Jarosław Kaczyński po tym jak postraszył Polaków, że osoby "pracujące dla wrogów PiS są i będą piętnowane", postanowił podsumować film "Pokłosie". Jego opinii nie mógł strawić Maciej Stuhr. Aktor przesłał prezesowi PiS recenzję Olgi Tokarczuk, która wywołała w obozie "dobrej zmiany" niemałe poruszenie.
"Pan Prezes Kaczyński raczył coś wspomnieć o jednym z moich filmów. Ponieważ on i jego nowe elity mają kłopoty z przebrnięciem przez dzieła noblistów, ale za to chętnie czytają moje posty, więc spieszę z pomocą i zacytuję" – napisał na Facebooku Stuhr, po czym przytoczył wypowiedź noblistki na temat filmu.
"Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego, jak kraju który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa , która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników, czy mordercy Żydów. Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy" – zacytował aktor i dodał, że z wielką satysfakcją pójdzie na te wybory.