Aktor, reżyser, scenarzysta. Wielki indywidualista, który wzbudza skrajne emocje. „Dziewczyna z szafy” – jego debiut kinowy na początku września będzie miał swoją międzynarodową premierę na festiwalu "Młodzi i Film" w Koszalinie.
Czy z offa da się żyć? Był taki radosny, krótki okres, kiedy żyłem z nagród. Także czasem tantiemy za emisje w TV bywają dość atrakcyjne, niemniej z "offu" żyć się nie da.
Zarabiasz na komercji, a robisz rzeczy nie dość, że ambitne, to jeszcze alternatywne, nie wchodzące w większości do mainstreamu. Jak to łączysz? Nie burzy Ci się w jakiś sposób perspektywa patrzenia na jeden bądź drugi świat? Wszystko co robię podporządkowane jest jednemu celowi. Robić własne, duże filmy, znane na całym Świecie. Zdaje sobie sprawę, że to może teraz budzić u wielu uśmiech politowania. To długa droga, a ta "dwubiegunowość", jest póki co niezbędna i oczywista, podporządkowana wielkiemu planowi, więc nie jest dla mnie nieznośna.
Pocieszające jest też, że zaczyna się ta droga zmieniać z lokalnej na krajową, a niebawem, mam nadzieję, zjazd na autostradę.
Czytałem, że chciałeś być gwiazdą rocka. Dlaczego nie wyszło i czy działasz coś muzycznie? No cóż, nie umiem śpiewać, nie jestem uzdolniony muzycznie, więc ten plan kiedy miałem lat dwadzieścia, nie miał prawa się ziścić. Ale muzyka wciąż mnie bardzo silnie inspiruje i uruchamia mi w głowie obrazy, często całe sceny. Ubolewam, że nie mogę wykorzystywać w filmach swojej ulubionej muzyki, gdyż prawa są kosmicznie drogie, ale na szczęście i w Polsce są bardzo zdolni muzycy.
Role, w które się wcielasz są psychopatyczne, hipnotyzujące, a zarazem lekko niepokojące - przynajmniej dla mnie. Skąd taki dobór? Jestem aktorem-amatorem, więc siłą rzeczy gram po warunkach. Z moją fizis łatwiej udawać durnia, czy psychopatę, niż amanta, czy genialnego naukowca. Poza tym od kiedy zapragnąłem być profesjonalnym filmowcem, z szacunku do prawdziwych aktorów i aktorstwa, udzielam się przed kamerą wyjątkwo rzadko.
Od wielu lat współpracujesz z Filipem Zawadą (Filipem Itoito) - zarówno jeśli chodzi o film jak i fotografię. Przywiązujesz się do ludzi? Do wyjątkowych ludzi na pewno, a Filip należy do wyjątkowo dobrych, mądrych i zdolnych ludzi. To wielkie szczęście przyjaźnić się z takim człowiekiem, jak i współpracować. Nie wiele osób mogę nazwać przyjacielem, bo mam osobliwy dystans do ludzi, potrzebuje więcej czasu, by ich pokochać... Może za dużo naczytałem się o holocauście i tajnych stowarzyszeniach..
Komentarz na forum: "zmieniają imię i nazwisko, mają coś z głową. Jeszcze rozumiem, gdyby się nazywał Adolf Hitler albo Alojzy Fiut.", a dalej jakieś przedziwne epitety. Dlaczego zmieniłeś imię i nazwisko? Jak ludzie to odbierają? Od dziecka czuję, że tu nie pasuję. Podejrzewam, że tak ma pewnie każdy wrażliwy człowiek. Zrobiłem to, żeby się wyróżnić, żeby zamanifestować swoją odrębność, ale też uważam, że człowiek, który pracuje nad sobą i dąży do doskonalszego siebie, ma prawo przybrać sobie takie imię i nazwisko, z którym się lepiej czuje i które lepiej oddaje jego postać. Poza tym "w branży rozrywkowej" dobrze mieć dobrze brzmiące imię, jak neon, jak szyld, jak logo, jak "trade mark" po prostu. Dla mnie to normalne, oczywiste, ale w kraju wróbli, kanarek nie ma lekko, na szczeście ten ostatni, ultra katolicki bastion powoli zmienia się na lepsze.
Jak właściwie reagujesz na opinie o Tobie, które są skrajne - z jednej strony totalne uwielbienie i zachwyt, a z drugiej reakcje, że jesteś beztalenciem i lecisz tylko na kasę w dużych korporacjach. Opinie na mój temat ludzi mi bliskich, albo ludzi których cenię zawodowo i są autorytetami w profesji, którą wybrałem, są dla mnie ważne i z pokorą się w nie wsłuchuje. Ale nie poświęcam zbyt wiele atencji anonimowym krytykom mojej osoby.
Twój nowy film jest opowieścią o trójce zupełnie różnych młodych osób, które łączy samotność, a więzi między nimi z czasem się zacieśniają. Skąd pomysł na film? Można dopatrywać się w nim elementów autobiograficznych? "Dziewczyna z szafy" to klasyczny przykład kina autorskiego. Powsadzałem w postacie głównych bohaterów swoje cechy. Oczywiście nie jestem dziewczyną i nie przesiaduję w szafie, ale bywa nie rzadko, że zamykam się w domu i nie otwieram nikomu. Wierzę też, podobnie jak bohaterka, w światy równoległe. A i jak jeden z bohaterów, często gadam bez sensu i puszczam nie śmieszne żarty, myśląc naiwnie, że zrobię tym wrażenie na jakiejś dziewczynie. Jestem wdzięczny losowi, że mogę się państwu przedstawić tym filmem.
Aktorzy z "Dziewczyny z szafy" nie są super gwiazdami z pierwszej czy chociażby drugiej strony portali plotkarskich. Nie boisz się, że nie zaistniejesz w komercyjnych mediach, więc Twój film będzie klapą finansową? Rzeczy o które pytasz są poza kręgiem moich zainteresowań.
Co chcesz robić za dziesięć lat? Pytam, bo wydaje mi się, że stoisz na pograniczu sztuki i komercji. Czy przejdziesz w końcu na którąś stronę mocy? Za dziesięć lat będę sławnym i bogatym reżyserem kina autorskiego, który chętnie romansuje z komercją, żeby wciągać kokainę z płaskich brzuchów modelek, na jachtach Morza Śródziemnego...