
Zdarza się, że premier zamienia jego życie w piekło. Ich rozmowa sprawia, że twarz Arabskiego robi się blada. Po katastrofie smoleńskiej to jemu prokuratora chciała postawić zarzuty. Choć nie ma lekkiego życia, Tomasz Arabski jest w państwie "drugi po Tusku" – czytamy w najnowszym "Newsweeku".
Minister potrafi wezwać urzędnika, po godzinie wyjrzeć z gabinetu i zapytać: „Dlaczego wysiaduje pan u mnie pod drzwiami? Proszę wracać do pracy".
Arab jest bardzo przejęty swoimi relacjami z Tuskiem. Wystarczy, że Donald z niego zażartuje, a on od razu się zacina. Milknie, robi się smutny. Byłem kiedyś świadkiem ich rozmowy telefonicznej. Patrzę, a Tomek nagle blednie i robi się malutki.
O tym jak Tomasz Arabski budował swoją pozycję u boku Donalda Tuska można przeczytać w najnowszym Newsweeku.


