
– Nie chcę dać satysfakcji przeciwnikom Wielkiej Orkiestry, którzy już świętują i komentują, że "Białystok zmądrzał", bo nie będzie Finału WOŚP – przyznaje w rozmowie z naTemat Magda Łapińska, szefowa białostockiego sztabu Orkiestry. A jednak, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tym razem w stolicy Podlasia Orkiestra Owsiaka nie zagra.
"Wiedzieliśmy, że ten moment kiedyś nadejdzie, ale nie myśleliśmy, że tak szybko... Każdy z nas wkładał w organizację Finału (która zaczynała się już we wrześniu, a kończyła w marcu) nie tylko całe swoje serce, ale i czas pomiędzy uczelnią, pracą i życiem rodzinnym. (...) w tym roku białostocki Sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w składzie Magda Łapińska podejmuje się jedynie próby przeprowadzenia zbiórki na terenie miasta. Liczba wolontariuszy podczas 28. Finału WOŚP zostanie zmniejszona. Nie przewidujemy organizacji koncertu głównego, imprez towarzyszących oraz aukcji" – czytamy w poście.
– Przykro mi się robi, gdy czytam takie komentarze. Bo w ten sposób ludzie nie dostrzegają, w czym naprawdę tkwi problem – mówi w rozmowie z naTemat Magda Łapińska, która przez ostatnie lata organizowała w Białymstoku finały WOŚP.
W dzisiejszych czasach ludzie są raczej nastawieni na to, że "im się należy". Robią coś, kiedy dostają za to dobre wynagrodzenie. A jak nie dostają, to dziękują i idą tam, gdzie oczekiwane pieniądze zarobią.
Tym razem też zaczęli przygotowania we wrześniu i szybko okazało się, że nie da rady. Dlatego szefowa WOŚP nie chciała czekać z tym komunikatem do ostatniej chwili. Owszem, odezwało się wielu hejterów z argumentami tymi samymi, jakich wolontariusze wysłuchują od lat – że wszystko idzie na Woodstock i na ćpanie (o tym jak finansowany jest festiwal, który nosi dziś nazwę Pol'and'Rock, pisaliśmy przed laty). Ale przede wszystkim chodziło o to, by obudzić serca i jeszcze zmobilizować ludzi do udziału.
Od niedzieli wieczór, gdy wrzuciła na Facebooka post, szefowa białostockiego sztabu WOŚP otrzymała multum wiadomości i telefonów ze słowami wsparcia. – Ludzie chcą pomóc, by nie dopuścić do tego, żeby nic u nas się nie działo. Żebyśmy nigdy nie usłyszeli, że Białystok to Polska B czy Polska C, gdzie nawet Finału Wielkiej Orkiestry nie ma – tłumaczy.
Nie chcę dać satysfakcji przeciwnikom Wielkiej Orkiestry, którzy już świętują i komentują, że "Białystok zmądrzał", bo nie będzie Finału WOŚP. Bo to żadna mądrość, raczej głupota. Dlatego wciąż jeszcze wierzę, że coś uda się zorganizować.
Grają po raz 28.
W Białymstoku nie udało się tego tak urządzić - organizatorem był sztab. Wolontariusze przyznają, że mogą liczyć na wsparcie m.in. władz miasta. Także finansowe. – Bo nikt oprócz nas nie robi nic za darmo. Za darmo scena się nie rozstawi, gwiazdy za darmo nie zagrają. Pieniądze na organizację są potrzebne i te pieniądze trzeba skądś znaleźć. A do tego też potrzeba ludzi – tłumaczy szefowa sztabu.
