9 września na wszystkich mszach w Polsce księża mają odczytać apel o pojednanie między Polakami i Rosjanami. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski już zapowiada, że tego nie zrobi. I dodaje, że w jego ślady pójdą inni.
"W Kościele szykuje się sabotaż" – pisze dziennikarka "Gazety Wyborczej" Katarzyna Wiśniewska. Przypomina, że biskupi zarządzili, iż 9 września we wszystkich kościołach wierni mają usłyszeć apel o polsko-rosyjskie pojednanie podpisany przez przewodniczącego Episkopatu abp. Józefa Michalika i patriarchę Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Cyryla I.
"Ale nie każdy ksiądz to pokorna owieczka, która da sobie wcisnąć byle dokument do recytowania z ambony. W końcu jak donosił portal niepoprawni.pl, 17 sierpnia (wtedy podpisano apel) był 'dniem hańby polskiego Kościoła'" – pisze Katarzyna Wiśniewska.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski już zapowiedział na blogu, że apelu nie przeczyta, bo "Cyryl I jest osobą skompromitowaną, ściśle powiązaną z carem Putinem". Ks. Isakowicz-Zaleski wieszczy także, że "odczytanie dokumentu spowoduje konflikty i niektórzy wierni mogą w czasie mszy św. po prosty wyjść ze świątyni".
Na koniec dziennikarka pisze, że prawosławni i katoliccy hierarchie zacytowali co prawda modlitwę "Ojcze nasz", ale modlitwa modlitwą, a ks. Isakowicz-Zaleski swoje.
Cały tekst Katarzyny Wiśniewskiej w "Gazecie Wyborczej"