Zamiast sceny – Facebook. Zamiast didaskaliów – JPGi i nagrania audio-wideo. Zamiast gry aktorskiej – awatary i stukanie w klawiaturę. Awangardowe formy przedstawień teatralnych już dawno wkroczyły do Internetu. Czy Internet to odpowiednie miejsce na kulturę wysoką?
12 000 zaproszonych osób niecierpliwie czeka na start. Ktoś zajmuje miejsce w przytulnej sali w Bawarii, ktoś inny właśnie zasiada przed sceną w luksusowej, frankfurckiej willi. Nieco spóźniona Sophie w biegu do sali widowiskowej zdążyła jeszcze upomnieć hałasujących widzów: „Spokój! Zaczynamy!”. Zdążyła przez rozpoczęciem, zasiadła. Rozpoczyna się przedstawienie.
Tak zaczęła się pierwsza w historii sztuka teatralna 2.0. Jej inicjatorem i organizatorem stał się niemiecki Teatr Maxima Gorki.
Tym samym "Effi Briest", klasyczna powieść Theodora Fontane z XIX wieku, przeszła do historii. Wszystko to za sprawą niemieckiej reżyserki Jorinde Dröse, która postanowiła w nietypowy sposób wypromować teatralną adaptację wspomnianej powieści. Reżyserka, wspierana przez firmę reklamową Jung von Matt/Spree, postanowiła zachęcić Niemców na przyjście do Teatru Maxima Gorki poprzez… wystawienie tej sztuki na Facebooku.
W trakcie przedstawienia odbiorcy byli angażowani w interakcję z wirtualnymi odpowiednikami aktorów. Widzowie mogli m.in. głosować na najładniejszą sukienkę ślubną poprzez Facebookową ankietę lub podpowiadać głównemu bohaterowi w komentarzach jak poprawnie sformułować list miłosny.
Efektów akcji promocyjnej tej sztuki mogłaby sobie życzyć każda agencja reklamowa i każdy reżyser w Europie.
Sztuka "Effi Briest 2.0" zgromadziła ponad 12 000 grono odbiorców, którzy potwierdzili chęć udziału w wydarzeniu na Facebooku, oraz wielu niezliczonych widzów, którzy dołączyli w ostatniej chwili bez wcześniejszej rejestracji. O sztuce pisały wiodące niemieckie tytuły, spośród których wszystkie nastawione były pozytywnie. W związku z takim zainteresowaniem rzecznik teatru zapowiedziała, że planowane są kolejne sztuki teatralne wystawione na Facebooku.
To Tweet or not to Tweet?
Szekspirowi nawet nie śniło się, że postulowane przez niego zerwanie z zasadą trzech jedności – czasu, miejsca i akcji – oraz lekceważenie zasady decorum w XXI wieku będzie można potraktować tak dosłownie! Aktorzy Royal Shakespeare Company udowodnili, że uniwersalne sztuki szekspirowskie da się przystosować do współczesnych realiów. 10 kwietnia 2010 wystartowała pierwsza sztuka teatralna na Tweeterze – „Such a Tweet Sorrow”, będąca współczesną adaptacją „Romea i Julii”.
Przedstawienie zaczęło się od udostępnienia przez Julię Capuleti – a konkretnie przez aktorkę teatralną, która na pięć tygodni wcieliła się w rolę Julii i na Tweeterze relacjonowała swoje uczucia – powitalnego filmu wideo
Po tym zdarzeniu, aktorzy wcielający się w główne postaci utworu umieścili przez pięć tygodni na stronie głównej projektu 4 000 tweetnięć, pełniących rolę pamiętnika uwieczniającego opis ich codziennych zajęć, zgryzot i miłosnych uniesień.
Z klasycznych zasad teatralnych sztuka wierna była jedynie jedności czasu, choć nieporównywalnie do przedstawień z poprzednich wieków – dzięki Internetowi akcja dramatu nie musiała zamknąć się w kilku godzinach, by nie znudzić siedzącego na sali odbiorcy, a rozgrywała się w czasie rzeczywistym przez wspomniane pięć tygodni. Wątpliwości może budzić jednak bardzo dosłowne potraktowanie odrzucenia zasady decorum i wprowadzenie języka potocznego, które prezentowało się mniej więcej tak:
Mimo dość swobodnego potraktowania sztuki Szekspira, Tweeterowa adaptacja spotkała się z dużym zainteresowaniem odbiorców i przychylnością mediów - o przedstawieniu pisał m.in. „The Guardian” oraz „The Telegraph”.
Polska: pierwszy w świecie teatr internetowy
Potencjał drzemiący w portalach społecznościowych zauważono również w Polsce. Jego marketingową moc postanowił wykorzystać warszawski Teatr Polonia, decydując się na promocję spektaklu „Ojciec Bóg” tylko i wyłącznie za pomocą Facebooka. Nowatorska strategia promocji polegała na stworzeniu profilu Ojca Boga na Facebooku. Ojciec Bóg dzielił się tam swoimi rozterkami związanymi z nadchodzącymi 25 grudnia narodzinami jego syna. Zaintrygowani Internauci masowo stawali się fanami profilu, doceniając humor i kunszt wypowiadanych przez Ojca Boga opinii:
Akcja zaowocowała ponad 15 tysiącami wiernych fanów, spośród których znacząca ilość odwiedziła teatr i polecała sztukę kolejnym odbiorcom. Teatr Polonia nie po raz pierwszy udowodnił swoją innowacyjność – to z jego udziałem 24 października 2011 odbyła się pierwsza w Polsce transmisja przedstawienia teatralnego online. „Boska” (Boska) była równocześnie rozgrywana na deskach teatru, transmitowana w TVP 1 oraz w Internecie. Na ekranach komputera sztuka została wyświetlona aż 118 000 razy! Po „Boskiej” Teatr Telewizji kontynuował pasmo sukcesów, emitując „Skarpetki, opus 124” (sztuka Teatru Współczesnego), Szkoła żon” (sztuka Teatru Polskiego) i „Daily Soup” (sztuka Teatru Narodowego).
Trudno dziwić się tak wysokiej, wirtualnej frekwencji we wszystkich przypadkach – przedstawienia dostępne były za darmo z każdego zakątka Polski. Możliwość obserwowania gry aktorskiej otrzymały osoby, które dotąd miały ograniczony – geograficznie bądź finansowo – dostęp do przedstawień teatralnych.
Być może w tym właśnie czynniku sukces upatrują twórcy pierwszego na świecie, polskiego teatru internetowego NetTheatre, emitującego swoje sztuki odgrywane na żywo na stronie internetowej. Swoją pierwszą sztukę online wystawili już w 2007 roku, aktualnie szukają jednak sponsora projektu.
Choć wirtualne kina, muzea, koncerty transmitowane online czy wirtualne galerie sztuki nie są żadnym novum, co więcej – ich powstawanie jest chętnie dotowane przez środki rządowe bądź unijne – o tyle obecność teatru w sieci może być traktowana jako dewaluacja tej konkretnej instytucji. Teatralna atmosfera, jego magia i wzniosły charakter zdają się nie przystawać do realiów Internetu, który kojarzony jest z chłamem, prostactwem, niską jakością i masówką. Niemniej to właśnie tam gromadzą się codziennie miliony młodych ludzi, którzy wbrew opiniom spragnieni są kultury i nowych doświadczeń.
Skoro teatr dawno już wykroczył z zamkniętych ścian do mediów masowych (Teatr Telewizji, słuchowiska radiowe) i spotkał się z aprobatą, to czemu nie miałby wkroczyć do Internetu? Paweł Passini trafnie podsumował to zjawisko w jednym z wywiadów dla radiowej Trójki: „Internet to dodatkowa loża”. Pierwsi odważni reżyserzy postawili już się na nią otworzyć.