia wiążą niejasne powiązania z jednym z bandytów. Jeden z mężczyzn zachowywał się tak, jakby był szefem pensjonatu.
Kamienica w 2016 r. stała się zabezpieczeniem spłaty kredytu bankowego w wysokości 2,5 mln zł. Kredytu udzielił Bank Ochrony Środowiska. Dlaczego pełniąc tak ważną funkcję rządową Banaś nie ujawnił informacji o zobowiązaniach? O okolicznościach kredytu bankowego dziennikarze TVN próbowali rozmawiać z synem Jakubem Banasiem. Nie chciał rozmawiać, jego zdaniem pytania naruszały dobra osobiste.