Stanisław Piotrowicz podsumował swoją działalność w Sejmie VIII kadencji. Polityk PiS w rozmowie z dziennikarzami chwalił się przeprowadzoną reformą sądownictwa. A ponadto wypalił, że ma "piękną przeszłość".
Piotrowicz startował w wyborach parlamentarnych w okręgu nr 22 w Krośnie. Z oficjalnych danych PKW wynika, że polityk PiS uzyskał w sumie 10 293 głosy. Miał piąte miejsce na liście, ale uzyskał dopiero dziewiąty wynik wśród polityków partii Jarosława Kaczyńskiego w tym okręgu. I do Sejmu się nie dostał.
W rozmowie z dziennikarzami w Sejmie Piotrowicz zapewniał, że i tak ma "duże poparcie społeczne. – To była najmocniejsza lista wyborcza. Tam kandydował marszałek, minister, kilku posłów. W czasie, kiedy była kampania wyborcza, ja pracowałem w Warszawie, bo jestem członkiem Krajowej Rady Sądownictwa – mówił.
Polityk wymieniał też swoje zasługi. – Przysłużyłem się Polsce dobrze, przeprowadziłem reformę wymiaru sprawiedliwości. Ludzie to docenili. Inni uzyskali znacznie mniejsze poparcie, a zostali posłami. W moim przypadku to była jedna z najmocniejszych list – stwierdził.
Piotrowicz przyznał, że "po ciężkiej kadencji wypada trochę odpocząć". I bronił błyskawicznego przepychania ustaw przez partię rządzącą. – Procedowanie było sprawne. Nie pozwoliłem na to, by opozycja torpedowała pracę komisji. W tym zakresie wykazałem się skutecznością. Nie pozwoliłem drwić i kpić z komisji i parlamentu – tłumaczył.
Przedstawiciel PiS zaskoczył też odpowiedzią na jedno z pytań dziennikarzy. Chodziło o jego działalność w okresie PRL – Moja przeszłość jest piękna. Żeby niektórzy mogli działać w opozycji i mogli uniknąć odpowiedzialności karnej, potrzebni byli tacy ludzie jak ja – uciął.
Jak powszechnie wiadomo, Stanisław Piotrowicz od 1978 roku do upadku PRL należał do komunistycznej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Mało tego, był członkiem egzekutywy PZPR w Prokuraturze Wojewódzkiej i Rejonowej w Krośnie oraz kierował tam szkoleniem partyjnym.
Piotrowicz nie raz testował wytrzymałość Polaków. Tak było choćby w sytuacji, kiedy publicznie powiedział, że też jest "ofiarą stanu wojennego".