Pokojowy II Marsz Równości w Lublinie zakłócili kontrmanifestanci reprezentujący prawicę. Zaczęli szarpać się w policją, więc wobec kilku agresywnych osób użyto gazu łzawiącego i armatek wodnych. Są zatrzymania.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Kontrmanifestanci (wśród nich byli działacze Młodzieży Wszechpolskiej i kibice Motoru) przepychali się z mundurowymi ze znaną przyśpiewką na ustach: "Zawsze i wszędzie, policja j***na będzie".
Narodowcom nie udało się zablokować marszu LGBT. Policjanci zepchnęli ich na bok. W ruch poszły petardy, gaz, a także armatki z wodą.
"Dziennik Wschodni" podaje, że jeden z kontrmanifestujących miał rzucić puszką z napojem w reporterkę relacjonującą wydarzenie. Miała ona zostać zraniona głowę.
W Lublinie rozprowadzano też ulotki ostrzegające przez "tęczową zarazą" i "oswajaniem". Na jednej z ulotek, przypominającej nekrolog, straszono tym, że agresywni są... ludzie LGBT.
Media podają, że zatrzymano nacjonalistów próbujących przemocą zablokować II Marsz Równości. "Co jakiś czas policjanci powalają na ziemię i zatrzymuje kogoś z przeciwników marszu" – informuje "Kurier Lubelski".
Marsz zakończył się kilka minut po godzinie 16. Jak czytamy w "Dzienniku Wschodnim", funkcjonariusze policji zatrzymali kilkadziesiąt osób.
– Podejmowane działania były adekwatne do skali i rodzaju zagrożenia. Ponad 30 osób uczestniczących w nielegalnym zbiegowisku już zostało zatrzymanych - informuje komisarz Kamil Gołębiowski z KMP Lublin.