Boris Johnson prowadzi swoją "ofensywę uroku", próbując przekonać Izbę Gmin do alternatywnej umowy brexitowej. Jak podaje Bloomberg, udało mu się zdobyć wsparcie posłów z Partii Konserwatywnej. Do 18 października brytyjski premier musi jeszcze przekonać Unię Europejską. Sądząc po czwartkowej wypowiedzi Donalda Tuska, nie będzie to proste zadanie.
Kwestia backstopu – rozwiązania sytuacji na granicy między należącą do Zjednoczonego Królestwa Irlandią Północną a Irlandią pozostającą w UE po brexicie – to główny punkt w alternatywnej umowie brexitowej Borisa Johnsona. 2 października brytyjski premier przesłał do Komisji Europejskiej swoje propozycje zmian.
Premier Irlandii Leo Vardakar nie jest przekonany do pomysłów Johnsona. Donald Tusk potwierdził natomiast w czwartkowym tweecie, że UE będzie dalej wspierała Irlandię.
"Miałem dziś dwie rozmowy telefoniczne na temat brexitu, pierwszą z Dublinem, drugą z Londynem. W pełni popieramy Irlandię. Moja wiadomość do Borisa Johnsona jest taka: Pozostajemy otwarci, ale nadal nieprzekonani" – napisał szef Rady Europejskiej.
Oświadczenie European Parliament’s Brexit Steering Group - BSG – komisji zajmującej się w PE kwestią wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej – również nie zapowiada korzystnej dla Johnsona sytuacji. Brytyjski premier ma czas do 18 października, by się dogadać z przedstawicielami UE. W przeciwnym razie zostanie mu twardy brexit 31 października, do którego się zresztą przymierza.
"BSG nie uważa, by propozycje rządu brytyjskiego z 2 października, złożone na ostatnią chwilę, w obecnej formie mogły być podstawą porozumienia, na które Parlament Europejski mógłby wyrazić zgodę" – czytamy.