Jeśli obejrzałeś chociaż jeden z filmów z lat 90., na pewno świetnie znasz jego twarz. Ba, może nawet był obiektem twoim westchnień. Bill Pullman to bowiem ikona kina tego okresu, aktor, który mimo że nigdy nie zdobył gigantycznej słowy czy nie ma w swoim dorobku roli na miary Oscara, zaskarbił sobie sympatię kilku pokoleń widzów. Teraz Pullman gra pierwsze skrzypce w ostatnim filmie wyprodukowanym przez Piotra Woźniaka-Staraka "Ukryta gra" i przypomina, dlaczego tak go lubimy.
Genialny matematyk i arcymistrz szachowy Joshua Mansky, które pije na umór, żeby... zapanować nad swoim pędzącym umysłem. To w niego wciela się w filmie "Ukryta gra" – recenzję Bartosza Godzińskiego można przeczytać tutaj – Bill Pullman. Jest 1962 rok, trwa zimna wojna, a Mansky zostaje wytypowany do turnieju szachowego między USA a ZSRR, od którego mogą zależeć losy świata.
Zresztą w filmach, w których świat jest zagrożony – i dosłownie, i w przenośni – Pullman nie ma sobie równych. Wszyscy pamiętamy go z amerykańskiego megahitu "Dzień niepodległości", w którym zagrzewał amerykańskich żołnierzy do walki z kosmitami. – Przetrwamy! Dziś świętujemy nasz Dzień Niepodległości – krzyczał w wojskowej bazie do mundurowych. W oddali powiewała amerykańska flaga, a widzowie mieli gęsią skórkę.
Mieli ją również dzięki charyzmie Pullmana, który wtedy przeżywał najlepszy okres swojej kariery. I który wciąż jest w świetnej formie. Zarówno aktorskiej, jak i... fizycznej. Bo nie ukrywajmy, w Pullmanie w latach 90. kochały się Amerykanki.
Z sali wykładowej na plan filmowy
Niektórzy rodzą się z marzenia o zostaniu gwiazdami kina, jednak Pullman do tych osób nie należał. Urodzony w 1953 roku w Hornell w stanie Nowy Jork przyszły aktor nie poszedł w ślady swoich rodziców – lekarza i pielęgniarki, jednak o aktorstwie również nie myślał. Przynajmniej tym czynnym. Interesowała go za to historia teatru i to nią zajął się na studiach.
Pullman studiował w nowojorskich koledżach stanowych w Delhi i Oneoncie, potem wyjechał do Massachusetts, gdzie na uniwersytecie w Amherst zdobył tytuł magistra sztuk pięknych. Na studiowaniu Amerykanin jednak nie poprzestał. Pullman postanowił uczyć przyszłe pokolenia i został wykładowcą. Prowadził zajęcia zarówno na swojej almie mater SUNY Delhi, był również adunktem w Montana State University's School of Film and Photography w Bozeman.
I to właśnie tam jego życie zupełnie zmieniło swój bieg. Studenci Pullmana zaczęli bowiem zachęcać swojego charyzmatycznego wykładowcę, aby spróbował swoich sił w aktorstwie. Pullman posłuchał.
Facet idealny
Na początku aktor skupił się na swoim ukochanym teatrze – na jego deskach występował zarówno w Nowym Jorku i Los Angeles. Kinowym debiutem była dla niego komedia kryminalna "Bezlitośni ludzie" u boku aktorów-gigantów – Danny'ego DeVito i Bette Midler. Potem wszystko poszło szybko i Pullman grał w filmie za filmem.
I to nie byle jakich filmach. Jeszcze w latach 80. Pullman zagrał w takich hitach, jak "Kosmiczne jaja" (1987) i "Wąż i tęcza" (1988). W trzech ostatnich latach dekady Pullman tak zapełnił swoją filmografię, że w lata 90. wszedł już jako aktor znany, rozpoznawalny i chwalony. Jednak wszystko był jeszcze przed nim.
Bo lata 90. były złotym okresem w jego karierze. Dość powiedzieć, że przez 10 lat zagrał... w 26 filmach! Podczas tej dekady Pullman praktycznie nie odpoczywał, to wtedy zaliczył też największe role w swojej karierze. W 1993 roku zagrał w romantycznym hicie "Bezsenność w Seattle", gdzie wcielił się w Waltera, narzeczonego Annie granej przez Meg Ryan. Serce Annie w rezultacie zdobył Sam (Tom Hanks), jednak Pullman zdobył serce widzek.
Jednak to po "Ja cię kocham, a ty śpisz" Pullman ugruntował swoją pozycję idealnego mężczyzny wszystkich kobiet. W słynnym filmie gra on Jacka, brata mężczyzny o imieniu Peter, który zapadł w śpiączkę po wypadku, z którego uratowała go grana przez Sandrę Bullock Lucy. Na skutek nieporozumienia cała rodzina Petera będzie sądziła, że Lucy jest jego narzeczoną, jednak prawdę odkryje nieufny wobec obcej Jack. I oczywiście sam zakocha się w Lucy. Po romantycznej komedii Amerykanki (i nie tylko) zakochały się w uroczym uśmiechu Pullmana i jego sympatycznej urodzie chłopaka z sąsiedztwa.
W tych złotych latach Pullman zagrał również w historii o słynnym przyjaznym duszku w filmie "Kacper", a także "Zagubionej autostradzie", "W matni" czy "Aligatorze – Lake Placid". Jednak najważniejszym tytułem był wspomniany już "Dzień niepodłegości" który przeszedł już do historii blockbusterów i doczekał się w 2016 roku (dość koszmarnej) kontynuacji. Pullman zagrał w tym hicie o ataku kosmitów z Willem Smithem i Jeffem Goldblumem prezydenta USA Thomasa J. Whitmore'a, który zamiast siedzieć bezpiecznie w Białym Domu sam staje do walki z najeźdźcą.
Teatr, telewizja, Polska
Po 2000 roku Pullman dalej grał w filmie za filmem i ugruntował swoją pozycję solidnego aktora drugoplanowego, sprawnego rzemieślnika o filmowej urodzie i hollywoodzkiej charyzmie. A także miłego, grzecznego faceta, który unika skandali, od 1987 roku ma jedną żonę, doczekał się troje dzieci (jego syn Lewis jest aktorem) i zamiast chodzić na hollywoodzkie imprezy woli spędzać czas na swoim ranczu w Montanie. I który – co media serwują jako ciekawostkę na jego temat – w wieku 21 lat stracił zmysł węchu.
Widzowie zawsze go lubili i podziwiali, mimo że po złotych latach 90. filmografii brakuje wielkich hitów. Zagrał wtedy chociażby w: "The Grudge - Klątwie", "Strasznym filmie 4", "Loli Versus" czy "American Ultra". Jednak Pullman nigdy nie skupił się tylko na kinie.
Pisze sztuki teatralne (jego spektakl "Expedition 6" w 2007 roku został wystawiony w Magic Theater w San Francisco), gra w musicalach ("Newsies" z Christianem Balem) i dramatach, za które zbiera aktorskie nominacje do nagród, jak za "The Goat, or Who is Sylvia?" na Broadwayu. Aktor nie storni również od telewizji: miał świetnie przyjętą rolę w "Torchwood", spin-offie brytyjskiego kultowego serialu "Doktor Who", grał też (znowu) prezydenta USA w "1600 Penn.".
Ostatnie lata to znowu wyjątkowo dobry czas dla Pullmana. Od 2017 roku gra detektywa w serialu kryminalnym-antologii "Grzesznica" z Jessicą Biel, który w 2018 roku nominowany był w kategorii "najlepszy miniserial albo film telewizyjny". W tym roku wznowiono jego trzeci sezon. Zagrał też we wspomnianym "Dniu Niepodległości: Odrodzenie" i "Wojnie płci" z Emmą Stone oraz Stevem Carrellem, a teraz jego film "Ukryta gra" może podbić polskie kina. Czy tak się stanie, przekonamy się już 8 listopada.